Najnowsze wpisy, strona 43


maj 17 2018 #297: W nadchodzącym usuwaniu "niszczycieli...

Motto: "Prawda otacza nas dookoła - potrzeba jednak mądrości, wiedzy i odwagi aby odróżnić ją od kłamstw jakimi jest zasłaniana."

 
Nadejścia praktycznie żadnego innego kataklizmicznego zdarzenia na Ziemi NIE zapowiadało aż tak wiele niepodważalnych przesłanek, zdarzeń, wiadomości, reportaży, proroctw, przepowiedni, historycznych zapisów, wersetów Biblii, itp., jak owego coraz już bliższego nadejścia zagłady ludzkości w latach 2030-tych. (Odnotuj przy tym, że owa zagłada lat 2030-tych będzie tylko przejściowym wyludnieniem Ziemi, po jakim ludzkość się otrząśnie, odnowi i odbuduje, wcale więc zagłada ta NIE będzie miała nic wspólnego z "końcem świata", który zgodnie z Biblią ma nastąpić dopiero w, lub po, roku 2656 - aczkolwiek dla uzyskania najróżniejszych doraźnych korzyści "koniec świata" coraz częściej ostatnio jest spekulatywnie zapowiadany przez najróżniejsze indywidua i religie - po szczegóły patrz punkt #N1 na stronie o nazwie "quake_pl.htm", lub punkt #I1 na stronie o nazwie "2030.htm".) Tymczasem gro dzisiejszych ludzi (w tej liczbie być może i ty sam oraz twoi najbliźsi) "omamianych" przemowami złotoustych polityków i autorytatywnymi zapewnieniami niektórych wysoce utytułowanych naukowców, postępuje jakby w hipnotycznym transie i uparcie odmawia nazwania po imieniu "oznakami nadchodzenia zagłady i zawalenia się całej naszej obecnej cywilizacji" tego co codziennie ogląda w wiadomościach telewizyjnych i o czym czyta w praktycznie każdej gazecie.
 
W życiu tak się składa, że w każdej zagładzie najpierw umierają ci co zostali nią "zaskoczeni". Wszakże NIE wiedząc czego mają się spodziewać, NIE przygotowali się do tego co na nich nadeszło. Czas więc abyś ty sam, a także twoi najbiźsi, wyrwali się z tego jakby morderczego transu hipnotycznego i zaczęli się przygotowywać do zagłady jaka nieuchronnie już nadchodzi. Najlepszą zaś rolą "dzwonka", jaki może "zbudzić" z uśpienia i marazmu ciebie i twoich najbliższych, może być doskonale przygotowany i wysoce wymowny 34-minutowy film (wideo) o tytule "Zagłada ludzkości 2030" upowszechniany gratisowo w YouTube pod internetowym adresem https://www.youtube.com/watch?v=o06UvHgahr8 (lub adresem https://youtu.be/o06UvHgahr8 ):
 
Ów film można też uruchomić z ilustrowanej strony o nazwie "djp.htm" (i adresie np. http://pajak.org.nz/djp.htm ) z "playlistą" jaką zaprogramowałem dla "smart" telewizorów koreańskiej firmy LG - jeśli strona "djp.htm" wywołana została albo z PC wyszukiwarką o nazwie "Google Chrome", albo też telewizorem LG.
 
W sposób wizualny i intelektualnie NIE męczący film ten streści ci najważniejsze informacje zawarte na stronie o nazwie "2030.htm". Po jego przeglądnięciu będziesz więc od razu mógł przystąpić do przygotowywania siebie i swych bliskich, aby jakoś wspólnym wysiłkiem zagładę tę przetrwać.
 
Omawiany film "Zagłada ludzkości 2030" wizualnie zilustruje ci NIE tylko dlaczego owa zagłada ludzkości już nieodwołalnie musi nadejść, oraz kiedy w przybliżeniu można spodziewać się jej nadejścia, ale także w skrócie wskaże ci jakich znaków masz wypatrywać aby NIE zaskoczył cię jej początek, jaki przebieg będzie ona miała, jakich niebezpieczeństw musisz się spodziewać po jej nadejściu, oraz jak powinieneś zacząć się przygotowywać do jej przetrwania. Jeśli więc poważnie potraktujesz wiedzę jaką film ten ci udostępni, poczym poszerzysz tę wiedzę o informacje opisane na stronie o nazwie "2030.htm" oraz w innych już dostępnych źródłach poświęconych zagadnieniom przeżywania kataklizmów, plag i upadków praworządności, oraz już wkrótce zaczniesz faktyczne przygotowywanie się do tego co nieuchronnie nadchodzi, wówczas zwiększysz wielokrotnie szanse przetrwania tej zagłady zarówno przez siebie, jak i przez swoich najbliższych.
 
Film "Zagłada ludzkości 2030" powstał w wyniku ponad półrocznej wytężonej pracy. Jego złożony scenariusz ma dwóch autorów. Powstał bowiem w wyniku ścisłej współpracy mnie (tj. dr inż. Jana Pająk) z moim ogromnie utalentowanym graficznie i wielokrotnie sprawdzającym się w działaniu przyjacielem, Dominikiem Myrcik. I tak, autorem scenariusza wydarzeń przedstawionych w tym filmie jestem ja, dr inż. Jan Pająk, zaś autorów scenariusza samego filmu jest dwóch, tj. Jan Pająk i Dominik Myrcik. Fenomenalny talent graficzny Dominika oraz jego perfekcyjne opanowanie komputerowych narzędzi graficznych, umożliwiły potem jakościowo doskonałe moim zdaniem zrealizowanie filmowe owego złożonego scenariusza. W rezultacie, film ten NIE tylko w żywy i przykuwający uwagę oglądającego sposób informuje o zagładzie jaka szybko nadchodzi, wyjaśnia najważniejsze aspekty z zagładą tą związane, oraz wskazuje co oglądający powinni czynić dalej w jej sprawie, ale dodatkowo pokazuje obrazowo to co trzeba wiedzieć o jej zapoczątkowaniu, przebiegu, następstwach, wymogach przeżycia, oraz o czym dla własnego bezpieczeństwa w jej trakcie już od samego początku powinno się pamiętać. Oglądając ten film czytelnik zapewne odnotuje, że każde słowo i każdy szczegół jest w nim istotny, starannie dobrany i przenoszący sobą aż kilka zupełnie odmiennych znaczeń o symbolicznej, dosłownej, historycznej, kulturowej, przepowiedniowej, oraz uczuciowej wymowie.
 
Omawiany tu film bazuje na solidnych badaniach NIE tylko moich, ale także wielu innych racjonalnych badaczy. Ponadto czerpie on dodatkowo, poczym prezentuje w swej treści, co istotniejsze informacje wywodzące się ze wszystkich źródeł o jakich doświadczenie i historia nas uczą, iż można na nich polegać "jak na Zawiszy". Stąd cytuje on najważniejsze zapowiedzi Biblii na temat tej zagłady, streszcza przepowiednie aż kilku narodów i ich wieszczy, podsumowuje esencję badań historycznych, prezentuje wyniki dedukcji logicznych, interpretuje fakty i znaki jakie powtarzalnie widujemy, itp. Wizualnie dokumentuje też i wyjaśnia fakty jakie oglądamy w codziennych wiadomościach, jednak z powodu jakby hipnotycznego zaprogramowania przez złotoustych polityków i ateistycznych naukowców, typowo przeaczamy ich wymowę i w jakiś niezrozumiały spowób unikamy uświadomienia sobie i nazwania po imieniu tego co naprawdę one oznaczają.
 
Zgodnie ze znanym polskim powiedzeniem, że "wszystkie drogi prowadzą do Rzymu", do uświadomienia sobie, iż globalna zagłada szybko już nadchodzi, można dojść z znalizy dowolnych oznak od jakich obecnie roją się wszystkie wiadomości - tak jak do uświadomienia sobie nieodwołalności tej zagłady stopniowo dochodzi coraz więcej badaczy oraz co bardziej otwartych na prawdę zwykłych ludzi. Przykładowo, narastającymi w siłę ostrzeżeniami o jej szybkim nadchodzeniu są owe oglądane dziś w telewizji przez niemal każdego coraz potężniejsze kataklizmy, które z największą zawziętością atakują kraje i obszary zamieszkałe przez narody najbardziej odpowiedzialne za jej nadejście. Ostrzeżeniami o jej nadchodzeniu są też ustalenia o raptownym ocieplaniu się klimatu Ziemi, o wyniszczających anomaliach pogodowych i atmosferycznych, o szybkim znikaniu lasów, o zmniejszaniu się produkcji żywności, o chemicznych i nuklearnych zatruciach gleby, wody, powietrza i żywności, o coraz częstrzych epidemiach morderczych chorób uśmiercających ludzi, zwierzęta, ptaki, pszczoły i inne stworzenia, o wyczerpywaniu się zasobów ziemi, o desperacji, depresji psychicznej i samobójstwach coraz większych liczb ludzi, o narastaniu gór plastykowych i przemysłowych śmieci w oceanach i na lądach, o pogłębiającej się korupcji i ucisku w krajach świata, o eskalujących się wojnach, rewolucjach i buntach, itd., itp. Dla mnie jednak najwcześniejszą zapowiedzią jej bliskiego nadejścia były NIE owe skutki nieodpowiedzialnych postępowań dzisiejszych zachłannych i żądnych władzy ludzi, a przyczyny jakie ludzie ci sami na siebie posprowadzali, mianowicie przyczyny takie jak "hałas telepatyczny", oraz "wyniszczanie ziemi". Początkiem bowiem owej przysłowiowej "nitki", która mnie zaprowadziła do przysłowiowego "kłębka" w sprawie tej zaglady, było odnalezienie jeszcze w 1987 roku nowozelandzkiego krateru Tapanui - czyli miejsca potężnej eksplozji mającej miejsce jeszcze w 1178 roku, jaka w świetle moich badań NIE tylko zdewastowała całą naszą planetę, ale stała się też powodem zapanowania na Ziemi mrocznej epoki "średniowiecza" (patrz zdjęcie krateru Tapanui pokazanego na "Fot. #N1" poniżej). Moje bowiem badania ogromnego materiału dowodowego obecnego zarówno w, jak i przy, owym kraterze Tapanui, a także w całej reszcie Nowej Zelandii, oraz porozrzucanego praktycznie po całym świecie, z czasem ujawniły mi między innymi, że faktycznym powodem nadejścia owej mrocznej epoki "średniowiecza", był zaindukowany potężną eksplozją Tapanui tzw. "hałas telepatyczny" rezonujący przez całe wieki w przeciw-materii formującej naszą planetę (w sposób podobny jak wibracje dźwiękowe są długo rezonowane w pudłach rezonansowych skrzypiec). Natychmiast też po odkryciu owej przyczyny dla pojawienia się "średniowiecza", zrozumiałem że z uwagi na podobieństwo cech eksplozji Tapanui do dzisiejszych eksplozji bomb nuklearnych, owe eksplozje nuklearne sprowadzają na ludzkość nową epokę "neo-średniowiecza", jakiej końcowym produktem będzie upadek całej ludzkości. Podczas zaś analizy wyniszczeń ziemi jakie są następstwami zapanowania epoki "neo-średniowiecza", odnalazłem w Biblii liczne wersety, wskazywane i interpretowane m.in. w punkcie #I1 strony o nazwie "2030.htm", jakie jednoznacznie informują, iż "niszczyciele ziemi" będą ukarani śmiercią - co z kolei dość jednoznacznie mi ujawniło, że na ludzkość nieopamiętale wyniszczającą ziemię już wkrótce musi nadejść jakiś rodzaj "kary" o formie globalnej zagłady i wyludnienia. Natychmiast też po uświadomienia sobie tej złowrogiej prognozy, podjąłem wysiłki aby nakłonić jakoś ludzi do opamiętania się i do pomniejszenia w ten sposób nadchodzącej kary. Treść m.in. strony o nazwie "2030.htm", a także treść opisywanego tu filmu "Zagłada ludzkości 2030" - jakiego opracowanie stało się możliwe tylko dzięki przyjacielskiej pomocy wielokrotnie już niezawodnie sprawdzającego się w działaniu Dominika Myrcik, są przykładami owych wysiłków.
 
Kiedy Bóg stwarzał zwierzęta, wówczas jak wszystkiemu co zrodziło się z Jego wszechwiedzy, nadał tym stworzeniom aż cały szereg funkcji do wypełniania. Nie tylko są więc one użytecznymi współgospodarzami naszej planety, współtowarzyszami ludzi, a ponadto źródłem siły roboczej, pożywienia, oraz użytecznych surowców, ale także są ilustracją cech cielesnych reprezentujących przeciwstawność naszego rozumowego, świadomego i twórczego człowieczeństwa. Ich zachowania demonstrują nam bowiem m.in., że tam gdzie cielesna zwierzęcość manifestuje się wyłącznie zainteresowaniem chwilą obecną (tj. zaspokajaniem swojego obecnego głodu, pożądań, strachów, przymusów, itp.), rozumujące człowieczeństwo interesuje się całością czasów, tj. NIE tylko chwilą obecną, ale także przyszłością i przeszłością. Tam zaś gdzie zwierzęta kierują się potrzebami, uczuciami i instynktem, nadrzędny intelekt człowieczy kieruje się moralnością, rozumem, logiką, doświadczeniem, wyobraźnią, przewidywaniem, twórczością, itd., itp. W sposób mniej lub bardziej efektywny, bowiem mający swe wzloty i upadki, ludzie przez wieki starali się podążać za nakazami Biblii, aby unikać ulegania zwierzęcym dążeniom swych ciał, a koncentrować się na nabywaniu coraz doskonalszych cech człowieczych. Jednak gdzieś w trakcie 20 wieku, ludzkość zaczęła ignorować nakazy Biblii i przestawiła się na kultywowanie coraz bardziej zwierzęcych zachowań. Jeśli więc rozważyć co gro dzisiejszych ludzi czyni, okazuje się że są to typowo zwierzęce zachowania, czyli dbanie wyłącznie o własną chwilową wygodę, zaspokajanie swych doraźnych pożądań, unikanie myślenia o przyszłości i uczenia się na przeszłości, dbania o losy bliźnich i natury, itd., itp. Jako tacy, typowi indywidualni ludzie przestali dostosowywać swe zachowania do przyszłości, przewidywać co przyszłość im przyniesie, oraz dokonywać dalekosiężnych przygotowywań. W ich zaś tłumie zagłuszane są postępowania tych nielicznych, co nadal starają się utrzymywać swe człowieczeństwo. Moim więc zdaniem jednym z najbardziej fascynujących elementów nadchodzącej zagłady lat 2030 będzie, że przywróci ona człowieczeństwo tym z ludzi którzy przez nią przetrwają. Wszakże wszystkie owe osoby myślące jedynie o chwili obecnej, a stąd zaniedbujące przygotowanie się do przyszlości i do tego co przyszłość im przyniesie, w nadchodzącej zagładzie wymrą jako pierwsi. Skoro zaś przy życiu ostaną się wyłącznie osoby o drastycznie odmiennych nawykach, tradycji i istocie swego człowieczeństwa, od tych jakie obecnie panują na Ziemi, łatwo przewidzieć, że po zagładzie na Ziemi pojawi się i zapanuje zupełnie odmienny od dzisiejszego rodzaj ludzkości, jaka wypracuje dla siebie czasy i perspektywy niepomiernie szczęśliwsze od dzisiejszych.
 
U większości ludzi trwale wbudowany jest w ich naturę nawyk silnej wiary w trwałość tego co już widzą wokół siebie. Z powodu tego nawyku wielu ludzi typowo ma ogromne opory wewnętrzne przed zaakceptowaniem nawet najbardziej wypróbowanych już w praktyce i dowiedzionych jako niezawodne zwiastunów, przesłanek, czy zapowiedzi, że to co właśnie ich otacza wkrótce może ulec katastrofalnemu upadkowi. Dowodów na te opory jest zatrzęsienie. Przykładowo, niemal każdy uczestnik małżeństwa jakie kończy się rozwodem, niemal do ostatniej chwili wierzy, iż rozwód mu NIE grozi. Z kolei ja nadal pamiętam, jak zaledwie kilka miesięcy przed rozpadnięciem się komunizmu w Polsce, niemal wszyscy wierzyli, że komunizm jest zbyt potężny aby cokolwiek zagrażało jego trwałości - miał wszakże tyle czołgów, armii, rakiet, bomb atomowych! Pamiętam z jakim zdumieniem wysłuchiwałem wówczas specjalistę dentystyczego, który pozbawiony nawet pielęgniarki, samotnie zmagał się ze wszystkim w swoim gabinecie i musiał nawet przerwać pracę nad moim zębem ponieważ właśnie nadszedł transport materiałów dentystycznych, stąd zmuszony był aby wielokrotnie wybiegać przed budynek i sam dźwigać do swego gabinetu ciężkie worki pełne jakichś produktów. Po uporaniu się z tymi workami, w ramach usprawiedliwienia próbował mi wyjaśnić coś w rodzaju: ten system polityczny musi wkróce się zawalić - NIE ma bowiem mowy aby taka sytuacja mogła potrwać jeszcze dłuższy czas. Był on pierwszą osobą w Polsce od której usłyszałem, że komunizm musi się zawalić. Wszakże nawet moi koledzy, czyli naukowcy specjalnie trenowani aby zawodowo przewidywać, wykrywać i opisywać nowe trendy i zjawiska, na owym etapie nadal NIE wierzyli w możliwość upadku komunizmu i jedynie hipotetycznie dyskutowali jak to NIE warto próbować naśladowania uprzednio zgniecionych dążeń do wolności u Węgrów i u Czechosłowaków, bowiem straszna masakra groziłaby każdemu małemu kraikowi, takiemu jak Polska, gdyby też spróbował zbuntować się przeciwko systemowi narzuconemu mu przez mocarną Rosję. Pomimo tamtej powszechnej niewiary, w zaledwie kilka miesięcy po owej wizycie u dentysty, wszyscy zostali zaskoczeni początkiem faktycznego rozpadania się komunizmu. Ja zdaję sobie doskonale sprawę, że podobnie sceptyczne myśli i wierzenia krążą w głowach osób oglądających film "Zagłada ludzkości 2030". Mam zresztą na to namacalne dowody. Porównanie bowiem liczb wyświetleń tego filmu z liczbami odwiedzin stron poszerzających wiedzę na temat owej zagłady, jednoznacznie dokumentują, iż zaledwie jedna osoba z około tysiąca oglądających ów film, bierze zawarte w filmie ostrzeżenia na tyle poważnie, iż pogłębia podane w nim fakty i informacje czytaniem precyzyjniejszych opisów, wyjaśnień i wskazówek na ów temat. Reszta oglądających traktuje wszystko jako przejściową sensację i rozrywkę, lub jako interesujący choć nieprawdopodobny dla nich wymysł, jaki szybko zapomną praktycznie nic NIE czyniąc w tej sprawie. Co jednak intrygujące, owa liczba około "jeden na tysiąc" jest właśnie też liczbą osób, jedynie dla której - zgodnie z moimi wyliczeniami wzmiankowanymi w punktach #B1 i #B2 strony o nazwie "2030.htm", zaś szczegółowo zaprezentowanymi w (3) z punktu #T3 mojej strony o nazwie "woda.htm", prawdopodobnie pojawi się jakakolwiek realna szansa aby przeżyli tę nadchodzącą zagładę!
 
Do powyższych moich osobistych wyjaśnień poświęconych filmowi "Zagłada ludzkości 2030" warto też dodać, że Dominik Myrcik przygotował poświęconą temu filmowi oficjalną stronę na Facebook, o adresie: https://www.facebook.com/Zagłada-ludzkości-2030-1736006903146306/ . Na owej stronie, między innymi, można wpisywać swoje uwagi dotyczące tego filmu, oraz zapoznawać się z licznymi uwagami innych osób, którzy już ujawnili tam swoje opinie i poglądy. (Tak nawiasem mówiąc, to przeglądnięcie owych uwag, dla racjonalnie myślących czytelników zapewne stanie się źródłem dodatkowego upewnienia, dlaczego opisywana tym filmem zagłada, niestety, jest absolutnie konieczna dla oczyszczenia naszej matki Ziemi.) Zainteresowanych zachęcam aby zaglądnęli do owej strony Facebooka.
 
Niezależnie od filmu "Zagłada ludzkości 2030", w YouTube dostępnych jest też kilka innych wideo, dla których ja jestem współautorem i stąd o których potwierdzam, iż w sposób obiektywny i pozbawiony uprzedzeń typowych dla internetowych publikacji na mój temat, prezentują one wybrane fragmenty mojego życiowego dorobku naukowego - stąd których przeglądnięcie też tu gorąco polecam. Ich skrótowe opisy i linki podałem w punktach #A1 do #A5 odmiennej swej strony o nazwie "portfolio_pl.htm", zaś pełną ich "playlistę" (tj. zestawienie pełnoekranowych starterów linkujących) zawiera strona o nazwie "djp.htm". Z tych filmów, szczególnie rekomendowałbym zaczęcie ich oglądania od około 35-minutowego wideo o tytule "Dr Jan Pająk portfolio" dostępnego aż w 3 językach (tj. po polsku, po angielsku - in English, oraz po niemiecku - auf Deutsch), jakiego polskojęzyczną wersję najłatwiej znaleźć, lub polecić znajomym, pod adresem https://youtu.be/f3MuZec4jGM . Film "Dr Jan Pająk portfolio" dokonuje skrótowego przeglądu najważniejszego dorobku naukowego mojego życia. Podsumowanie jego treści zawarte jest w punkcie #A1 specjalnie mu poświęconej strony o nazwie "portfolio_pl.htm" - zaś cała jego treść jest tam szczegółowo omawiana w punktach #B1 i #B2. Na dodatek do niego zalecałbym też czytelnikowi oglądnięcie około 4-minutowego wideo o tytule "Jak wielki jest Magnokraft" dostępnego pod adresem https://youtu.be/hkqrVePSj6c zaś opisanego w punkcie #A5 wyżej wymienionej strony "portfolio_pl.htm", a linkowanego na w/w stronie "djp.htm". Wideo to bowiem doskonale ilustruje wyglądy, wielkości, oraz charakterystyki lotu gwiazdolotu mojego wynalazku zwanego Magnokraft - jakiego zbudowanie otworzy ludzkości faktyczny dostęp do nieograniczonych zasobów kosmosu, a także uchroni przed nadchodzącą zagładą ludość kraju jaki pierwszy go posiądzie. Także i te oba rekomendowane tutaj filmy są wynikiem ścisłej współpracy pomiędzy mną i wysoce utalentowanym graficznie, oraz nieprzeciętnie fachowo posługującym się narzędziami komputerowej grafiki, moim przyjacielem Dominikiem Myrcik.
 
Życzę więc korzystnych dla swej przyszłości wyników oglądanięcia filmu "Zagłada ludzkości 2030".
 
Fot. #N1
 
Fot. #N1: Fotografia "krateru Tapanui" wykonana ze szczytu najbliższego do wzgórza "Pukeruau" sąsiedniego wzgórka przez które przebiega szosa z Gore do Tapanui, a które w/g mojego oszacowania w prostej linii jest odległe od krateru o około 3 km. Odnotuj tu, że owo wzgórze z kraterem Tapanui w języku Maorysów nazwane jest słowami "Puke-ruau" - które znaczą "wzgórze-które-wstrząsnęło-światem". Ogrom tego krateru o niemal 1 km średnicy dobrze ilustruje utrwalona na tym zdjęciu gigantyczna sosna, jaka kiedyś rosła przy krawędzi krateru Tapanui. Krater Tapanui opisywany jest skrótowo m.in. na stronie internetowej o nazwie "tapanui_pl.htm", zaś szczegółowo omawia go poświęcona w całości wynikom moich badań eksplozji Tapanui monografia [5/4] o tytule "Eksplozja UFO w Tapanui z roku 1178 AD, która przemieściła kontynenty" (czwarte wydanie, Wellington, Nowa Zelandia, Copyrights © 1996 by Dr Jan Pająk, ISBN 0 9583380 6-X). Moje odnalezienie jeszcze w 1987 roku tego opisywanego licznymi legandami Maorysów krateru, oddało mi do ręki początek przysłowiowej nitki, badawcze podążanie za którą stopniowo zaprowadziło mnie najpierw do odkrycia "hałasu telepatycznego" i wydedukowania iż taki hałas generowany przez rozliczne obecnie eksplozje jądrowe zapoczątkuje na Ziemi mroczny okres "neo-średniowiecza", potem do opracowania "Tablicy Cykliczności dla Epok w Historii Ludzkości" - pokazanej m.in. jako "Tab. #J1" na mojej stronie o nazwie "propulsion_pl.htm", oraz jako "Tab. #K1" na mojej stronie o nazwie "tapanui_pl.htm", następnie do odnalezienia wersetów Biblii jednoznacznie ujawniających, że "niszczyciele ziemi" będą ukarani śmiercią, zaś w ostatecznym rozrachunku do wypracowania wszystkich ostrzeżeń, scanariuszy i opisów zaprezentowanych na stronie o nazwie "2030.htm" oraz w filmie "Zagłada ludzkości 2030". Innymi słowy, moje odnalezienie w 1987 roku pokazanego powyżej krateru Tapanui, po szeregu lat zaowocowało wypracowaniem treści strony o nazwie "2030.htm", zaś dzięki wsparciu graficznie i informatycznie utalentowanego Dominika Myrcik, także stworzeniem ostrzegającego ludzi filmu "Zagłada ludzkości 2030" (któremu, jak liczę, po zagładzie wielu ludzi będzie zawdzięczało swoje życie). Tak nawiasem mówiąc, to oficjalna nauka ateistyczna do dzisiaj NIE uznała wyników moich badań (ani legend Maorysów) ujawniających, że krater Tapanui jest miejscem potężnej eksplozji o globalnych następstwach. Do dzisiaj też ów krater oficjalnie uważa się jedynie za gigantyczne "obsuwisko ziemi" (po angielsku "landslip") - chociaż przykłady innych równie ogromnych "obsuwisk ziemi" zaistniałych na zboczach o podobnie niewielkim kącie nachylenia i z podobnie absorbującymi wodę podłożami, wcale NIE są znane nauce. (Kliknij na powyższą fotografię aby oglądnąć ją w powiększeniu.)
 
* * *
 
Powyższe wyjaśnienia stanowią adaptację punktu #N1 z mojej strony internetowej o nazwie "2030.htm" (aktualizacja z dnia 12 maja 2018 roku, lub później). Stąd czytanie i rozumienie głównych postulatów niniejszego wpisu byłoby nawet bardziej efektywne z tamtej strony internetowej "2030.htm", niż z niniejszego wpisu - wszakże na owej stronie działają wszystkie (zielone) linki do pokrewnych stron z dodatkowymi informacjami, użyte są kolory i ilustracje, zawartość jest powtarzalnie aktualizowana, itp. Najnowsza aktualizacja strony "2030.htm" już została załadowana i udostępniona wszystkim chętnym m.in. pod następującymi adresami:
http://www.geocities.ws/immortality/2030.htm
http://totalizm.com.pl/2030.htm
http://cielcza.cba.pl/2030.htm
http://pajak.org.nz/2030.htm
 
Każdą ze stron wymienionych w tym wpisie przez podanie tylko jej internetowej nazwy, czytelnicy mogą sobie odnaleźć i przeglądnąć jeśli do dowolnego z podanych powyżej adresów zamiast nazwy "2030.htm" dołączą nazwę tej mojej strony, jaką zechcą przeglądnąć. Przykładowo, jeśli zachcą wywołać sobie i przeglądnąć moją stronę o nazwie "quake_pl.htm" np. z witryny o adresie http://totalizm.com.pl/2030.htm , wówczas wystarczy aby zamiast owego adresu witryny wpisać w okienku adresowym wyszukiwarki następujący nowy adres http://totalizm.com.pl/quake_pl.htm .
 
Warto też wiedzieć, że niemal każdy NOWY temat jaki ja już przebadałem dla podejścia "a priori" nowej "totaliztycznej nauki" i zaprezentowałem na tym blogu, w tym i niniejszy temat, jest potem powtarzany na wszystkich lustrzanych blogach totalizmu, które ciągle istnieją (powyższa treść jest tam prezentowana we wpisie numer #297). Kiedyś istniało aż 5 takich blogów. Dwa ostatnie blogi totalizmu, jakie ciągle NIE zostały polikwidowane przez licznych przeciwników "totaliztycznej nauki" i przeciwników wysoce moralnej "filozofii totalizmu", można znaleźć pod następującymi adresami:
https://totalizm.wordpress.com
http://totalizm.blox.pl/html
 
Z totaliztycznym salutem,
Dr inż. Jan Pająk
kodig : :
maj 11 2018 #296E: Beguile or reassurance - what goal...

 

Motto: "Although the folkloristic knowledge and folk wisdom are treated by our official science like fairy tales far from the truth, in real life more often happens to us what the folklore states than what the official science tells us."

 
During times of my youth I have heard a lot of folk stories about typically hostile towards people, deceitful, deceptive, intelligently behaving lights or flames, in English called, amongst others, by their Latin name "ignis fatuus" - although various other names, can be used for them, e.g. "will-o'-the-wisp", "ghost-light", etc. These lights and flames are also known in folklores of many other countries. For example, in New Zealand they are known (especially in Maori folklore) as "The Watchman" and under a number of descriptive names. In Poland they are called "błędne ogniki" (i.e. "wandering fires" - because they lead people astray), "strażnicy" (i.e. the "guards" - because they guard the rogue treasures), "ogni szatańskich" (i.e. "satanic fires" - because they typically do evil things to those who are deceived by them), "zwodniczych ogników" (i.e. "deceptive lights" - because they beguilingly lead to destruction those people who succumb to their spell), and a few other terms. In Malaysia they are known under the name "The Spirit of the Jungle" - because they mislead people into the jungle.
 
I personally have been interested in the phenomenon of "ignis fatuus" for a long time. After all, I know a lot of people who saw them (some among these people have seen them many times). In turn, reports of several witnesses of these flames have been repeated in a number of my publications - for example in the introduction to chapter C and in subsections C1 and D1, from my treatise [4b] (available in Polish only) entitled "Tunele NOL spod Babiej Góry", (i.e. "UFO tunnels under the Witch Mountain"), and in item #E3 from my web page named "newzealand.htm". From my theoretical analysis it appears that the atheistic ideology of today's official science, combined with the lack of scientific research on both, this phenomenon, and other luminous phenomena related to it, cause that to one bag of "ignis fatuus" typically is put a whole array of completely different phenomena which emit light or flame and which show both "supernatural" and "natural" origins. For example, the most frequently for the "ignis fatuus" are taken the miniature computer-controlled UFO probes, commonly known as "orbs" or "rods" - which in the faint light and at nights are glowing with a blue colour (for an example of photograph of one of such an "orb" see "Fig. #G2ab" on my web page named "landslips.htm"). A lot of items of evidence seem to suggests, that there is also a version of blue or silvery glowing spiritual "ignis fatuus", however, typically of irregular spherical shape, which appear in disaster locations with numerous victims, on crime scenes, and, for example, in cemeteries. In fact, flames of burning gases are also seen in wetlands, while typically before earthquakes and during electrical storms some people see fiery balls of electricity. In the woods a rotten fragment of a tree can also emit immobile light. Some "experts" even try a camouflaged accusation, that people reporting such "ignis fatuus" probably saw only insects glowing at nights. (Note how similar is this accusation to the claims of some scientists that people witnessing UFOs had to be drunk.) Out of the swarm of these phenomena, decisively are differing the most rarely reported, deceptively intelligent in behaviours, and thus probably the true "ignis fatuus" that do NOT have a spherical shape, but are a kind of intelligently "dancing" prolonged tongues of gold, orange, or red flame. These in my opinion, are the most mysterious - although so-far almost nobody researches them scientifically. Until the case described in this post, I have never seen such a prolonged flame of "ignis fatuus", although I have already seen several orbs (i.e. miniature UFO probes). However, on an afternoon walk on a black pebble beach not far from my flat in Petone (New Zealand) on a warm, sunny Wednesday of 2018/4/25, I finally saw one amongst versions, or manifestations, of this extraordinary phenomenon, which in the description here I am also going to call "ignis fatuus". To my amazement, the long tongue of this fire appeared on the beach packed with people during the full light of the sunny day, while it glowed with a very strong reddish light visible already from a distance of about 100 meters - although in literature-descriptions regarding such a flame typically is claimed that it appears only in depopulated areas and only in pitch-black nights, while its light is supposedly too weak to be visible in full daylight. For scientific exactitude below I am providing my report from this fascinating sighting - in which the most vital in my opinion element was a confirmation that in fact this fiery "ignis fatuus" really demonstrated the possession of intelligence and the ability to "beguile".
 
Around 4 pm, beautiful, sunny and windless Wednesday of 2018/4/25, I was walking along the black pebble beach of Petone. When, after turning back, I was already heading towards my flat, in the area of the beach opposite the Celtic stone memorial cross (see "Fig. #J3b" below) I noticed the tongue of a strongly glowing red flame which was bursting from a bone-dry fragment of bush of some seaweed that was lying on this beach (in English this kind of sea bush is called the kelp seaweed). The dimensions of the tongue of this flame that was visible to me, when viewing it from a close range, I estimated at: about 2 cm wide and about 5 cm high. I have NOT seen this flame when I also passed by this area about half an hour earlier. The flame itself strangely fascinated me and attracted my attention. There was something intelligent, not accidental, and as if "human" in its behaviour. It looked as if it was "dancing" lively and happily, although there was no wind at that time - by which could be explained its rhythmical, intriguing, and as if intelligently executed dance moves. Its movements resembled for me the graceful and rhythmic dance movements of today's single women dancing - which I know perfectly well from my "playlists" with my favourite songs and dances that I have programmed for a frequent watching on LG's "smart" televisions, and on PC computers that work under the search engine "Google Chrome", hence which the reader can also look at, for example at http://totalizm.com.pl/p_12fd.htm or http://pajak.org.nz/p_12fs.htm . In spite of its small size, this flame was glowing so strongly that it caught my eye when I was still a considerable distance away from it, which (the distance) I would estimate at about 100 meters from it. Its vividness and colour reminded me of a night-time flame from an oil lamp viewed closely - which my grandmother living in Cielcza used to lit up at nights in her electricity deprived cottage. Only that being as broad as the low flame rising from the wick of an oil lamp, the visible fragment of the tongue of that flame from Petone beach was about three times higher than its width.
 
I walked very slowly close to the edge of sea water, while at that time the low-tide significantly withdrawn water from the beach. Thus the tongue of the flame "danced" about 20 meters to the left of the extension of the trajectory of my walk. Because I noticed it from a considerable distance, thus by walking very slowly I watched it and analyzed for at least around 5 minutes. However, already after the first sight of it I was immediately overwhelmed with some unintelligible and strong doubts about this flame. When later in my flat I started to analyze these doubts, I came to the conclusion, that the flame seemed to telepathically try to "beguile" me and make me stop being interested in it, but just continue my walk in an undisturbed manner. However, it so happened that I already knew such telepathic coercion from my previous accidental encounters with UFO starships - which also typically spread around themselves a telepathic command stating something around the lines "what you see is nothing unusual, so stop taking an interest in it and continue doing whatever you are doing". (The reader can read about this telepathic command in subsection VB4.1.1 from volume 17 of my monograph [1/4]. It is just because of my detection of the existence of this strong telepathic coercion, that in my publications I have worked out and recommend to readers the following behaviour "first take pictures, and only then start to analyse" - unfortunately, the sticking to this behaviour I disgracefully neglected in the case of the "ignis fatuus" described here.) The first among these strong doubts that has gripped me, was that this flame is nothing unusual. This is because in that day the beautiful weather made a lot of Petonians to gather on the beach. Several out of them were sitting at close distances on almost all sides of the flame. The closest ones, because only about 5 meters beyond this "dancing" tongue of flame, was sitting a group of about 5 young people on a low wall that separates the beach from the pavement - e.g. it is behind this pavement that stands the Celtic cross shown on "Fig. #J3b", (I did NOT bother at that time to count exactly how many of these young people were sitting in there, so being 5 of them is just my estimation.) These young people were turned towards the sea, and thus towards that "dancing" flame. Since the flame at a first glance reminded me of the fire from a powerful cigarette lighter, the initial doubt that affected me, said that someone from this young group probably pressed a burning lighter into the sand, hiding it in a dry piece of seaweed bush lying on the beach, and now they all are entertaining themselves by watching how walkers and passers-by will react to it. (I have NO idea from where such doubt, that felt as if imposed onto me from the outside, came to my head, because I have never seen anyone who did such a thing, nor did I hear about anyone who would do that.) So I decided that although I was going to continue to be attentive in watching this flame, I will walk uninterruptedly, pretending that I am NOT interested in this burning fire. However, when I was at the point of the walk that was positioned nearest to that flame, and only about 25 meters from the group of these young people, I noticed that they do NOT look at the place where the flame "danced", but watch the sea-horizon lying in the distance. In fact, they gave me the impression that they cannot see the flame - although it "danced" right under their noses. So I changed my initial intention and decided to come closer to check what is producing this fascinating flame. When I came to a distance of about 10 meters from it, the flame began to behave, as if it had the intelligence and senses of a wild animal, which noted that someone is approaching it. It stopped its fascinating "dance" and froze - as if listening or watching. As I continued my approach towards it, the flame began to slowly crouch or hide, still standing motionless and only slowly lowering its height (i.e. it behaved like a man who is hiding, and noticed that someone is approaching him). When I approached it at a distance of about 5 meters, the flame suddenly disappeared. So I went to the dried fragment of the seaweed bush from which the flame was coming out, to see if there was a lighter hidden in it - but nothing was in there. (How approximately this fragment of a bone-dried seaweed looked like, is showed on "Fig. #J3a" below.) Also, the fragment of the seaweed bush itself did not show any signs of burning, charring, smoke or soot - which is very strange considering that the flame burned for a rather long period of time, and hence a fragment of the dried seaweed bush from which it was emerging should partially burn, char, or burst. So in total, this bush of dried seaweed showed the same lack of burning as the "burning bush" described in verses 3:1-5 from the biblical "Book of Exodus" - from the body of which the flame also was coming out, however the "burning bush" itself did NOT burn from that fire. So I used my leg to move the seaweed bush to the side, to see the sand of the beach and investigate what is beneath it - but again no opening or soot, smoke, ash, charring, burning or anything different from normal sand, under this dry seaweed bush could be noted. Sand and seaweed looked as if the tongue of that mysterious flame was rising in the air instead of coming out of the earth or from anything else, and also as if the flame was NOT generating any heat, nor sparks, ashes, soot, smoke, etc. Because nearby sunbathers started to pay attention to what I was doing, I did NOT check sand or seaweed if they were temperature hot, but I retreated to a distance of about 10 meters from the place of fire and started to wait to see if the flame would appear again. However it has not reappeared. But both, this group of about 5 young people, as well as other sunbathers sitting nearby on the beach, all of them began to behave as if my strange activities stimulated their curiosity and initiated their whispered commenting. So I came to the conclusion that they probably did not see this flame. In order to unnecessarily NOT give them an opportunity to assign me a label of a person who behaves strangely on the beach, I have ceased further awaiting whether the flame will reappear, and I set out onto my way home. After all, from what about myself is written in the Polish Internet, I already know that for every so labelled inhabitant of Petone, obtaining such a label would later induce equally undesirable consequences, as for myself has the labelling of me by the Poles and by almost all of Poland with the label of the alleged "pseudo-scientist" and "conspiracy theorist" (while in fact, I am scientifically, and for free, just trying to research and to popularize everything that our costly official atheistic science refuses to research - in this case, to examine the phenomenon of "ignis fatuus").
 
It was only in my home that I recovered from this unexplained "beguile", which caused in me the sight and the closeness of that flame, which shone brightly, but it did NOT burn or smudge anything. I began to realize, that I was a witness to a highly rare, mysterious and rather unusual phenomenon, most often called the "ignis fatuus" - to which thousands of folk legends refer, although the official atheistic science ignores its existence. What is even stranger, this glow appeared on a beach full of people in the daylight and on a nice sunny day - while there is a widespread belief that such flames are seen almost exclusively in remote and unpopulated areas and only during unpleasant to people and pitch-black nights. The flame also displayed intelligent behaviour and telepathic abilities. In addition, this flame appeared near the commemorative Celtic cross. This is because behind the wall, on which these around 5 young people were sitting, there is a Celtic stone cross, with a commemorative plaque embedded in it, the picture of which cross reader can see below on "Fig. #J3b", as well as in Google, while the inscription on a commemorative plaque of it one can read from the photograph of its close-up, in April 2018, shown at https://goo.gl/images/WbbfQa . This plaque informs that on February 23, 1840, the first New Zealand public mass was conducted in that place, by just send from Scotland Reverend, who then founded the Presbyterian Church of New Zealand. One can guess that during that mass, the makeshift altar was located just in the place in which this unusual flame appeared - after all, the flame reminded me, among others, the so-called "eternal lights", once burning also in churches, an unusual tradition of which lamps I describe more extensively in item #J2 from the web page named "immortality_pl.htm". From items #D2, #E2 and #E3 of the web page named "malbork.htm", describing my research on the accumulation of so-called "moral energy" by objects and areas that are recipients of human prayers, it seems to stem, that because of the historical significance of this Celtic cross for the development of Christianity in New Zealand, and because effects of later prayers of New Zealand Christians, the entire area associated with the tradition of this cross, including probably a fragment of the township of Petone (possibly along with my flat located near the cross) accumulates a lot of moral energy - thus gradually acquiring supernatural attributes. So I would NOT be surprised at all if, in the future, this area (and the cross) would acquire the ability to make miracles, e.g. of the kind of phenomenon that I report here, or the future ability e.g. to heal people or to fulfil realistic dreams conceived at this place (i.e. like such a fulfilment of realistic dreams is already happening in my native Polish village of Stawczyk - as I described this more extensively in items #A1 and #F2 from my web page named "wszewilki_uk.htm").
 
The fact that this "ignis fatuus" appeared in the fragment of dried bush of seaweed and in the grindstone of historical and religious significance for the development of Christianity in New Zealand - commemorated with the Celtic cross erected in there, it gives also to that my experience another, different meaning. After all, regardless of the example of "beguile", this experience may also represent "inspiration", "disclosure", and "reassurance" - in which this intentional "beguile" played on me, in combination with, for example, the lack of evidence (photograph) of this "ignis fatuus", may execute the principle of maintaining "free will" in sceptical people who profess different views. Such "revealing" and "reassuring" role of this event even seems to be confirmed by the analogy of its course to the "burning bush" observed by Moses and described in the above-mentioned verses 3:1-5 from the biblical "Book of Exodus" (which description, due to its importance, was later repeated, expanded and refined in verses 7:30-43 from the biblical book of "Acts"). After all, one of the verses from the biblical "Book of Exodus" (also repeated with emphasis in "Acts" of the Apostles), i.e. the verse 3:5, states, among others - quote: "... the place where you are standing is holy ground." New Zealand practically does NOT have yet a ground that would be considered by its inhabitants as Christian-holy - such as for example in Poland is the whole of "Jasna Góra" from the town of Częstochowa. There are many areas and objects in NZ, for example stones, hills, places of someone's landings, battlefields, cemeteries, lairs of "Taniwha", etc. - by the local Maori considered to be "holy", however, the character and origins of these objects exhibits features which are NOT Christian-holy, as defined by the Bible. (As an example, consider the stone "Te Kohatu-O-Hatupatu" shown in "Fig. #D1" and described in item #D1 from my web page named "newzealand.htm".) However, since Christianity ultimately is to spread all over the world, such Christian-holy place will probably appear also in New Zealand. So if God would e.g. decide to establish such a Christian-holy place in NZ, He would probably let somehow know this fact to local people - but in ways, that would NOT break anyone's "free will" (means in ways similar to events described in this post). This in turn means, that in such a place, and in its vicinity (similarly as in the NZ town of Petone) in the future may happen a lot of "unexplained" events, similar to those that so far I managed to notice and describe on the web page named "petone.htm".
 
The whole event described above was characterized by a series of at least "mysterious" features that multiplied various questions in my mind, but they did NOT give any definitive answers. For example, how is it possible that this "ignis fatuus" appeared in a public place, in daylight and in sunny weather - after all, I have never heard about its public and daylight appearances. How is it possible, that while recommending in my publications "first take pictures and only then deliberate", and also that I had a camera in my pocket, I have NOT photographed this flame - means I did the same as in the situation described in subsection Q1 from volume 14 of my monograph [1/4] acted my friend, A.J. Huddy, who loved the operation of television cameras, and his house was overloaded with ready-to-use TV cameras, but when at 2:56 on the morning of 23rd March 1989, a four-propulsor UFO appeared behind his window, he only watched it visually, instead of grabbing one of his cameras to permanently document that UFO. How it is also possible that I was probably the only person on this beach who saw and analyzed this flame, while it "danced" literally "under the nose" of many other sunbathers - the closest of whom sat only about 5 meters away from it and looked straight in the direction of it? Why did I NOT see the flame half an hour earlier, when I had passed this place in the opposite direction of my walk - whether the flame did not appear yet, or it was already "dancing", but I did NOT notice it? Why the flame did not burn, charred or covered with soot the bush of that dry seaweed, or the beach sand, from which, if it was a physical phenomenon, it should be emerging? Why this intelligent flame telepathically so strongly "beguiled" me, that it prevented me from photographing it (after all, its logical point of view should be, that in Google already are available numerous photos and videos of similar flames - so one or more of them would NOT make almost any difference)? What "power" was hiding behind the intelligence and deliberate actions of this flame? Is it possible that this "ignis fatuus" tried to confirm, on my example, that in spite what the official atheistic science is saying, it actually can "beguile" and telepathically influence human behaviour in an intended and intelligent way - that is, it can anyone (including me) freely make "to wander"- just like on the subject of "beguiling" nature and attributes of these flames have long claimed the folk tales of virtually all nations of the world? After all, in its case I did the exact opposite to my scientific training, thinking, and previous experience. Is it possible that my "beguile" was only meant to NOT take away the "free will" from other people, while providing a new "disclosure", "information" and "ensuring"?
 
From my other research on "unexplained phenomena" it is also clear that all events that are to leave people able to preserve their "free will" due being interpreted in any way one wishes, are purposely controlled so that they do NOT generate irrefutable evidence - for more details see item #C2 from my web page named "tornado.htm". In other words, it always happens that to the essential truth people must be convinced by the conscious effort of the process of their own learning, NOT by being e.g. effortlessly forced by the significance of the evidence presented to them by someone. But in order that they can undertake such a process of self-learning, firstly someone (like me here) must help his "neighbours" (in the religious meaning of the word "neighbours") by leading them towards the direction at which the truth is hidden, for example by providing them with the knowledge that has the potential to direct their thinking at the right track - while the process of persuading oneself to this truth these "neighbours" will then be able to carry on through their own efforts.
 
 
Fig. #J3abc: Three photographs that may have a mysterious relationship with the above-mentioned "ignis fatuus" - unfortunately, they were snapped on other days than the day I watched that "will-o'-the-wisp". (Click on one of these photos to view it enlarged.)
 
#J3a
Fig. #J3a (upper): A bone-dried fragment of a seaweed bush in English called the kelp seaweed. I photographed this fragment of kelp bush as it lied on the Petonian beach one day later after I watched the "ignis fatuus" discussed above. Unfortunately, the fragment from which the "ignis fatuus" was dashing, and thus which I moved with my foot to see if there is a hole, ash, smoke, or anything else that would explain the origin of this strange flame, a day later I could NOT find. So I photographed another piece of dried kelp seaweed, also lying on the Petone beach, to give the reader a rough idea as how a bone-dried piece of "kelp seaweed" bush looks like.
 
#J2c
Fig. #J3b (middle): A taken by myself photograph of a memorial Celtic stone cross erected by the beach in Petone, NZ. A few "coincidences" that I experienced in Petone seem to suggest that the strange phenomena which I list and describe in items #J1 to #J3 from the web page named "petone.htm" may be somehow related to this cross. For example, the "ignis fatuus" that I sighted, appeared on the beach near this cross - means in the area where an altar would be located during the mass commemorated by this cross. In turn, on the opposite to that beach side of the cross, i.e. on a narrow strip of dried grass existing between the two lanes of the Petonian street named "The Esplanade", around February 2011 landed the smallest UFO (type K3) starship - the photo of marks left after this landing is showed on the lowest photo "#J3c". I wonder if also all these other strange phenomena described on the web page named "petone.htm", have something to do with events and prayers commemorated with this cross - such as e.g. the fact that around Petone live these 10 "righteous" people described in the Bible and that fate caused me to live here as well, or the fact that all disasters and weather anomalies that affect surrounding towns leave Petone untouched. After all, the quotation from the verse 3:5 of the Biblical "Book of Exodus" - quoted above in text of this post, seems to suggest that the yielding of flame from a fragment of dried seaweed bush, that caused NO burning nor smoking of that bush, may indicate a place that is a holy ground - which situation would also explain the origin of all these strange phenomena, occurrences of which I sighted and noted in Petone since a long time, and which I described on the web page named "petone.htm".
 
#J3c
Fig. #J3c (lower): A UFO landing shaped into a "heart", which I accidentally noticed by the Celtic cross from Petone in April 2011. That UFO landed on a narrow strip of lawn located between the two opposing lanes of the street named "The Esplanade" - which runs along the Petone beach, next to this Celtic cross. I took a photograph of this UFO landing site in April 2011, means just when I first saw it. However, the landing site itself already then looked like it was scorched by a UFO around two months earlier, i.e. perhaps in February 2011. Because when I took this picture, the entire grass of this lawn was already dry, hence the normally well visible outlines of grass burned with magnetic field of UFO landing, in this picture are difficult to visually distinguish from the rest (also dried) grass. Fortunately, a careful look at this photo still allows one to notice slightly stronger burns of grass to the bare soil, forming a kind of "heart" shape. UFO landings in the shape of "hearts" are formed when UFOs land in a hanging position and are inclined at a significant angle - usually greater than 45 degrees. A more clearly visible shape of this kind of UFO landings, plus an illustration of the principle of scorching such heart-shaped UFO landings in the grass by spinning magnetic circuits of a UFO, are showed in the next illustration marked "Fig. #J4abc". Notice that a UFO type K3 is the smallest manned starship, eight side magnetic propulsors of which are located along the circumference of a circle with diameter d = 3.1 meters. However, because these UFOs actually hover in the air during their "landings", hence depending on the altitude on which they hover, their elliptical magnetic circuits scorch "landings" of a diameter that is smaller than "d". How looks like such a UFO starship type K3, the reader can learn from a 4-minute video on YouTube available at the address https://www.youtube.com/watch?v=hkqrVePSj6c , or from the illustrations published on my web page named "magnocraft_pl.htm" (viewing the illustrations shown in there is worth to start by reading the short item #K2 from that web page "magnocraft.htm").
 
Fig. #J4abc: Three illustrations showing the appearance and principle of the formation of a heart-shaped UFO landing. (Click on any of the above illustrations to see it enlarged.)
 
#J4a
Fig. #J4a (upper): Myself (i.e. Dr. Eng. Jan Pająk) photograph by the landing of a UFO type K3, scorched into the shape of a "heart" on the lawn near the flat that I occupied during my professorship on the tropical island of Borneo. It was taken in September 1998. Notice that the shape and size of this UFO landing site coincides with the shape and size of other UFO landing site, also type K3, which about 13 years later I photographed in Petone and showed on the previous "Fig. #J3c".
 
#J4b
Fig. #J4b (middle): Illustration "Fig. F35" from volume 3 of my monograph [1/4]. It explains how the spinning magnetic circuits (blackened) of a UFO starship that hovers near the ground in a hanging position, form a scorched landing in the grass. In the lower part (c) of this "Fig. #F35" is shown the appearance of such a scorched landing in the shape of a ring, which is formed if a UFO starship hovers in a position at which its floor is exactly parallel to the surface of the grass, while its spinning magnetic circuits are just touching the ground - note that for the stationary magnetic circuits, scorched is the shape shown in part (b) of this drawing. Although I have NOT prepared yet a drawing which would illustrate how this situation could change if a UFO was hovering at a high angle, the reader can work out by himself, that the magnetic circuits of a tilted starship, spinning along a "donut" trajectory, would cause a scorched UFO landing that would assume the shape of the "heart" - because then a part of these trajectories of spinning "donut" that scorches the grass would curve back in the air, instead of just after penetration under the surface of the grass.
 
#J4c
Fig. #J4c (lower): The same UFO landing side shaped into a "heart" as in part "#J4a", only that photographed about half a month later. However, because I photographed it without showing my person on the photo - this picture reveals that the landing site really has a "heart" shape, almost identical to the shape of the UFO landing site from "Fig. #J3c" above. Notice here that the identical shape of the "heart" of both UFO landings shown in illustrations "Fig. #J4ac" and the previous photograph "Fig. #J3c", while taken in two islands of the world, thousands of kilometres away from each other, documents for us the evidence for a whole range of truths at once, which official science does NOT want to research, and about which ordinary people do NOT want to know - although these truths significantly affect the life of every inhabitant of the Earth. (For example, read and view the scar on the leg shown in "Fig. #B4" from my web page named "ufo.htm" - and after careful examining your own leg and legs of your loved ones, you will find out visually that you have it too, and that all your relatives have it also.)
 
Video #J3v: If the reader is interested to learn how the supernatural flame of the "burning bush" looked like - the exceptional honour of witnessing which on the beach in Petone was granted to me, then I recommend him/her to review the above short (only 2:22 minutes long) English-language video, or even better - to review all the free videos from YouTube showing the so-called Eternal Flame Falls, means showing the "eternal flame" located in a tiny grotto under waterfalls (or more accurately, behind the water cascade from a single long waterfall with a complicated passage) from the hiking trail in the Chestnut Ridge Park in western New York, USA. These waterfalls and their miraculous "eternal flame" are briefly described on English-language websites and blogs that can be found on google.com using the keywords: Eternal Flame Falls. Unfortunately, the filming process typically distorts quantitative, qualitative and emotional perception of visual impressions. Thus, it causes, among others, that this New York's supernatural flame on YouTube videos looks less red and less intensely luminous than the supernatural flame that I saw on the beach in Petone, New Zealand. (The intensity of the Petonian flame reminded me of the intensity of the dazzling light generated during electric welding - only that the light of an electric welding machine is usually blue, while the light of the flame from the beach in Petone was intensely red.) However, if this distortion is taken into account, then the "eternal flame" from New York manifests the same features, behaviours and effects of its work, as did the flame from the "burning bush" in Petone - which I described in item #J3 above. Both flames described here, i.e. both the one from the Petone beach and the one from New York, document the possession of attributes that prove they have a supernatural origin. (Click on the above starter for this video to view it.)
 
I came across the information about the miraculous "eternal flame" from New York only "coincidentally" and in a way that perfectly illustrates the method of God's action described by the old Polish proverb stating that "when God closes the door He opens a window" - in the original Polish wording: "Kiedy Bóg zamyka drzwi, to uchyla okno". (The information about New York's flame is disseminated only by private enthusiasts, so about the existence of this miracle I have never heard before.) Of course, for reasons which I explained more comprehensively in item #J5 from the web page "petone.htm", I know with certainty that in our physical world such things as "coincidences" do NOT exist at all - thus everything that is manifested in our world is a deliberate act of God. Nevertheless, I understand that this kind of "coincidental" finding of officially ignored information about this miraculous flame for centuries seen behind the cascading water from the New York's waterfall, is aimed at avoiding the breaking of anyone's "free will". So I understand also, that the programs of the God's "Omniplan" could NOT allow me to photographically document Petonian "burning bush" using the "door" from the above-mentioned old Polish proverb. After all, my taking of its photos could force someone to believe in what I described in item #J3 above - while everything that is connected with God and what people should believe, they are obliged to recognise voluntarily by themselves (means NOT by being forced to it by evidence or proofs presented to them). This is probably why God helped me to complete the documenting of Petonian flame only after opening for me a "window" from the above-mentioned old Polish proverb. It has happened when I was browsing the internet on Tuesday, July 31, 2018. I "accidentally" came across a first free YouTube video that illustrates the appearance of another flame that looks and behaves very much like the intelligent flame from the Petonian burning bush. This first video was about 20-minute long, rather sceptically commented, in English and disseminated in youtube.com with the title "This Mysterious Island Appears is Out of Nowhere & What Happens Next Is Surprising". It was available at the address https://youtu.be/sO1O7V926s0 . On its length from 6:22 to 8:17 minutes, this video shows the Eternal Flame Falls from the national park "Chestnut Ridge Park" in western New York, USA. Already the first sight of this eternal flame touched me deeply due to its compatibility with what I saw on the beach at Petone. So I immediately searched the internet for further information. I discovered then that this miraculous waterfall, along with its "eternal flame", is shown on a much larger number of videos made by private persons. Only that most of them repeat the lies of the official atheistic science, which tell the viewer that this eternal flame supposedly has a simple explanation and does NOT represent a supernatural phenomenon. Fortunately, for me already are well-known lies, incompetence, carelessness, methodological gaps, lack of theoretical foundations, research laziness, etc., with which today's uninformed scientists with their "taken from the ceiling" and objectively unsupported by any factual research claims try to deny the existence of God and manifestations of the supernatural. So I easily found, and revealed in items that follow, various errors, inconsistencies and omissions contained in these "scientific speculations" about the miraculous eternal flame from western New York.
 
In my disclosure of lies and erroneous speculations with which scientists try to convince interested people that the New York’s flame does NOT have a supernatural origin, helped me the sighting of supernatural "burning bush" from the Petonian beach, and my noticing of attributes and consequences which characterized this Petonian supernatural flame and which I have already described above in this post. So the only thing I needed to do, to disclose that, like that from Petone, also the New York's flame is of supernatural origin, was to view carefully videos and read thoroughly publications that show and discuss this New York's flame, then just point out and emphasize these features and consequences of the New York's flame, which I have sighted earlier due to the seeing the Petonian supernatural flame described above in this post, which features and consequences would NOT occur in both of them, if both these flames had NO miraculous origin. So here are features and consequences detailed in subsequent items, that testify about the supernatural origin of the two flames discussed here (note that below I discuss only the features and consequences of the New York's flame, because for the flame from Petone, I have already described them above in this post - only that I did it in a different than here order):
 
(1) Intelligent behaviour, mesmerizing influence on viewers, telepathic influence on the arriving people. As befits a supernatural phenomenon, similarly like the Petonian one, also the New York's flame behaves intelligently. For example, it looks, burns and dances differently each time. Each time it also looks as if it is blasting from another spot of the floor in a miniature grotto in which it burns - although the gas emitted from under the ground could NOT change the cracks in the rock through which it escapes. Sometimes it can be seen as one flame, sometimes it appears as a few flames starting in different spots of their small grotto. Sometimes it shows itself as a solid, thin and long tongue, sometimes it is low and wide. Etc., etc. From the analysis of videos made by the onlookers, one can also notice that it has a mesmerizing influence on them, intrigues them and stimulates their excitement with its dance, as well as it telepathically influences them depending on their beliefs, history, morality, character and goals of the current activity.
 
(2) Burning in a place with the characteristics of the "holy area". In several publications about the New York's eternal flame, it is carefully suggested that for centuries (or even for millennia) its place of origin was known to the local Indians and considered by Indians as a sacred area. In turn, about the holy areas and about the human settlements carrying holy names, my philosophy of totalizm determined that according to the principle described in the old French maxim "nobility obliges", on the behaviours of people from these places God imposes particularly strict moral requirements - as I explained this more extensively, among others, in item #C4 from my web page named "seismograph.htm". Therefore, nobody should be surprised that the holiness of New York's "eternal flame" is also emphasized by accidents and even death of people who do NOT show in there the required respect for the sanctity of this place. Also, it cannot be ruled out that it was the close proximity of this ancient holy place that was, among others, a cause of events described on my web page named "wtc.htm", and a reason for the location of the UN in New York. Personally, I suspect, although so far I have NOT found any written documentation on this subject, that just as it already begins to confirm itself for the area surrounding the Petonian "Celtic Cross", also prayers for something at the location of New York's eternal flame, e.g. for healing a chronic illness, or for solving someone's problem, would eventuate in the fulfilment of this prayers for people who due to their moral behaviour deserved it.
 
(3) Providing people with ambiguous evidence to deliberately avoid breaking the "free will" in those ones who do NOT want to believe the supernatural origin of the flame. In the vicinity of the miniature grotto in which the New York's eternal flame appears, one can register various ambiguous evidence, which, among other things, seemingly suggests a simple explanation for the mechanism that caused the appearance of this flame - in accordance with what I explained in item #C2 from my web page named "tornado.htm" about at least three different categories of evidence, which in order to avoid breaking anyone's "free will" God always includes in each manifestation revealed by Him. For example, in the vicinity of the New York's flame, the stench of broken eggs is spreading, due to which sometimes its appearance (and place) is even called rudely "flaming fart of nature". The surrounding water reservoirs also document the existence of underground gas leaks. In spite of all this, until today scientists have not been able to establish what actually powers and sustains the centuries-long burning of this holy flame.
 
(4) Appearing only to those people who deserved to see it. Although the majority of people who made the pilgrimage to the place where the New York's flame is located, already are finding that it burns, I also noted videos on which some people, especially those ones who on the way to flame do not show the required respect, find it extinguished and are unable to reignite it - even if they try very hard.
 
(5) Burning without generating the accompanying heat, smoke and soot. Flames powered by underground gas typically generate a lot of heat, smoke and soot, the significant impact of which changes the characteristics of their surroundings. Thus, for example, on the video with the address https://youtu.be/UhjXhh-jhWA - showing the flames from the Mount Chimaera in Turkey powered by underground gas, as well as on the video with the address https://youtu.be/a5Dv2o1em8M - showing similar flames from the vicinity of Murchison in New Zealand, also powered by underground gas, these typical products and consequences of gas combustion are clearly documented. Meanwhile, in the New York's eternal flame, you cannot see: (a) neither vapour of water into which the splashes from the waterfall should be turned by such a heat-inducing gas flame, (b) nor the tiny rock grotto (in which the "gas" supposedly burns) being smoked, filled with fumes and warmed almost to redness by the long-lasting blazing fire, (c) neither does this flame go out - although the ordinary gas flame would quickly be extinguished due to water splashing all over it.
 
(6) Containing hidden evidence for its supernatural origin. An example of such evidence is e.g. the shape (and colour) of the flame itself. Gas flames have the shape of a "jagged" leaf that chaotically twitches and curls up. Their colour is typically blue. On the other hand, the supernatural flame behaves dignified, dances fascinatingly, is uniform (not jagged) and has a uniquely intense red colour of the setting (or rising) Sun.
 
(7) Inability of today's official atheistic science to establish the true mechanism of appearance of this flame. In several of the more bold publications about the New York's flame, there is a hint that official science is still NOT able to explain satisfactorily and verifiably, where this flame actually comes from - in spite that it is officially proclaimed that everything about it is simple and already well known. For example, scientists still have fundamental difficulties with measuring, empirical research, and scientific documenting of: (a) "what kind" of "gas" really is burning, (b) "from where" this "gas" is coming to the grotto, (c) "why" the products and the combustion process of this New York's "gas" differ so much from the products and the combustion process of natural gases in other places mentioned above (e.g. in Chimaera from Turkey, or in Murchison from New Zealand), etc.
 
* * *
 
The above post is an adaptation of item #J3 from my web page (available in the English language) named "petone.htm" - updated on 7th of May 2018, or later. Thus, the reading of the above descriptions would be even more effective from that web page, than from this post here - after all e.g. on the totaliztic web pages are working all (green) links to other related web pages with additional explanations, important texts are highlighted with colours, the content is supported with illustrations, the content is updated regularly, etc. The most recent update of the web page "petone.htm" can be viewed, amongst others, through addresses:
http://www.geocities.ws/immortality/petone.htm
http://totalizm.zensza.webd.pl/petone.htm
http://quake.hostami.me/petone.htm
http://totalizm.com.pl/petone.htm
http://cielcza.cba.pl/petone.htm
http://pajak.org.nz/petone.htm
 
(*) Notice that every address with totaliztic web pages, including all the above web addresses, should contain all totaliztic (my) web pages - including all the web pages indicated in this post. Thus, in order to see any totaliztic (my) web page that interests the reader, it suffices that in one amongst the above addresses, the web page name "petone.htm" is changed into the name of web page which one wishes to see. For example, in order to see the web page named "magnocraft_pl.htm" e.g. from the totaliztic web site with the address http://totalizm.com.pl/petone.htm , it is enough that instead of this address in the window of an internet browser one writes e.g. the address http://totalizm.com.pl/magnocraft_pl.htm .
 
It is worth to know as well, that almost each new topic that I am researching on principles of my "scientific hobby" with "a priori" approach of the new "totaliztic science", including this one, is repeated in all mirror blogs of totalizm still in existence (the above topic is repeated in there as the post number #296E). In past there were 5 such blogs. At the moment only two blogs of totalizm still remain undeleted by adversaries of the new "totaliztic science" and of the moral philosophy of totalizm. These can be viewed at following internet addresses:
https://totalizm.wordpress.com/
http://totalizm.blox.pl/html/
 
With the totaliztic salute,
Dr Eng. Jan Pająk
maj 05 2018 #296: Omamienie czy też upewnienie - jaki...

Motto: "Chociaż folklorystyczną wiedzę i ludowe opowieści oficjalna nauka traktuje jak bajki dalekie od prawdy, w rzeczywistym życiu częściej przytrafia nam się to co stwierdza folklor, niż to co wmawia nam oficjalna nauka."

W czasach swej młodości nasłuchałem się sporo opowieści ludowych o typowo wrogich ludziom, podstępnych, zwodniczych, inteligentnie zachowujących się światłach, przez polski folklor najczęściej zwanych "błędne ogniki" - aczkolwiek w Polsce znanych też pod całym szeregiem innych nazw, np. "strażników" (ponieważ jakoby strzegą one zbójeckich skarbów), "ogni szatańskich" (ponieważ typowo wyrządzają one zło tym co dadzą się im zwieść), "zwodniczych ogników" (ponieważ podstępnie zwodzą one na zatracenie osoby które ulegną ich czarowi), oraz kilku jeszcze innych określeń. Światła te znane są też w folklorach wielu innych krajów. Przykładowo po łacinie nazywane są "ignis fatuus" (tj. "podstępny ogień"), po angielsku "will-o'-the-wisp" lub "ghost-light" (tj. "świetlisty duch"), w Malezji znane są pod nazwą "The Spirit of the Jungle" (tj. "Duch Dżungli") - ponieważ zwodzą one ludzi zapuszczających się do dżungli. W Nowej Zelandii też je znają, typowo używając dla nich albo nazwy "The Watchman" (tj. "Strażnik"), albo też jakieś opisowe określenia.
 
Ja osobiście od dawna interesuję się zjawiskiem "błędnych ogników". Wszakże znam sporo ludzi którzy je widzieli (niektórzy z nich widzieli je nawet wielokrotnie). Z kolei raporty kilku obserwatorów tych ogników powtarzałem w aż szeregu swoich publikacji - przykładowo we wstępie do rozdziału C oraz w podrozdziałach C1 i D1 z traktatu [4b] o tytule "Tunele NOL spod Babiej Góry", a także w punkcie #E3 z mojej strony internetowej o nazwie "newzealand_pl.htm". Z moich teoretycznych analiz wynika, że ateistyczna ideologia dzisiejszej oficjalnej nauki połączona z brakiem naukowych badań zarówno tego zjawiska, jak i świetlistych zjawisk mu pokrewnych, powoduje iż do jednego worka "błędne ogniki" typowo wrzuca się aż cały szereg zupełnie odmiennych zjawisk jakie powodują emitowanie światła, a jakie wykazują zarówno "nadprzyrodzone", jak i "naturalne" pochodzenie. Przykładowo, za "błędne ogniki" najczęściej bierze się miniaturowe i sterowane komputerowo sondy UFO, popularnie zwane "orb" lub "rod" - które przy słabym świetle i nocami jarzą się błękitnym światłem (po przykład zdjęcia jednego z nich patrz "Fot. #G2ab" na mojej stronie internetowej o nazwie "landslips_pl.htm"). Sporo materiału dowodowego sugeruje, iż istnieje też jakaś wersja także niebiesko lub srebrzyście świecących duchowych błędnych ogników typowo jednak o nieregularnym kulistym kształcie, które pojawiają się w lokalizacjach katastrof z licznymi ofiarami, miejscach zbrodni, oraz np. na cmentarzach. Na mokradłach faktycznie widywane są też płonące gazy, zaś typowo przed trzęsieniami ziemi oraz w czasie burz elektrycznych niektórzy widzą ogniste kule elektryczności. W lasach spróchniały fragment drzewa także może emitować nieruchome światło. Z mrowia tamtych obserwacji zdecydowanie odcinają się jednak najrzadziej raportowane, zwodniczo-inteligentne w zachowaniu, a stąd zapewne faktyczne "błędne ogniki", jakie NIE mają kulistego kształtu, a są rodzajem inteligentnie tańczących podłużnych języków złotego, pomarańczowego lub czerwonego ognia. Te moim zdaniem są najbardziej tajemnicze - chociaż narazie niemal nikt ich NIE bada. Aż do przypadku opisanego w niniejszym wpisie, ja sam nigdy takich podłużnych języczkowatych "błędnych ogników" NIE widziałem, chociaż widziałem już aż kilka orbów (tj. miniaturowych sond UFO). Jednak na popołudniowym spacerze po czarnej żwirowej plaży niedaleko od swego mieszkania w Petone (Nowa Zelandia) w ciepłą, słoneczną, jesienną środę dnia 2018/4/25, w końcu sam zobaczyłem jedną z wersji, czy manifestacji, tego niezwykłego zjawiska, które w niniejszym wpisie też będę nazywał "błędnym ognikiem". Ku mojemu zdumieniu, długi języczek tego ognika zaistniał na upakowanej ludźmi plaży w pełnym świetle słonecznego dnia i jarzył się bardzo silnym czerwonawym światłem widocznym już z odległości około 100 metrów - chociaż w jego opisach typowo się twierdzi, iż pojawia się on jedynie na bezludziach i tylko mrocznymi nocami, zaś jego światło jakoby jest zbyt słabe aby było widoczne w pełni dnia. Dla naukowej rzetelności poniżej przytaczam więc swój raport z tej fascynującej obserwacji - jakiej najważniejszym moim zdaniem elementem było potwierdzenie, że faktycznie ów ognik zademonstrował posiadanie inteligencji i umiejętności "omamiania".
 
Około godziny 16, pięknej, słonecznej i bezwietrznej środy, dnia 2018/4/25, spacerowałem po czarnej petońskiej plaży żwirowej. Kiedy po zawróceniu zdążałem już w kierunku swego mieszkania, w obszarze plaży leżącej na wprost wzniesionego przy tej plaży celtyckiego kamiennego krzyża pamiątkowego (patrz "Fot. #J3b" poniżej) spostrzegłem języczek silnie świecącego się czerwonego płomyka jaki buchał jakby z wysuszonego na kość fragmentu krzewu jakiegoś wodorostu leżącego na owej plaży - po angielsku zwanego "kelp seaweed". Wymiary widocznej dla mnie części języczka tego płomyka przy oglądania go z bliskiej odległości oceniałem na: szerokość około 2 cm, wysokość około 5 cm. Płomyka tego NIE widziałem kiedy uprzednio też przechodziłem koło owego miejsca jakieś pół godziny wcześniej. Sam ów płomyk w jakiś dziwny sposób fascynował i przyciągał do siebie moją uwagę. W jego zachowaniu było bowiem coś inteligentnego, nieprzypadkowego i jakby "ludzkiego". Wyglądał bowiem jakby "tańczył" żywo i radośnie, chociaż nie było wówczas wiatru, którym można byłoby wyjaśnić jego rytmiczne, intrygujące i jakby inteligentnie egzekwowane taneczne poruszenia. Jego ruchy mi przypominały pełne gracji i rytmu taneczne poruszenia dzisiejszych pojedyńczo tańczących kobiet - jakie doskonale znam ze swoich "playlists" z ulubionymi piosenkami i tańcami, ponieważ zaprogramowałem je do częstego oglądania na "smart" telewizorach firmy LG i na komputerch PC pracujących pod wyszukiwarką "Google Chrome", stąd jakie czytelnik też może sobie oglądnąć np. pod adresami http://totalizm.com.pl/p_12fd.htm czy http://pajak.org.nz/p_12fs.htm . Na przekór swych niewielkich rozmiarów, płomyczek ten jarzył się aż tak silnie, że przykuł do siebie mój wzrok już kiedy byłem jeszcze w znacznej od niego odległości, jaką oceniłbym na około 100 metrów od niego. Jego jaskrawość i kolor mi przypominały oglądany z bliska nocny płomień z lampy naftowej - jaką moja babcia mieszkająca w Cielczy oświetlała nocami swoje pozbawione elektryczności mieszkanko. Tyle, że będąc podobnie szeroki jak niski płomyk unoszący się z knota lampy naftowej, widzialny fragment języczka owego płomyka z Petone miał wysokość około trzykrotnie wyższą od swej szerokości.
 
Ja spacerowałem bardzo wolno tuż przy krawędzi wody, podczas gdy morze było wówczas znacząco cofnięte odpływem. Stąd ów języczek płomyka tańczył w odległości około 20 metrów na lewo od przedłużenia trajektorii mojego spaceru. Ponieważ odnotowałem go już ze sporej odległości, stąd spacerując wolno oglądałem go i analizowałem przez okres co najmniej około 5 minut. Jednak już po pierwszym jego ujrzeniu natychmiast ogarnęły mnie jakieś niezrozumiałe i silne wątpliwości na jego temat. Kiedy później już w swym mieszkaniu zacząłem analizować te wątpliwości, doszedłem do wniosku iż ów płomyk jakby telepatycznie starał się mnie "omamić" i nakłonić abym przestał się nim interesować i kontynuował swój spacer w sposób niezakłócony. Tak się bowiem zdarzyło, że ja dobrze już znałem ów telepatyczny przymus ze swoich uprzednich przypadkowych natknięć się na wehikuły UFO - które też typowo rozsiewają wokół siebie telepatyczny nakaz stwierdzający coś w rodzaju "to co widzisz jest niczym niezwykłym, przestań więc się tym interesować i kontynuuj czynienie tego co czynisz". (O owym telepatycznym nakazie czytelnik może poczytać sobie w podrozdziale VB4.1.1 z tomu 17 mojej monografii [1/4]. To właśnie z powodu wykrycia istnienia tego silnego nakazu, w swych publikacjach wypracowałem i zalecam czytelnikom zachowanie "najpierw fotografuj, a dopiero potem deliberuj" - którego zrealizowania, niestety, ja sam haniebnie zaniedbałem w sprawie opisywanego tutaj "błędnego ognika".) Pierwsza z tych silnych wątpliwości jaka mnie ogarnęła, to że płomyk ten wcale NIE jest niczym niezwykłym. W ów bowiem dzień piękna pogoda sprawiła, iż na plaży było sporo ludzi. Kilku z nich siedziało w niedużych odległościach po niemal wszystkich stronach owego płomyka. Najbliżej, bo jedynie jakieś 5 metrów poza owym tańczącym języczkiem płomyka był niski murek jaki odgradza plażę od chodnika (poza którym to chodnikiem stoi ów krzyż celtycki pokazany na "Fot. #J3b"). Na murku tym siedziała grupka około 5 młodych osób (NIE zadałem wówczas sobie trudu aby dokładnie ich policzyć), zwróconych w kierunku morza, a stąd i w kierunku owego płomyka. Ponieważ zaś ów tańczący płomyk najpierw mi przypominał płomyk silnej zapalniczki do papierosów, początkowa wątpliwość jaka mnie ogarnęła, stwierdzała iż ktoś z owej grupy ludzi wcisnął zapewne palącą się zapalniczkę w piasek, ukrywając ją w leżącym na plaży wyschniętym fragmencie krzewu wodorostu, zaś obecnie wszyscy oni zabawiają się śledzeniem jak spacerowicze i przechodnie na to zareagują. (NIE mam pojęcia skąd taka jakby narzucona mi z zewnątrz wątpliwość przyszła do mojej głowy, bowiem ja sam nigdy ani NIE widziałem nikogo kto by tak uczynił, ani NIE słyszałem o nikim kto by tak postąpił.) Zdecydowałem więc, że chociaż bez przerwy kontynuowałem uważne śledzenie owego płomyka, dalej będę spacerował w sposób niezakłócony, udając że wcale NIE interesuję się tym płomykiem. Kiedy jednak byłem w punkcie spaceru jaki leżał najbliżej od owego płomyka, zaś tylko około 25 metrów od grupki owych młodych osób, odnotowałem, że wcale NIE patrzą oni na miejsce gdzie tańczył ów płomyk, a oglądają morski horyzont leżący w oddali. Faktycznie na mnie sprawili wówczas wrażenie, iż płomyka tego wcale NIE widzą - chociaż "tańczył" on tuż pod ich nosami. Zmieniłem więc swój zamiar i zdecydowałem się podejść bliżej aby sprawdzić co wytwarza ów fascynujący mnie płomyk. Kiedy podszedłem na odległość około 10 metrów od niego, płomyk zaczął się zachowywać, jakby miał inteligencję i zmysły jakiegoś dzikiego zwierzątka, które odnotowało, że ktoś do niego się zbliża. Zaprzestał bowiem swego fascynującego mnie "tańca" i znieruchomiał jakby nasłuchując czy też obserwując. Ponieważ kontynuowałem swoje zbliżanie się do niego, zaczął zwolna jakby przykucać, czy chować się w dół, nadal stojąc nieruchomo i jedynie pomału obniżając swoją wysokość (tj. zachowywał się jak człowiek, który się ukrywa, a odnotował iż ktoś do niego się zbliża). Gdy podszedłem na odległość około 5 metrów, płomyk nagle zniknął. Podszedłem więc do wysuszonego fragmentu krzewu wodorostu z którego płomień się wydobywał aby sprawdzić, czy ukryta jest w nim zapalniczka - jednak nic tam NIE było. (Jak w przybliżeniu taki fragment wysuszonego na kość krzewu wodorostu wygląda, pokazałem to na "Fot #J3a" poniżej.) Także sam ten fragment krzewu wodorostu NIE miał na sobie żadnych śladów upalenia, zwęglenia, dymu, czy sadzy - co jest bardzo dziwne zważywszy, iż płomyk palił się przez raczej spory okres czasu, a stąd fragment wysuszonego krzewu wodorostu z jakiego się wydobywał powinien częściowo się spalić, zwęglić, lub zakopcić. W sumie więc ów krzew wysuszonego wodorostu wykazywał taki sam brak popalenia jak płonący krzew opisany w wersetach 3:1-5 z bibilijnej "Księgi Wyjścia" - ze środka którego też wydobywał się płomień ognia, jednak krzew od ognia tego NIE spłonął. Nogą przesunąłem więc ów krzew wodorostu na bok aby odsłonić piasek plaży i sprawdzić co jest pod nim - jednak ponownie ani żadnego otworu, ani też sadzy, dymu, popiołu, zwęglenia, popalenia, czy czegokolwiek odmiennego od normalnego piasku, pod tym wysuszonym krzewem wodorostu NIE odnotowałem. Piasek i wodorost wyglądały tak, jakby języczek owego tajemniczego ognika powstawał w powietrzu zamiast wydobywać się z ziemi czy z czegokolwiek, oraz jakby NIE generował ani gorąca, ani żaru, popiołu, sadzy, czy dymu. Ponieważ pobliscy plażowicze zaczęli zwracać uwagę na to co czynię, NIE sprawdziłem już piasku ani wodorostu czy są gorące, a wycofałem się na odległość około 10 metrów od owego miejsca i zacząłem tam czekać aby sprawdzić czy płomyk ponownie się pojawi. Jednak już się NIE pojawił. Za to zarówno owa grupa około 5 osób, jak i inni ludzie siedzący niedaleko na plaży, wszyscy oni zaczęli się zachowywać jakby moje dziwne dla nich działania pobudziły ich ciekawość i zainicjowały ich szeptane komentowanie. Doszedłem więc do wniosku, iż oni zapewne płomyka tego NIE widzieli. Aby zaś niepotrzebnie NIE stwarzać im okazji do przypisania mi etykiety osoby dziwnie zachowującej się na plaży, zaprzestałem dalszego wyczekiwania czy płomyk ponownie się ukaże i wyruszyłem w drogę powrotną do swego mieszkania. Wszakże z tego co na mój temat pisze się w polskim internecie doskonale już wiem, iż dla każdego tak zaetykietowanego mieszkańca małomiasteczkowego Petone uzyskanie takiej etykiety indukowałoby potem równie niepożądane następstwa, jak dla mnie ma zaetykietowanie mnie przez Polaków i przez niemal całą Polskę etykietą "pseudonaukowca" i rzekomego wyznawcy "teorii spiskowych" (podczas gdy tak naprawdę, to ja naukowo i nieodpłatnie staram się badać i popularyzować wszystko, czego zbadania odmawia nasza kosztowna oficjalna nauka ateistyczna - w tym przypadku badać zjawisko "błędny ognik").
 
Dopiero w swym domu ochłonąłem z tego niewyjaśnionego "omamu" jaki spowodował u mnie widok i bliskość owego płomyka, który jasno świecił, jednak nic NIE popalił ani osmolił. Zacząłem bowiem sobie uświadamiać, że byłem świadkiem wysoce rzadkiego, tajemniczego i raczej niezwykłego zjawiska najczęściej nazywanego "błędnym ognikiem" - do istnienia jakiego referują tysiące legend ludowych, chociaż oficjalna nauka ignoruje jego istnienie. Co nawet jeszcze dziwniejsze, ognik ten pojawił się na plaży pełnej ludzi podczas światła dziennego i to w ładny słoneczny dzień - podczas gdy panuje dość powszechne przekonanie, że płomyki takie są widywane niemal wyłącznie na odludziach i tylko podczas niemiłych dla ludzi i złowróżebnie mrocznych nocy. Płomyk ten wykazywał też inteligentne zachowania i telepatyczne zdolności. Ponadto, płomyk ten pojawił się w bliskości pamiątkowego krzyża celtyckiego. Z tyłu bowiem za owym murkiem, na którym siedziało około 5 młodych osób, istnieje kamienny krzyż celtycki, z wmurowaną w niego pamiątkową tablicą, zdjęcie jakiego to krzyża czytelnik może sobie oglądnąć poniżej na "Fot. #J3b", a także m.in. w Google, zaś napis na pamiątkowej tablicy którego może sobie przeczytać z fotografii jego zbliżenia, w kwietniu 2018 roku pokazywanego na stronie https://goo.gl/images/WbbfQa . Tablica ta informuje, że dnia 23 lutego 1840 roku, w owym miejscu odbyła się pierwsza nowozelandzka msza publiczna przysłanego właśnie ze Szkocji Reverend'a, który założył wówczas Kościół Prezbyteriański Nowej Zelandii. Można się domyślać, że podczas owej mszy, prowizoryczny ołtarz umiejscowiony był właśnie w miejscu w jakim pojawił się ów niezwykły płomyk - wszakże płomyk ten swym wyglądem przypominał, między innymi, tzw. "wieczne lampki", kiedyś palące się w kościołach, niezwykłą tradycję jakich to lampek opisuję szerzej m.in. w punkcie #J2 swej strony o nazwie "immortality_pl.htm". Z opisywanych m.in. w punktach #D2, #E2 i #E3 strony o nazwie "malbork.htm" moich badań na temat akumulowania się tzw. "energii moralnej" w obszarach i obiektach będących odbiorcami ludzkich modlitw zdaje się wynikać, że z powodu historycznego znaczenia owego krzyża celtyckiego dla rozwoju chrześcijaństwa w Nowej Zelandii, oraz efektów późniejszych modlitw nowozelandzkich chrześcian, cały obszar związany z tradycją owego krzyża, w tym zapewne spory fragment miasteczka Petone (prawdopodobnie wraz z położonym niedaleko tego krzyża moim mieszkaniem) akumuluje w sobie energię moralną - stopniowo nabierając nadprzyrodzonych cech. Wcale by mnie więc NIE zdziwiło, gdyby z czasem ów obszar (i krzyż) nabrał zdolności do czynienia cudów (np. w rodzaju zjawiska jakie tu raportuję, czy np. przyszłej zdolności do uzdrawiania ludzi).
 
Fakt, że ów "błędny ognik" pojawił się w wysuszonym krzewie wodorostu i w obrzarze o historycznym i modlitewnym znaczeniu dla rozwoju chrześcijaństwa w Nowej Zelandii - upamiętnianym wzniesionym tam celtyckim krzyżem, tamtemu mojemu doświadczeniu nadaje też jeszcze innej wymowy. Wszakże niezależnie od przykładu "omamienia", doświadczenie to może także reprezentować sobą "ujawnienie" oraz "upewnienie" - w których owo celowe "omamienie" mnie, w połączeniu np. z brakiem dowodowej fotografii owego "błędnego ognika", może służyć zasadzie utrzymywania "wolnej woli" u osób sceptycznych jakie wyznają odmienne poglądy. Taka "ujawniająca" i "upewniająca" rola tego zdarzenia zdaje się nawet być potwierdzana analogią jego przebiegu do "płonącego krzewu" zaobserwowanego przez Mojżesza, a opisanego w w/w wersetach 3:1-5 z bibilijnej "Księgi Wyjścia" (który to opis z powodu swej wagi został potem dodatkowo powtórzony, poszerzony i uściślony w wersetach 7:30-43 z bibilijnych "Dziejów Apostolskich"). Wszakże jeden z wersetów z bibilijnej "Księgi Wyjścia" (też z naciskiem powtórzony w "Dziejach Apostolskich"), tj. werset 3:5, stwierdza m.in. - cytuję: "... miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą". Nowa Zelandia praktycznie NIE posiada jeszcze miejsca jakie byłoby uznane przez jej mieszkańców za chrześcijańsko-święte - takie jakim np. w Polsce jest cała Jasna Góra z Częstochowy. Wprawdzie jest w niej sporo obiektów, np. kamieni, wzgórz, miejsc czyichś lądowań, pól bitew, cmentarzy, legowisk tzw. "Taniwha", itp. - przez miejscowych Maorysów uważanych za "święte", jednak charakter i pochodzenie tych obiektów wykazuje cechy w Biblii definiowane jako pogańskie. (Jako ich przykład rozważ kamień "Te Kohatu-O-Hatupatu" pokazany na "Fot. #D1" i opisany w punkcie #D1 z mojej strony o nazwie "newzealand_pl.htm".) Skoro zaś chrześcijaństwo docelowo ma rozprzestrzenić się po całym świecie, takie chrześcijańsko-święte miejsce zapewne pojawi się i w Nowej Zelandii. Jeśli więc Bóg zdecydował się ustanowić takie chrześcijańsko-święte miejsce i w NZ, zapewne będzie dawał o tym jakoś znać miejscowym ludziom - ale na sposoby, które NIE będą łamały niczyjej "wolnej woli" (czyli sposoby podobne do zdarzeń opisywanych w niniejszym wpisie). To zaś oznacza, że w owym miejscu i w jego okolicy (tak jak w NZ miasteczku Petone) w przyszłości będzie działo się znacznie wiecej "niewyjaśnionych" zdarzeń, podobnych do tych jakie dotychczas ja zdołałem odnotować i opisać na stronie o nazwie "petone_pl.htm".
 
Całe opisane powyżej zdarzenie charakteryzowało się aż szeregiem co najmniej "zagadkowych" cech, które namnożyły u mnie pytań, jednak NIE udzieliły na nie definitywnych odpowiedzi. Przykładowo, jak to możliwe, iż ów błędny ognik pojawił się w miejscu publicznym, świetle dziennym i to przy słonecznej pogodzie - wszakże nigdy uprzednio o jego publicznym i dziennym pojawianiu się NIE słyszałem. Jak to możliwe, iż zalecając w swych publikacjach "najpierw fotografuj, a dopiero potem deliberuj" i mając w kieszeni aparat fotograficzny, ja ognika tego NIE sfotografowałem - czyli postąpiłem tak samo jak w sytuacji opisywnej w podrozdziale Q1 z tomu 14 mojej monografii [1/4] postąpił mój znajomy, A.J. Huddy, który uwielbiał operowanie kamer telewizyjnych, zaś jego domek zawalony był gotowymi do działania kamerami, jednak kiedy o 2:56 nad ranem dnia 23 marca 1989 roku za jego oknem pojawiło się czteropędnikowe UFO, jedynie obserwował je wzrokowo zamiast złapać jedną ze swych kamer aby UFO to trwale udokumentować. Jak też to możliwe, iż prawdopodobnie byłem jedyną osobą na owej plaży, która zobaczyła i analizowała ten ognik, podczas gdy "tańczył" on dosłownie "pod nosem" wielu innych plażowiczów - najbliżsi z których siedzieli jedynie około 5 metrów od niego zwróceni wprost w jego kierunku? Dlaczego ja go NIE widziałem pół godziny wcześniej, kiedy uprzednio przechodziłem koło owego miejsca w przeciwstawnym kierunku swego spaceru - czy wówczas ognik ten jeszcze się NIE pojawił, czy też i wtedy już "tańczył", ale ja go NIE odnotowałem? Dlaczego ognik ten NIE upalił, zwęglił, czy pokrył sadzą ani suchego wodorostu, ani piasku plaży, z jakich gdyby był fizycznym zjawiskiem wówczas musiałby się wydobywać? Dlaczego ów ognik telepatycznie aż tak mnie "omamił", iż zapobiegł tym abym go sfotografował (wszakże w Google istnieje już sporo zdjęć i wideów podobnych ogników - jedno czy kilka ich więcej jakie ja wykonałbym NIE uczyniłoby więc niemal żadnej różnicy)? Jaka "moc" kryła się za inteligentnymi i omamiającymi działaniami tego ognika? Czy jest możliwe, że ów "błędny ognik" starał się potwierdzić na moim przykładzie, iż w zamierzony i inteligentny sposób może on jednak "omamiać" i telepatycznie wpływać na ludzkie postępowania - tj. iż może on każdego (w tym nawet mnie) dowolnie "omamić" - tak jak na temat omamiającej natury i cech owych ogników od dawna twierdzą ludowe opowieści praktycznie wszystkich narodów świata? Wszakże w jego przypadku postąpiłem zupełnie odwrotnie do swego naukowego treningu, myślenia i dotychczasowego doświadczenia. Czy jest możliwe, że owo moje "omamienie" miało jedynie być NIE odbierającym innym ludziom ich "wolnej woli" sposobem "ujawnienia", "poinformowania" i "upewnienia"?
 
Z innych moich badań "niewyjaśnionych zjawisk" też jasno wynika, iż wszelkie zdarzenia, które mają pozostawiać ludziom swobodę zachowywania ich "wolnej woli" poprzez możność bycia interpretowanymi na dowolny sposób, są celowo tak sterowane, aby NIE wygenerowały sobą niezbitego materiału dowodowego - po więcej szczegółów patrz punkt #C2 na mojej stronie o nazwie "tornado_pl.htm". Innym słowy, zawsze tak się dzieje, że do istotnej prawdy ludzie muszą przekonywać się świadomym wysiłkiem procesu swego własnego poznawania, a NIE być np. zmuszanymi wymową bezwysiłkowo sprezentowanego im przez kogoś materiału dowodowego. Ale aby mogli oni podejmować proces takiego własnego poznawania, najpierw ktoś (tak jak ja tutaj) musi swym bliźnim dopomóc poprzez ich naprowadzenie na kierunek pod którym prawda się ukrywa, poprzez np. udostępnianie im wiedzy jaka ma potencjał aby skierować ich myślenie na właściwe tory - podczas gdy proces przekonywania siebie do tej prawdy bliźni będą potem mogli realizować już własnym wysiłkiem.
 
* * *
 
Fot. #J3abc: Trzy fotografie jakie mogą mieć tajemniczy związek z omawianym powyżej "błędnym ognikiem" - niestety, były one pstrykane w innych dniach niż dzień kiedy ognik ów zaobserwowałem.
 
#J3a
 
Fot. #J3a (góra): Wysuszony na kość fragment krzewu wodorostu po angielsku zwanego kelp seaweed. Sfotografowałem go jak leżał na petońskiej plaży jeden dzień później po tym jak zaobserwowałem omawiany powyżej "błędny ognik". Niestety, tamtego fragmentu, z którego buchał ów "błędny płomyk", zaś który odsunąłem swą nogą aby zobaczyć czy znajduje się pod nim jakiś otwór, opalenie, zadymienie, zapalniczka, lub cokolwiek innego wyjaśniającego pochodzenie owego dziwnego ognika, w dzień później NIE mogłem już znaleźć. Sfotografowałem więc inny kawałek wysuszonego wodorostu, też leżący na petonskiej plaży, aby dać czytelnikowi zgrubne rozeznanie jak taki wysuszony na kość fragment "kelp seaweed" wygląda.
 
#J3b
 
Fot. #J3b (środek): Oto moje zdjęcie pamiątkowego celtyckiego krzyża kamiennego wzniesionego przy plaży w Petone. Kilka "zbiegów okoliczności" jakich doświadczyłem w Petone zdaje się sugerować, że dziwne zjawiska jakie wyszczególniam i opisuję w punktach #J1 do #J3 strony "petone_pl.htm" mogą się dziać w jakimś związku z owym krzyżem. Przykładowo, "błędny ognik" jaki ja zaobserwowałem, pojawił się na plaży koło owego krzyża - czyli w miejscu w którym podczas upamiętnianej tym krzyżem historycznej mszy świętej znajdowałby się ołtarz. Z kolei po przeciwstawnej niż plaża stronie tego krzyża, tj. na wąskim pasie wysuszonej trawy istniejącym pomiędzy obu pasami petońskiej jezdni zwanej "The Esplanade", około lutego 2011 roku wylądowało UFO najmniejszego typu #K3 - zdjęcie śladów tego lądowania pokazałem na najniższym zdjęciu "#J3c". Ciekawe, czy inne opisywane na stronie "petone_pl.htm" dziwne zjawiska, np. fakt że wokoło Petone skupiło się owych 10 "sprawiedliwych" opisywanych w Biblii i że los sprawił iż ja tu także zamieszkałem, czy fakt że wszelkie kataklizmy jakie dotykają okoliczne miasta pozostawiają Petone nietknięte, też mają jakiś związek ze zdarzeniami i modlitwami upamiętnianymi owym krzyżem. Wszakże przytoczone powyżej w niniejszym wpisie cytowanie z wersetu 3:5 bibilijnej "Księgi Wyjścia" zdaje się sugerować, że wydobywanie się ognia z fragmentu wysuszonego krzewu wodorostu, bez spowodowania popalenia ani osmolenia tego krzewu, wskazuje miejsce będące ziemią świętą - co wyjaśniałoby też pochodzenie owych dziwnych zjawisk jakich zachodzenie od dawna już odnotowałem i obserwuję w Petone oraz opisuję na stronie internetowej o nazwie "petone_pl.htm".
 
#J3c
 
Fot. #J3c (dół): Lądowisko UFO o kształcie "serca", które w kwietniu 2011 roku przypadkowo zauważyłem przy celtyckim krzyżu z Petone. UFO to wylądowało na wąskim trawniku umiejscowionym pomiędzy oboma przeciwstawnymi pasami jezdni o nazwie "The Esplanade" - jaka przebiega wzdłuż petonskiej plaży tuż przy owym krzyżu celtyckim. Fotografię tego lądowiska wykonałem w kwietniu 2011 roku, czyli zaraz po tym kiedy je po raz pierwszy dostrzegłem. Jednak samo lądowisko już wówczas wyglądało jakby wypalone zostało przez UFO jakieś dwa miesiące wcześniej, czyli około lutego 2011 roku. Ponieważ kiedy wykonywałem jego zdjęcie cała trawa owego trawniczka była już wyschnięta, stąd normalnie dobrze widoczne zarysy trawy wypalonej polem magnetycznym lądowania UFO, na tym zdjęciu są trudne do wizualnego odróżnienia od pozostałej, też suchej trawy. Jednak uważne przyglądnięcie się zdjęciu ciągle pozwala odnotować nieco silniejsze wypalenia trawy aż do gołej ziemi układające się w kształt jakby "serca". Lądowiska UFO w kształcie "serca" są formowane kiedy lądujące UFO działające w trybie wiszącym jest nachylone pod znacznym kątem - zwykle większym od 45 stopni. Wyraźniej widoczny kształt oraz ilustrację zasady wypalania w trawie tych serco-kształtnych lądowisk przez wirujące obwody magnetyczne takiego UFO pokazałem na poniższej ilustracji "Fot. #J4abc". Odnotuj, że UFO typu K3 jest najmniejszym załogowym gwiazdolotem, osiem bocznych pędników magnetycznych którego jest rozlokowanych na obwodzie okręgu o średnicy d=3.1 metra. Ponieważ jednak wehikuły te podczas swych "lądowań" faktycznie zawisają nieruchomo w powietrzu, stąd zależnie od wysokości na jakiej się zatrzymają, ich eliptyczne obwody wypalają "lądowiska" o mniejszych średnicach niż owa "d". Jak precyzyjnie wygląda taki gwiazdolot UFO typu K3, czytelnik może się dowiedzieć z 4-minutowego wideo w YouTube o adresie https://www.youtube.com/watch?v=hkqrVePSj6c , lub z ilustracji opublikowanych na mojej stronie o nazwie "magnocraft_pl.htm" (przeglądanie pokazanych tam ilustracji warto rozpocząć od poczytania krótkiego punktu #K2 owej strony "magnocraft_pl.htm").
 
* * *
 
Fot. #J4abc: Trzy ilustracje pokazujące wygląd i zasadę powstawania serco-kształtnego lądowiska UFO.
 
#J4a
 
Fot. #J4a (góra): Moje (tj. dra inż. Jana Pająk) zdjęcie przy lądowisku UFO typu K3 wypalonym na kształt serca na trawniku koło mieszkania jakie zajmowałem podczas swojej profesury na tropikalnej wyspie Borneo. Było ono wykonane we wrześniu 1998 roku. Odnotuj, że kształt i wielkość owego lądowiska pokrywa się z kształtem i wielkością lądowiska UFO też typu K3, jakie około 13 lat później sfotografowałem w Petone i pokazałem na poprzedniej "Fot. #J3c".
 
#J4b
 
Fot. #J4b (środek): Ilustracja "Rys. F35" z tomu 3 mojej monografii [1/4]. Wyjaśnia ona jak wirujące obwody magnetyczne gwiazdolotu UFO (zaczernione) zawisającego niedaleko od ziemi w pozycji wiszącej formują wypalone lądowisko w trawie. W dolnej części (c) tego "Rys. #F35" pokazany jest wygląd tak wypalonego lądowiska przyjmującego kształt pierścienia, które powstaje jeśli gwiazdolot UFO zawisa w pozycji przy jakiej jego podłoga jest dokładnie równoległa do powierzchni trawy, zaś jego obwody magnetyczne wirują dotykając ziemi - przy nieruchomych bowiem obwodach powstaje wypalenie o kształcie (b). Chociaż NIE przygotowałem jeszcze rysunku, który by ilustrował jak zmieniłaby się ta sytuacje gdyby UFO zawisało pochylone pod dużym kątem, czytelnik sam może sobie wypracować, że obwody magnetyczne pochylonego gwiazdolotu wirujące po trajektoriach o kształcie "donut" powodowałyby wówczas, iż wypalone przez niego lądowisko przyjęłoby właśnie kształt "serca" - ponieważ wtedy część owych palących trawę trajektorii wirującego "donut" zawracałaby jeszcze w powietrzu, zamiast już po wniknięciu pod powierzchnię trawy.
 
#J4c
 
Fot. #J4c (dół): To samo lądowisko UFO w kształcie "serca" co w części "#J4a", tyle że sfotografowane około pół miesiąca później. Ponieważ jednak sfotografowałem je już bez pokazania na nim mojej osoby - zdjęcie ujawnia iż lądowisko to faktycznie ma kształt serca, niemal identyczny do kształtu lądowiska z "Fot. #J3c" powyżej. Odnotuj tutaj, że identyczny kształt "serca" obu lądowisk UFO pokazanych na niniejszych zdjęciach "Fot. #J4ac" oraz na poprzednim zdjęciu "Fot. #J3c", zaś wykonanych w dwóch odległych od siebie o tysiące kilometrów wyspach świata, dokumentuje nam dowodowo aż cały szereg prawd naraz, których oficjalna nauka NIE chce badać, zaś o których zwykli ludzie NIE chcą wiedzieć - chociaż owe prawdy znacząco wpływają na losy życiowe każdego mieszkańca Ziemi. (Np. poczytaj-o i oglądnij sobie bliznę na nodze pokazaną na "Fot. #B4" z mojej strony o nazwie "ufo_pl.htm" - a po uważnym przeegzaminowaniu swej i bliskich nogi, przekonasz się naocznie, że masz ją także, oraz że mają ją wszyscy twoi bliscy.) 
 
 
Wideo #J3v: Jeśli czytelnika interesuje jak wyglądał nadprzyrodzony płomień "płonącego krzewu", wyjątkowy honor ujrzenia którego na plaży w Petone został udzielony właśnie mi, wówczas rekomenduję mu przejrzenie chociaż powyższego krótkiego (2:22 minuty) angielskojęzycznego wideo, a jeszcze lepiej - przejrzenie wszystkich darmowych wideów z YouTube pokazujących tzw. "Eternal Flame Falls", czyli "wieczysty płomień" zlokalizowany w maleńkiej grocie pod wodospadami (a ściślej poza lustrem wody jednego długiego wodospadu o skomplikowanym przebiegu) ze szlaku wędrownego w parku narodowym "Chesnut Ridge Park" ("Orchard Park") w zachodnim Nowym Jorku, USA. Wodospady te i ich cudowny "wieczysty płomień" są zgrubnie opisane na angielskojęzycznych stronach i blogach możliwych do znalezienia w google.com z użyciem słów kluczowych: Eternal Flame Falls. Niestety, proces filmowania typowo wypacza ilościowy, jakościowy i uczuciowy odbiór wrażeń wzrokowych. Stąd powoduje on m.in., iż ów nowojorski nadprzyrodzony płomień na wideach z YouTube wygląda mniej czerwony i mniej intensywnie świecący, niż nadprzyrodzony płomień jaki ja ujrzałem na plaży w Petone. (Intensywność petońskiego płomienia mi przypominała intensywność olśniewającego oczy światła generowanego podczas elektrycznego spawania - tyle że światło elektrycznej spawarki zwykle ma kolor niebieski, podczas gdy światło płomienia z petońskiej plaży miało kolor intensywnie czerwony.) Jeśli jednak uwzględnić fakt owego wypaczania, wówczas ów "wieczysty płomień" z Nowego Jorku manifestuje te same cechy, zachowania i skutki swego działania, co płomień z petońskiego "płonącego krzewu" jaki ja opisałem we wpisie #296 powyżej. Oba też opisywane tu płomienie, tj. zarówno ten z petońskiej plaży, jak i tamten z Nowego Jorku, dokumentują posiadanie atrybutów jakie dowodzą iż mają one nadprzyrodzone pochodzenie. (Kliknij na powyższy starter tego wideo aby sobie je przeglądnąć.) 
 
Na upowszechniane jedynie przez prywatnych entuzjastów internetowe informacje o cudownym "wieczystym płomieniu" (po angielsku: "Eternal Fame") z Nowego Jorku, o istnieniu którego ja nigdy wcześniej NIE słyszałem, natknąłem się jakby "przypadkowo" w sposób doskonale ilustrujący metodę działania Boga opisywaną staropolskim przysłowiem, że "Kiedy Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno". Oczywiście, z powodu jaki wyjaśniłem dokładniej w punkcie #J5 swej strony "petone_pl.htm" o adresach podanych poniżej, ja wiem już z całą pewnością, że w naszym świecie fizycznym "przypadki" NIE istnieją - a wszystko co w nim zaistnieje jest celowym działaniem Boga. Niemniej rozumiem, że owo niby "przypadkowe" odkrycie oficjalnie ignorowanych informacji o tym cudownym płomieniu przez stulecia widywanym poza szybą wody nowojorskiego wodospadu, ma na celu uniknięcie łamania czyjejkolwiek "wolnej woli". Rozumiem więc, że programy boskiego "Omniplanu" NIE mogły pozwolić mi na zdjęciowe udokumentowanie petońskiego "płonącego krzewu" z użyciem przysłowiowych "drzwi". Wszakże, moje wykonanie jego zdjęć mogłoby przymusić kogoś do wierzenia w to co opisałem w punkcie #J3 powyżej - podczas gdy we wszystko co wiąże się z Bogiem i w co ludzie mają uwierzyć, powinni oni uwierzyć ochotniczo (a NIE poprzez zostanie przymuszonym do tego dowodami). To zapewne dlatego udokumentowanie owo Bóg umożliwił mi skompletować dopiero po otwarciu dla mnie przysłowiowego "okna". Tak więc, przeglądając internet we wtorek, dnia 31 lipca 2018 roku, "przypadkowo" natknąłem się na ślad darmowych wideów z YouTube, które ilustrują wygląd innego płomienia, który wygląda i zachowuje się bardzo podobnie do inteligentnego płomienia z petońskiego płonącego krzewu. Pierwszym z tych wideów było około 20-minutowe, dosyć sceptycznie komentowane wideo angielskojęzyczne z youtube.com o tytule "This Mysterious Island Appears Out of Nowhere & What Happens Next Is Surprising" - dostępne pod adresem https://youtu.be/sO1O7V926s0 . Na swej długości od 6:22 do 8:17 minut wideo to pokazywało wodospad "Eternal Flame Falls" (którego nazwa tłumaczy się: "Wodospady Wieczystego Płomienia"), z parku narodowego "Chesnut Ridge Park" w zachodnim Nowym Jorku, USA. Już pierwsze ujrzenie tego wieczystego płomienia poruszyło mnie do głębi jego zgodnością z tym co widziałem na plaży w Petone. Natychmiast więc poszukałem w internecie dalszych o nim informacji. Odkryłem wówczas, że ów cudowny wodospad, wraz z jego "wieczystym płomieniem", pokazywany jest na znacznie większej liczbie wideów wykonanych przez prywatne osoby. Tyle tylko, że większość z nich powtarza kłamstwa oficjalnej nauki ateistycznej, jakie wmawiają oglądającemu, że tamten wieczysty płomień, jakoby ma proste wytłumaczenie i NIE reprezentuje sobą nadprzyrodzonego zjawiska. Na szczęście, mi doskonale są już znane kłamstwa, niedbałość i badawcze lenistwo z jakimi dzisiejsi naukowcy swymi spekulacjami przysłowiowo "powysysanymi z palca" i niepopartymi żadnymi obiektywnymi badaniami usiłują zaprzeczać istnieniu Boga i manifestacjom nadprzyrodzonego. Z łatwością więc poustalałem i wypunktowałem poniżej najróżniejsze błędy i niezgodności zawarte w owych "naukowych spekulacjach" na temat cudownego wieczystego płomienia z zachodniego Nowego Jorku.
 
W moim ujawnianiu kłamstw i błędnych spekulacji jakimi naukowcy usiłują wmówić zainteresowanym, iż nowojorski płomień wcale NIE ma nadprzyrodzonego pochodzenia, dopomogło mi uprzednie obserwowanie nadprzyrodzonego "płonącego krzewu" na petońskiej plaży, oraz odnotowanie cech i następstw jakimi ów petoński nadprzyrodzony płomień się charakteryzował, a jakie opisałem już w niniejszym wpisie. Jedyne więc co potrzebowałem uczynić, aby wykazać że podobnie jak petoński, także nowojorski płomień ma nadprzyrodzone pochodzenie, to przeglądnąć uważnie widea i poczytać uważnie publikacje, jakie ukazują i omawiają ów nowojorski płomień, poczym wskazać i podkreślić tu ujawniane nimi te cechy i następstwa nowojorskiego płomienia, które poznałem już wcześniej dzięki obserwacji petońskiego nadprzyrodzonego płomienia i opisałem w niniejszym wpisie, a które NIE wystąpiłyby w nich obu, gdyby owe płomienie NIE posiadały cudownego pochodzenia. Oto więc wyszczególnione w punktach owe cechy i następstwa, jakie świadczą o nadprzyrodzonym pochodzeniu obu omawianych tu płomieni (odnotuj, że poniżej omawiam jedynie cechy i następstwa nowojorskiego płomienia, ponieważ dla płomienia z Petone, opisałem je już w treści niniejszego wpisu, tyle że w innej niż tutaj kolejności):
 
(1) Inteligentne zachowywanie się, mezmeryzujący wpływ na oglądających, telepatyczne oddziaływanie na przybyłych. Jak przystało na nadprzyrodzone zjawisko, podobnie jak petoński, także nowojorski płomień zachowuje się inteligentnie. Przykładowo, za każdym razem wygląda on, płonie i tańczy nieco inaczej. Każdorazowo też jakby bucha z innego punktu podłogi w miniaturowej grocie w jakiej płonie - chociaż gaz wydobywający się spod ziemi NIE mógłby zmieniać szczelin w skale przez jakie uchodzi. Czasami go widać jako jeden płomień, innym razem pokazuje się jako kilka płomyków zaczynających się w odmiennych miejscach ich małej groty. Czasami pokazuje się jako solidny, cienki i długi język, innym razem jest niski i szeroki. Itd., itp. Z analizy wideów wykonanych przez oglądających daje się też odnotować, że ma na nich mezmeryzujący wpływ, intryguje i pobudza ich podniecenie swym tańcem, oraz telepatycznie na nich oddziaływuje zależnie od ich wierzeń, historii, moralności, charakteru i celów aktualnego działania.
 
(2) Celowe unikanie łamania "wolnej woli" u tych ludzi, którzy NIE chcą uwierzyć w ich nadprzyrodzone pochodzenie. W okolicach miniaturowej groty w jakiej płomień ten się pojawia, daje się zarejestrować wiele materiału dowodowego, który pozornie sugeruje proste wyjaśnienie dla mechanizmu jaki spowodował pojawienie się tego płomienia - w zgodzie z tym co wyjaśniłem w punkcie #C2 swej strony o nazwie "tornado_pl.htm" na temat co najmniej trzech rodzajów materiału dowodowego jaki dla uniknięcia łamania "wolnej woli" Bóg zawsze włącza w każdą ujawnianią przez siebie manifestację. Przykładowo, w pobliżu tego płomienia roznosi się smród zepsutych jajek, z powodu jakiego kiedyś jego działanie (i miejsce) nazywano nawet "płonącym pierdzeniem natury". Okoliczne zbiorniki wodne dokumentują też istnienie wycieków podziemnych gazów. Na przekór tego naukowcom do dzisiaj NIE udało się jednak wykryć co faktycznie zasila i podtrzymuje wielowiekowe płonięcie tego świętego płomyka.
 
(3) Połonięcie w miejscu o cechach "świętego miejsca". W kilku opracowaniach na temat nowojorskiego wieczystego płomienia jest ostrożnie dawane do zrozumienia, że miejsce jego zaistnienia od wieków (albo nawet tysiącleci) było znane lokalnym Indianom i uważane przez Indian za miejsce święte. O miejscach zaś świętych i o miejscowościach noszących świetą nazwę moja filozofia totalizmu ustaliła, że zgodnie z zasadą opisywaną starym francuskim powiedzeniem "szlachectwo zobowiązuje", na osoby jakie w miejscach tych się znajdują Bóg nakłada szczególnie ostre wymagania moralne - tak jak wyjaśniam to szerzej m.in. w punkcie #C4 strony "seismograph_pl.htm". Nie powinno więc nikogo dziwić, że świętość miejsca nowojorskiego "wieczystego płomienia" podkreślają też między innymi wypadki, a nawet śmierć, jakim ulegają osoby NIE wykazujące tam swym zachowaniem wymaganego respektu dla świętości tego miejsca. Nie daje się też wykluczyć, że to właśnie pobliska obecność prastarego świętego miejsca stała się między innymi przyczyną wydarzeń opisywanych na mojej stronie o nazwie "wtc_pl.htm", czy zlokalizowania ONZ właśnie w Nowym Jorku. Osobiście posądzam, aczkolwiek narazie NIE znalazłem żadnej pisanej dokumentacji na ten temat, że podobnie jak już to zaczyna się potwierdzać dla obszaru petońskiego "Celtyckiego Krzyża", pomodlenie się o coś przy owym nowojorskim wieczystym płomieniu, np. o uzdrowienie jakiejś chronicznej choroby, także spowodowałoby wypełnienie się owej prośby dla ludzi jacy swym moralnym zachowaniem na nie sobie zasłużyli.
 
(4) Ukazywanie się jedynie tym ludziom, którzy zasłużyli na jego zobaczenie. Aczkolwiek większość ludzi, którzy podjęli trud pielgrzymki do miejsca zaistnienia tego płomienia, zastają go już płonącym, napotkałem też widea, że niektórzy, szczególnie ci co w swej drodze do płomienia NIE wykazują wymaganego respektu, zastają go wygaszonym i NIE są w stanie go zapalić - nawet jeśli usilnie się starają. 
 
(5) Płonięcie bez generowania oddziaływującego na otoczenie ciepła ani dymu czy sadzy. Płomienie zasilane podziemnym gazem typowo generują sporo ciepła, dymu i sadzy, jakich znaczące oddziaływania zmieniają cechy ich otoczenia. Stąd przykładowo na wideo o adresie https://youtu.be/UhjXhh-jhWA - pokazującym płomyki z góry Chimaera w Turcji zasilane podziemnym gazem, a także na wideo o adresie https://youtu.be/a5Dv2o1em8M - pokazujęcym podobne płomyki z okolic Murchison w NZ, też zasilane podziemnym gazem, owe typowe produkty i następstwa spalania gazu są wyraźnie udokumentowane. Tymczasem w nowojorskim wieczystym płomieniu, NIE widać: (a) ani kłębów pary wodnej w jaką powinny być zamieniane odpryski wodospadu przez taki indukujący ciepło płomień gazowy, (b) ani owa maleńka grota skalna (w jakiej gaz ten jakoby płonie) jest zadymiona, zapełniona wyziewami i rozgrzana niemal do czerwoności przez ów płonący tam ogień, (c) ani też płomień ten NIE gaśnie - chociaż zwykły płomień gazowy szybko zostałby wygaszony opryskującą go wodą. 
 
(6) Zawieranie ukrytych dowodów na swe nadprzyrodzone pochodzenie. Przykładem takich dowodów przykładowo jest kształt (i kolor) samego płomienia. Płomienie gazowe mają kształt jakby "postrzępionego" oraz chaotycznie drgającego i zawijającego się liścia. Ich kolor typowo jest niebieski. Tymczasem nadprzyrodzony płomień zachowuje się dostojnie, tańczy fascynująco, jest jednolity (niepostrzępiony) i ma unikalnie intensywny czerwony kolor zachodzącego (lub wschodzącego) Słońca. 
 
(7) Niezdolność dzisiejszej oficjalnej nauki ateistycznej do ustalenia faktycznego mechanizmu powstawania tego płomienia. W kilku co odważniejszych publikacjach na temat mowojorskiego płomienia zawarte jest napomknięcie, iż nauka nadal NIE jest w stanie wyjaśnić zadowalająco skąd ów płomień się bierze - na przekór iż oficjalnie się stwierdza, że jakoby wszystko na jego temat jest proste i doskonale już wiadome. Przykładowo naukowcy nadal mają trudności z pomierzeniem, empirycznym zbadaniem, oraz naukowym udokumentowaniem: (a) "jaki" naprawdę gaz się pali i (b) "skąd gaz ten tam się bierze".

 

* * *
 
Powyższe wyjaśnienia stanowią adaptację punktu #J3 z mojej strony internetowej o nazwie "petone_pl.htm" (aktualizacja z dnia 1 maja 2018 roku, lub później). Stąd czytanie i rozumienie głównych postulatów niniejszego wpisu byłoby nawet bardziej efektywne z tamtej strony internetowej "petone_pl.htm", niż z niniejszego wpisu - wszakże na owej stronie działają wszystkie (zielone) linki do pokrewnych stron z dodatkowymi informacjami, użyte są kolory i ilustracje, zawartość jest powtarzalnie aktualizowana, itp. Najnowsza aktualizacja strony "petone_pl.htm" już została załadowana i udostępniona wszystkim chętnym m.in. pod następującymi adresami:
http://www.geocities.ws/immortality/petone_pl.htm
http://totalizm.com.pl/petone_pl.htm
http://cielcza.cba.pl/petone_pl.htm
http://pajak.org.nz/petone_pl.htm
 
Każdą ze stron wymienionych w tym wpisie przez podanie tylko jej internetowej nazwy, czytelnicy mogą sobie odnaleźć i przeglądnąć jeśli do dowolnego z podanych powyżej adresów zamiast nazwy "petone_pl.htm" dołączą nazwę tej mojej strony, jaką zechcą przeglądnąć. Przykładowo, jeśli zachcą wywołać sobie i przeglądnąć moją stronę o nazwie "magnocraft_pl.htm" np. z witryny o adresie http://totalizm.com.pl/petone_pl.htm , wówczas wystarczy aby zamiast owego adresu witryny wpisać w okienku adresowym wyszukiwarki następujący nowy adres http://totalizm.com.pl/magnocraft_pl.htm .
 
Warto też wiedzieć, że niemal każdy NOWY temat jaki ja już przebadałem dla podejścia "a priori" nowej "totaliztycznej nauki" i zaprezentowałem na tym blogu, w tym i niniejszy temat, jest potem powtarzany na wszystkich lustrzanych blogach totalizmu, które ciągle istnieją (powyższa treść jest tam prezentowana we wpisie numer #296). Kiedyś istniało aż 5 takich blogów. Dwa ostatnie blogi totalizmu, jakie ciągle NIE zostały polikwidowane przez licznych przeciwników "totaliztycznej nauki" i przeciwników wysoce moralnej "filozofii totalizmu", można znaleźć pod następującymi adresami:
https://totalizm.wordpress.com
http://totalizm.blox.pl/html
 
Z totaliztycznym salutem,
Dr inż. Jan Pająk
kwi 18 2018 #295: Historia i przeznaczenie moich "Tablic...

 Motto: "Stara oficjalna nauka ateistyczna opisuje nasz świat fizyczny jako istniejący równie prostacko i prymitywnie, jak prostackie i prymitywne było myślenie i wiedza ludzi którzy ustanawiali kłamliwe fundamenty owej nauki - podczas gdy faktycznie nasz świat fizyczny został zaprogramowany w wysoce złożony i doskonały sposób, tak aby spełniał wymogi dalekowzrocznych i nadrzędnych celów wszechwiedzącego i wszechmożnego Boga-Programisty, eliminował ograniczenia samorealizujących się programów przeciw-materii z jakiej został on stworzony, oraz bezbłędnie podtrzymywał zgodne z zamierzeniami Boga działanie materii, istot żyjących i nawracalnego czasu softwarowego."

 
 
#J1. Definicja moich "Tablic Cykliczności dla Napędów Ziemskich":
 
W punkcie #A0 mojej odmiennej strony internetowej "god_proof_pl.htm" wyjaśniłem i uzasadniłem materiałem dowodowym, dosyć dla mnie istotne ustalenie wynikające z filozofii totalizmu, że każdego z ludzi, kto pozna i zaakceptuje w swym umyśle, lub samemu sobie sformułuje, pełną i jednoznaczną dla niego, jednak obiektywnie też poprawną, definicję Boga (niekoniecznie mojego autorstwa), Bóg wynagradza darem dostrzegania jak wszystko co go otacza, a także jak każda prawda o której się dowiaduje, pośrednio lub bezpośrednio staje się dowodem na istnienie Boga. Znając więc taką pełną i poprawną definicję Boga, daje się też formalnie i naukowo udowodnić istnienie Boga i to aż na wiele odmiennych sposobów. Taką też właśnie definicję Boga mojego autorstwa, jaka wnosi potencjał aby dotychczasowe "wierzenia" w Boga, zamienić w przyszłą "wiedzę" o Bogu (wszakże "zawsze można przestać wierzyć, jednak nigdy się NIE przestaje wiedzieć") przytacza ów punkt #A0 z powyższej strony "god_proof_pl.htm". Aby jednak wypracowanie tej definicji stało się możliwe, konieczne było uprzednie sformułowanie mojej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji. Jak bowiem się okazuje, zdefiniowanie Boga, ani też udowodnienie istnienia Boga, NIE jest możliwe jeśli wszechświat analizuje się starym i kłamliwym "konceptem monopolarnej grawitacji" - przy jakim samobójczo nawet dzisiaj upiera się monopolistyczna instytucja oficjalnej nauki ataistycznej. Skrótową formę tej mojej definicji Boga można wyrazić np. następującymi słowami:
 
Bóg jest to obecnie jedyny myślący, analityczny, dociekliwy, twórczy i samoświadomy "Program" o nadrzędnych i nieograniczonych możliwościach wykonawczych, który samo-wyewoluował się w pamięci "przeciw-materii" z odrębnego cztero-wymiarowego "przeciw-świata", dla którego to Programu "wiedza" i "informacja" spełnia tę samą funkcję jaką dla ludzi spełnia "pożywienie" i "napoje", stąd który to Program uruchomił nigdy nie kończące się "przysparzanie wiedzy", najpierw poprzez takie przeprogramowanie zachowań zajmowanej przez siebie przeciw-materii, że została ona zamieniona w "budulec" z którego stworzył (czytaj "zaprogramował") cały nasz trzy-wymiarowy świat fizyczny, wszystkie zjawiska tegoż świata, oraz wszelkie zamieszkujące ów świat istoty - w tym zdolnych do myślenia ludzi, potem zaś także poprzez zaprogramowanie "narzędzi" softwarowych jakie temu Programowi pozwalają na precyzyjne projektowanie i sterowanie każdym zdarzeniem i losami każdego obiektu oraz każdej istoty z naszego świata fizycznego, a ponadto który to Program (będący jednocześnie Programistą, czyli będący zarówno Alfą jak i Omegą dla naszego świata fizycznego) wypracował też zestaw wzorców, praw, nakazów i wymagań, udostępnił go ludziom w Biblii, zaś obecnie surowo nadzoruje jego wypełnianie, jaki to zestaw powoduje, że niektóre osoby pedantycznie przestrzegające tych wzorców, praw, nakazów i wymagań, są w stanie dokonywać przysparzania wiedzy, oraz że dzięki temu przestrzeganiu stopniowo nabywają one trwałych cech charakteru jakie czynią je nadającymi się do otrzymania wiecznie żyjących ciał pozwalających im konstruktywnie współżyć przez wieczność z innymi osobami o podobnie niezniszczalnych ciałach oraz przysparzać wraz z nimi wiedzę przez nieskończenie długi okres czasu.
 
Jednym z następstw poznania i zaakceptowania w swoim umyśle powyższej pełnej i poprawnej definicji Boga, jest że we wszystkim co nas otacza zaczynamy odnotowywać celowe i rozumne działania owego Boga, który jest zarówno Programistą, jak i Programem, tj. Alfą i Omegą, naszej rzeczywistości. Wiedząc zaś jak skrupulatnie wszyscy programiści i wszystkie programy wypełniają powtarzalne reguły, owych powtarzalnych reguł zaczynamy się doszukiwać (i je znajdować) we wszystkim co nas otacza. Jednym zaś z najlepszych ich przykładów są moje tzw. "Tablice Cykliczności", oraz zaskakująco precyzyjne regularności jakie Bóg powpisywał w otaczająca nas rzeczywistość, zaś jakich powyrażanie, zilustrowanie oraz otwarcie do użytku i dobra ludzkości jest celem i zadaniem tychże tablic.
 
Gdybym miał przytoczyć tu definicję klaryfikującą czym są np. moje "Tablice Cykliczności w Rozwoju Napędów Ziemskich", wówczas podałbym takie sformułowanie owej definicji:
 
"Tablice Cykliczności w Rozwoju Napędów Ziemskich są to graficzne reprezentacje cyklicznie powtarzanych regularności jakie Bóg wprogramował zarówno w możliwości powodowania stopniowego wzrostu mocy i możliwości kolejno wynajdywanych i urzeczywistnianych na Ziemi napędów, jak i we wszystko co rządzi pojawianiem się na Ziemi nowych urządzeń napędowych, tj. w prawa fizyczne jakie rządzą ich działaniem, w ich zasady działania, konstrukcje i szczegóły wykonawcze, w cechy materiałowe wymagane dla ich skonstruowania, w czasy i okoliczności odkrywania kolejnych napędów, a także w wymagania moralne nakładane na te narody, którym jako pierwszym będzie pozwolone przez Boga zbudowanie nowego rodzaju napędów - jakie to wymagania moralne są manifestowane istnieniem m.in. zjawisk typu 'przekleństwo wynalazców' oraz 'wynalazcza impotencja'."
 
Szczególnie odnotuj w powyższej definicji moich Tablic Cykliczności, że z powodu owego stopniowego wzrostu mocy i możliwości napędowych każdego z kolejno wynajdowanych napędów, Bóg stopniowo nakłada też coraz to wyższe wymagania moralne zarówno na osoby i kraje którym udziela pozwolenia na zbudowania danego nowego rodzaju napędu, jak i na moment czasu kiedy masowe budowanie tego napędu Bóg pozwala podejmować - po więcej szczegółów patrz moje wyjaśnienia tzw. "przekleństwa wynalazców" oraz tzw. "wynalazczej impotencji" np. z punktu #H4 strony "free_energy_pl.htm". Ponadto, odnotuj też złożoność zaprogramowania naszego świata fizycznego przez Boga, oraz poziom kontroli jaki Bóg posiada nad absolutnie wszystkim co w naszym świecie się dzieje - skrótowo wyjaśniane np. w punkcie #D3 mojej strony o nazwie "god_proof_pl.htm", poczym zastanów się racjonalnie i dociekliwie "dlaczego" przykładowo maszyna "perpetuum mobile" zwana Koło Bhaskara jest budowana na Ziemi począwszy od 1150 roku, jednak do dzisiaj NIE daje się jej zakupić w sklepach! Pamiętać wszakże warto, że każdy nowy i coraz potężniejszy rodzaj napędu, jest jednocześnie rodzajem kursora komputerowego i cywilizacyjnego, który wskazuje i transformuje kraj jego budowniczych w kolejne mocarstwo jakie zaczyna współdecydować o losach całej naszej cywilizacji.
 
Temat moich Tablic Cykliczności omawiam także w punktach #B1 do #B4 z początka swej strony o nazwie "propulsion_pl.htm".
 
 
Tab. #J1: Przykład wyglądu i treści jednej z aż całego szeregu "Tablic Cykliczności" jakie wypracowałem w swym życiu - w tym przypadku dodatkowo upiększony przez mojego przyjaciela, Dominika Myrcik, poprzez kurtuazyjne jej przerysowanie na ładniejszą dla oka grafikę komputerową. Ta powyżej pokazana jest "Tablicą Cykliczności dla Epok w Historii Ludzkości". Ilustruje ona powtarzalne regularności jaką Bóg trwale wprogramował do swojego "Omniplanu" (opisywanego m.in. w punktach #C3, #C4 i #C4.1 z mojej strony o nazwie "immortality_pl.htm"), jakie to regularności rządzą losami kolejnych epok historycznych na Ziemi. Regularności te zawsze każdą nową epokę zaczynają od jakiegoś rewolucyjnego odkrycia lub zdarzenia, które podnosi ludzkość na znacznie wyższy poziom świadomościowy i cywilizacyjny. Odkrycie to lub zdarzenie mobilizuje następnie gro ludzi do podejmowania długotrwałych działań twórczych, jakie awansują ich także technicznie, zamożnościowo, naukowo, itp. Jednak po wyczerpaniu się korzyści jakie z działań tych odnoszą rządzący i decydenci, ci prowokują jakieś dyktowane ich zachłannością posunięcia opresyjne, które inicjują upadek ludzkości. Po upadku zaś ludzkość szybko zagłębia się w mroki coraz silniejszej korupcji, wyzysku, ubożenia i zacofania, dla jej wydobycia z których konieczne jest jakieś następne rewolucyjne odkrycie lub zdarzenie mobilizujące wszystkich ludzi do podjmowania nowego rodzaju działalności twórczej. Itd., itp.
 
 
#J2. Krótkie streszczenie historii odkrycia zasady (tj. "Prawa Cykliczności") na jakiej bazują moje "Tablice Cykliczności", oraz historii wypracowywania czterach kolejnych sformułowań owych tablic:
 
Historię odkrycia "Prawa Cykliczności" jakie to prawo stoi u podstawy konstruowania kolejnych z moich Tablic Cykliczności, najbardziej szczegółowo opisałem w podrozdziale A19 z tomu 1, zaś podsumowałem w #8 podrozdziału W4 z tomu 18, mojej monografii [1/5]. Niestety, opisana tam historia kończy się około roku 2000 - kiedy to zacząłem pracować nad treścią jaka ostatecznie została opublikowana w monografii [1/5]. Aby więc NIE przerywać toku narracji poprzez odsyłanie czytelnika do owej monografii [1/5], a także aby wyjaśnić dalsze udoskonalenia wprowadzane do moich Tablic Cykliczności, jakie miały miejsce już po owym około 2000 roku, poniżej streszczę w skrócie całą historię owych tablic, aż do chwili wypracowania ich obecnego, czwartego już z kolei sformułowania, pokazanego poniżej jako "Tab. #J4".
 
Historia tej mojej osobistej "nitki Ariadny" - która stopniowo zaprowadziła mnie do wszystkich odkryć i wynalazków jakich dokonałem w całym swym życiu, tj. historia moich "Tablic Cykliczności" o iście "proroczym" potencjale prognostycznym, zaczęła się od paskudnej grypy jaką załapałem w 1972 roku. Byłem wówczas Starszym Asystentem w ITBM Politechniki Wrocławskiej, zaś w dniu mojego powrotu ze zwolnienia lekarskiego miałem prestiżowy wykład o napędach prowadzony dla innego niż nasz wydziału uczelni - dla jakiego jednak NIE miałem jeszcze notatek ani planu co mam omówić. Aby więc mieć coś ciekawego do powiedzenia studentom zaraz po powrocie do pracy, leżąc w łóżku i kurując swą grypę wymyśliłem właśnie pierwszą wersję, czy raczej (1) pierwsze sformułowanie, swej Tablicy Cykliczności dla Napędów Ziemskich. Tę swą pierwszą tablicę zaprezentowałem potem i dokładnie wyjaśniłem studentom na owym wykładzie. Po zakończeniu jej wykładania jeden ze studentów podszedł do mnie i z iście polskim poczuciem humoru powiedział do mnie coś, co miało zabrzmieć jako dowcip, jednak w praktyce okazało się być jego proroctwem, mianowicie ku rozbawieniu sporej grupy otaczających nas jego kolegów powiedział coś w rodzaju (jakich dokładnie słów wówczas ów student użył, tego obecnie już NIE pamiętam - powtarzam więc tu jedynie sens jego wypowiedzi, a NIE użyte słowa): jeśli każda Pańska grypa spowoduje wypracowanie czegoś równie użytecznego jak owa Tablica Cykliczności, wówczas życzę Panu aby bez przerwy dopadały Pana grypy! (NIE wiedział zapewne, że jego życzenie faktycznie się wypełni i że za każdym razem kiedy kuruję kolejną z owej mnogości paskudnych gryp jakie zbyt często mnie dopadają, w myślach wracam do jego życzeń i żałuję, iż wówczas NIE wpadłem na pomysł aby uciec z sali wykładowej natychmiast po zakończeniu wykładania - tak jak uciekają najwyraźniej bardziej niż ja zaradni wykładowcy fizyki, jakich opisałem w ostatnim zdaniu z punktu #J7 mojej strony o nazwie "propulsion_pl.htm".) Ucieszony wysoce pozytywnym przyjęciem tej tablicy i zainteresowaniem jakie wówczas wzbudziła, w jakiś czas później opublikowałem ją także w artykule [1W4] "Teoria rozwoju napędów", z polskiego czasopisma "Astronautyka", numer 5/1976, strony 16-21. Ponadto, aż do 1985 roku reprodukowałem ją potem w swych licznych wysiłkach następnego jej opublikowania, a także prezentowałem ją na swoich licznych publicznych wykładach. W chwili obecnej NIE mam dostępu do tamtej jej pierwszej publikacji, NIE mam więc jak pokazać tutaj jej kopii. Niemniej jej treść pokrywała się z "erami technicznymi" numer 1 i 2, oraz z pierwszą generacją napędów w erze technicznej numer 3, widocznymi poniżej w "Tab. #J2" - jakiej rysunek przygotowałem (w tuszu i na kalce technicznej) jeszcze w 1988 roku, poczym publikowałem aż do 2018 roku.
 
Wypracowywanie (2) drugiego sformułowania mojej Tablicy Cykliczności też samo-zainicjowało się jeszcze w Polsce wkrótce po formalnym udowodnieniu, że "UFO to już zbudowane Magnokrafty". Prowadząc bowiem (nadal jeszcze w Polsce) swe badania UFO, odnotowałem wówczas, że razem z wywoływanym przez pola magnetyczne (1) przyciąganiem i odpychaniem siłowym, istnieją aż trzy zupełnie odmienne rodzaje tajemniczych zjawisk pokrewnych do magnetyzmu, na jakich poszczególne generacje wehikułów UFO latają. Dwa rodzaje z tych tajemniczych zjawisk NIE były wtedy znane (ani NIE są badane do dzisiaj) oficjalnej nauce ateistycznej. Z tego powodu ja zdecydowałem się zainicjować ich zbadanie. Aby zaś dociec na czym te zjawiska polegają, już po wyemigrowaniu do Nowej Zelandii zacząłem teoretyczne analizy pól magnetycznych, dogłębne studiowanie najróżniejszych aspektów grawitacji i anty-grawitacji, oraz rzetelne i kompleksowe badania UFO - publikowanie wyników których to badań UFO naraziło mnie potem licznym pozbawionym rozumu, logiki i poczucia moralności szydercom, bowiem obejmowały one sobą aż cały ocean najróżniejszych empirycznych i dobrze dla mnie udokumentowanych, a stąd i wysoce dowodowych, jednak niewiarygodnych dla innych ludzi, przedsięwzięć badawczych, począwszy od terenowych badań miejsc lądowań i miejsca eksplozji UFO (tj. Krateru Tapanui), poprzez analizy zdjęć i raportów osób które widziały UFO, a kończąc na intymnym wypytywaniu o szczegóły osób uprowadzanych do UFO (i zwykle tam gwałconych). W rezultacie ogromnego wkładu pracy i empirycznych poszukiwań jakie włożyłem wówczas w tamte badania, w 1985 roku wypracowałem najważniejszą teorię swego życia, czyli moją Teorię Wszystkiego zwaną Konceptem Dipolarnej Grawitacji. Z kolei ta moja Teoria Wszystkiego ujawniła mi esencję owych dwóch tajemniczych zjawisk, jakich oficjalna nauka ateistyczna nadal ani NIE uznaje, ani NIE bada, jednak jakich przyszłe praktyczne wykorzystanie pozwoli ludzkości na zbudowanie gwiazdolotów zdolnych do natychmiastowego osiągania odległych gwiazd (tj. moich Gwiazdolotów Telekinetycznych - które można też nazywać Wehikułami Teleportacyjnymi), oraz do podróżowania przez czas (tj. moich Wehikułów Czasu). Te dwa nowe zjawiska pokrewne do magnetyzmu, jakie ja poodkrywałem dopiero w 1985 roku dzięki sformułowaniu swego Konceptu Dipolarnej Grawitacji, zaś jakich oficjalna nauka ateistyczna nadal NIE uznaje ani NIE bada, to (2) telekineza, oraz (3) fakt istnienia i zasady upływu tzw. "nawracalnegio czasu softwarowego" (oraz rządzącego tym czasem boskiego tzw. "Omniplanu"). Jednym więc z produktów mojej Teorii Wszystkiego stało się, między innymi, dopracowanie drugiego sformułowania mojej Tablicy Cykliczności dla Napędów Ziemskich. W owym drugim sformułowaniu, upowszechnianym począwszy od 1985 roku, ujęte były już wszystkie trzy generacje napędów z trzeciej "ery technicznej" - tak jak pokazuję je poniżej w "Tab. #J2", (tj. włącznie z moimi Gwiazdolotami Telekinetycznymi i Wehikułami Czasu).
 
Tamto drugie sformułowanie swej Tablicy Cykliczności (patrz "Tab. #J2" poniżej) publikowałem bez zmian jego treści aż do 7 lutego 2018 roku - czyli przez 33 lata. Owego lutego powróciłem bowiem do analiz zasad działania maszyn "perpetuum mobile". Wszakże w 2017 roku najróżniejsi wynalazcy zbudowali już aż tak wiele działających prototypów tych maszyn, że ów 2017 rok powinno się uznać za początek 4-tej "ery technicznej" na Ziemi. Zbudowanie i zadziałanie tych licznych prototypów ogromnie mnie ucieszyło, bowiem stanowi ono ukoronowanie wieloletnich moich wysiłków aby zachęcać do podejmowania ich budowy w swych publikacjach, stronach internetowych, korespondencji, oraz w osobistych wymianach informacji z ich wynalazcami i budowniczymi. Ta nowa, czwarta era techniczna w rozwoju napędów ziemskich będzie się charakteryzowała powolnym i stopniowym wypieraniem zewnętrznego zasilania w energię i użycia "paliw", oraz zastępowaniem tego zasilania w energię, lub tych paliw, przez "darmową energię" generowaną maszynami "perpetuum mobile" drugiej i trzeciej generacji wbudowywanymi w celach napędowych w praktycznie każde przyszłe urządzenie techniczne. (Ów proces wypierania zasilania w energię i użycia paliw będzie bardzo powolny i stopniowy, ponieważ wymaga on pokonywania ogromnych oporów aż pięciu potężnych mocy zła o ludzkim pochodzeniu jakie obecnie rządzą Ziemią, a jakie opisałem szczegółowiej w punkcie #D3 swej strony "god_proof_pl.htm".) Z kolei tamten mój powrót do analiz postępów osiągniętych w budowie i zasadach działania maszyn "perpetuum mobile", w połączeniu z dawną wiedzą i doświadczeniami jakie wcześniej zgromadziłem i już posiadałem w tej sprawie, ujawniły mi regularności jakie opisałem dokładniej w punktach #J1 i #J2 swej strony o nazwie "free_energy_pl.htm". Regularności te w lutym 2018 roku zainspirowały poszerzenie mojej Tablicy Cykliczności dla napędów o czwartą z kolei erę techniczną, nadając tej tablicy już (3) trzecie sformułowanie jakie pokazałem w "Tab. #B1", a omówiłem w punkcie #B1, z początkowej części strony o nazwie "propulsion_pl.htm". Dwie zaś najistotniejsze z jego "er technicznych", tj. ery techniczne numer 2 i 4, pokazałem na wyciągu z jej treści pokazanym poniżej jako "Tab. #J3" zaś omówionym dokładniej w punkcie #J3 poniżej.
 
Jednak już w chwili kiedy publikowałem ową "Tab. #B1" (i "Tab. #J3") zdawałem sobie sprawę, że moja docelowa Tablica Cykliczności dla Napędów Ziemskich będzie zawierała jeszcze dwie następne ery techniczne, tj. ery numer 5 i 6, w których ruch będzie wytwarzany poprzez użycie programów zawartych w przeciw-materii jaka formuje boski tzw. "Omniplan" - opisywany w punktach #C3, #C4 i #C4.1 z mojej strony o nazwie "immortality_pl.htm". Aby jednak dopracować szczegóły owych dwóch najwyższych "er technicznych" ludzkości, potrzebowałem więcej czasu. Ich dopracowanie zajęło mi do dnia 17 marca 2018 roku - kiedy to dopracowałem najbardziej pełne, z kolei już (4) czwarte sformułowanie moich Tablic Cykliczności - jakie pokazałem w "Tab. #J4" poniżej, zaś omówiłem dokładniej w punkcie #J4 poniżej.
 
 
Tab. #J2: Drugie z kolei sformułowanie mojej "Tablicy Cykliczności w Rozwoju Urządzeń Napędowych" - tj. sformułowanie z już pełnymi trzema kolejnymi jej "erami technicznymi". Copyrights © 2018 by dr inż. Jan Pająk. Treść tej tablicy została wypracowana w 1985 roku, zaś pokazaną powyżej jej formę pracowicie przygotowałem ręcznie w 1988 roku metodą najpierw narysowania tuszem na kalce technicznej jej ramek, potem zaś wdrukowania w te ramki wymaganych napisów używając dostępnej mi wówczas ręcznej maszyny do pisania - wszakże w tamtych czasach komputery PC były dopiero w zalążku i nie osiągnęły jeszcze ich dzisiejszych możliwości.
 
 
#J3. Przełomowy charakter czwartej "ery technicznej" jaką zilustrowałem w trzecim sformułowaniu moich "Tablic Cykliczności dla Napędów Ziemskich", a jaka zapoczątkowywuje trzy ostatnie ery techniczne ludzkości, w których ruch wytwarzany przez wszelkie napędy będzie miał zdolności "perpetuum mobile" NIE wymagającego zewnętrznego zasilania w energię ani w paliwo (czyli NIE kwalifikującego się do opodatkowania przez zachłannych rządzących):
 
W trzecim z kolei sformułowaniu moich "Tablic Cykliczności dla Napędów Ziemskich", po raz pierwszy dodałem czwartą już z kolei "erę techniczną", jaka rozpoczęta została na Ziemi zbudowaniem w 2017 roku licznych działających prototypów maszyn "perpetuum mobile" pierwszej i drugiej generacji. Ta przełomowa czwarta era techniczna inicjuje na Ziemi zupełnie odmienny okres w dziejach ludzkości, kiedy to napędzanie i wytwarzanie ruchu będzie bazowało na postępie wiedzy o przeciw-świecie i na korzystywaniu z wiedzy otwartej moją Teorią Wszystkiego zwaną Konceptem Dipolarnej Grawitacji, a NIE na jakości i mocy nowych paliw ani na dostępie do źródeł paliw i energii. Z kolei, ponieważ podatkowanie wiedzy powinno być zabronione, zaś raz zainspirowana i udostępniona ludziom przez Boga wiedza powinna być otwarta dla wszystkich bezpłatnie, począwszy od napędów owej czwartej ery technicznej, wszystkie ludzkie urządzenia napędowe NIE będą się już kwalifikowały do opodatkowywania - co w połączeniu z ponadczasową zachłannością rządzących będzie inspirowało coraz więcej ludzi do walki o bezmonetarne organizowanie działania społeczeństw (tj. do organizowania na Ziemi coraz większej liczby grup i społeczności, w jakim nagrodami za ludzkie wkłady pracy będzie uzyskiwanie totaliztycznej nirwany - jaką to rewolucję w ludzkich nastawieniach, wiedzy i organizacji społecznej filozofia totalizmu postuluje od długiego już czasu). Oczywiście, jak zawsze, walka ta będzie bardzo trudna i wygrywana stopniowo, bowiem zawsze będą pojawiali się zachłanni przywódcy, których własne lenistwo, wypaczenia i zaślepienie powstrzymają przed poznaniem nakazów i wymagań Boga, stąd którzy będą wygodnicko i bezwysiłkowo usiłowali opodatkować to co do nich NIE należy - np. wiedzę, czy energię jaką udostępnione ludzkości przez Boga maszyny "perpetuum mobile" będą generowały za darmo dla dobra wszystkich ludzi.
 
Warto także odnotować z następnej, czwartej już z moich "Tablic Cykliczności", pokazanej tu jako "Tab. #J4", że owa czwarta "era techniczna" inicjuje na Ziemi zupełnie nową grupę trzech "er technicznych", w których wszystko co się dzieje będzie napędzane przez wieczną ruchliwość przeciw-materii, a NIE przez energię lub paliwo z naszego świata fizycznego. Innymi słowy, tylko w grupie pierwszych trzech er technicznych na Ziemi o numerach 1, 2 i 3, działanie napędów wymaga zasilania je w jakieś paliwo lub energię. Natomiast w owej drugiej grupie er technicznych o numerach 4, 5 i 6, wszelkie działania napędzające będą realizowane bez potrzeby zasilania je w paliwo lub energię - tj. wyłącznie poprzez inteligentne wykorzystanie zdolności przeciw-materii do generowania wieczystego ruchu. Stąd owe ery numer 4, 5 i 6, można będzie nazywać erami napędów i maszyn typu "perpetuum mobile", lub erami zwycięstwa ludzkiej inteligencji i wiedzy ponad ludzką głupotą i brutalną siłą.
 
Jeśli czytelnik uważnie przeanalizuje czwarte wydanie moich Tablic Cykliczności, wówczas odnotuje zadziwiajace regularności i podobieństwa jakie występują we wszystkich erach technicznych naszej planety. Regularności te najlepiej stają się widoczne, jeśli porówna się ową 4-tą erę maszyn "perpetuum mobile" działających na zasadzie obiegu przeciw-materialnego wiatru, z 2-gą erą napędów działających na obiegu gazowych czynników roboczych - po szczegóły patrz "wyciąg" obu er pokazany w "Tab. #J3" poniżej. I tak np. pierwsza generacja maszyn "perpetuum mobile" z ery numer 4 wykorzystuje w swym działaniu nacisk podmuchu "przeciw-materialnego wiatru" na przyspieszane (np. dośrodkowo) elementy owych maszyn, podobnie jak pierwsza generacja napędów z obiegiem gazowych czynników roboczych z ery numer 2, do swego działania wykorzystuje nacisk atmosferycznego wiatru. W podobny sposób druga generacja maszyn ery numer 4, wykorzystuje już zarówno nacisk, jak i inercję (a ściślej jej odwrotność, czyli "samomobilność") "przeciw-materialnego wiatru", podobnie jak druga generacja napędów na gazowy czynnik roboczy z ery numer 2 wykorzystuje do swego działania zarówno ciśnienie jak i inercję gazów. Itd., itp.
 
 
Tab. #J3: Wyciąg z trzeciego sformułowania moich "Tablic Cykliczności w Rozwoju Napędów" pokazujące drugą i czwartą erę techniczną. Copyrights © 2018 by dr inż. Jan Pająk. Ilustruje on wysoce "inteligentną" regularność jaka istnieje w kolejnych wynalazkach ziemskich urządzeń napędowych a stąd jaka NIE mogła zaistnieć przez zwykły przypadek, a musiała zostać celowo osiągnięta przez Boga poprzez odpowiednie zaprogramowanie działania praw fizycznych, cech materii, oraz tzw. "Omniplanu" który zarządza kolejnością realizacji wynalazków na Ziemi.
 
 
#J4. Wyjaśnienie regularności zawartych w czwartym sformułowaniu mojej "Tablicy Cykliczności dla Napędów Ziemskich", obejmującym sobą już 6 "er technicznych":
 
Zgodnie z moimi badaniami zainicjowanymi w lutym 2018 roku, w zakresie rozwoju swych napędów ludzkość przejdzie przez aż sześć "er technicznych", tj. przez techniczny odpowiednik owych sześciu "epok historycznych" jakie pokazałem na "Tab. #J1" powyżej. W każdej z tych "er technicznych" budowane będą aż trzy generacje napędów o coraz to wyższych mocach i możliwościach. Owe sześć "er technicznych" będzie układało się w trzy pary (patrz "Tab. #J4" poniżej). Pierwsza z każdej pary tych "er technicznych" (tj. ery numer 1, 3 i 5) będzie charakteryzowała się generowaniem mocy napędowej i ruchu poprzez odziaływanie zjawisk jej czynnika roboczego na zjawiska pokrewne do zjawisk tego czynnika roboczego, tyle że generowane już wzdłuż powierzchni napędzanego podzespółu. Druga zaś z każdej tych par (tj. ery numer 2, 4 i 6) będzie się charakteryzowała oddziaływaniem jej czynnika roboczego bezpośrednio na podzespół napędowy danego urządzenia. W każdej też "erze technicznej" poszczególne napędy będą wykazywały bardzo podobne i symetryczne do siebie zjawiska i regularności, jakie pozwolą ludziom na przyszłe inteligentne i zamierzone "syntezowanie" kolejnych napędów - zamiast na ich przypadkowe "wynajdowanie".
 
Pierwsze trzy "ery techniczne" ujęte moimi "Tablicami Cykliczności dla Napędów Ziemskich", tj. ery numer 1, 2 i 3, charakteryzuje konieczność zasilania ludzkich urządzeń napędowych w jakąś formę paliwa lub zewnętrznego źródła energii (jaka to konieczność zanika dla napędów z następnych trzech er technicznych, tj. dla er numer 4, 5 i 6). Te pierwsze trzy ery techniczne mogły więc być opisane relatywnie dobrze nawet w moich najstarszych opracowaniach - które to opracowania były przecież z wyjątkową zaciekłością atakowane i wyszydzane przez najróżniejsze indywidua o ciasnych umysłach, stąd w których starałem się ograniczać wyjaśnianie wszystkiego co dodatkowo podsycałoby owe ataki. Po przykłady owych dawnych opisów patrz punkt #B1 i podpis pod "Tab. #B1" na stronie o nazwie "propulsion_pl.htm", albo patrz nawet znacznie bardziej szczegółowe opisy np. z rozdziału B w tomie 2 mojej monografii [1/5]. Tutaj pominę ich powtarzanie.
 
Czwarta z kolei "era techniczna", zaincjowana w 2017 roku zbudowaniem na Ziemi aż całego szeregu "maszyn 'perpetuum mobile' pierwszej i drugiej generacji działających na zasadzie obiegu przeciw-materialnego wiatru", jaką to erę opisałem dokładniej i zilustrowałem w trzeciej formie moich "Tablic Cykliczności dla Napędów Ziemskich", także jest już relatywnie dobrze wyjaśniona i zilustrowana w punktach #J1 i #J2 na mojej stronie o nazwie "free_energy_pl.htm", zaś uzupełniona dodatkowymi wyjaśnieniami w punkcie #D3 z innej mojej strony o nazwie "god_proof_pl.htm". Dlatego też pominę tutaj jej dodatkowe omawianie.
 
Ponieważ jednak ewolucja moich Tablic Cykliczności (prognozująca faktyczną ewolucję napędów jakie ludzkość będzie używała w przebiegu całej swej historii) wcale się NIE zakończyła na właśnie zainicjowanej czwartej "erze technicznej", poniżej w następnym już paragrafie omówię szczegółowiej piątą i szóstą "erę techniczną" pokazaną i zdefiniowaną w kolejnej, tj. czwartej już z kolei, formie moich "Tablic Cykliczności dla Napędów Ziemskich" - zilustrowanej poniżej jako "Tab. #J4".
 
Z moich dociekań i badań zdaje się wynikać, że piąta i szósta "era techniczna" została zaprojektowana przez Boga do zaistnienia jako czasy kiedy ludzkość nauczy się wykorzystować między innymi i dla celów transportowych owe naturalne programy wpisywane do pamięci "przeciw-materii" i sterujące zachowaniami tego wiecznie ruchliwego fluidu. Z kolei wykorzystanie owych programów sterujących przeciw-materią umożliwi ludzkości dokonywanie wielu najróżniejszych działań jakie od bardzo już dawna ja opisuję m.in. w podrozdziale H11 z tomu 4 mojej monografii [1/5]. Przykładowo, w użyciu jako urządzenia napędowe, owo wykorzystanie programów przeciw-materii pozwala iż zamiast podróżować fizycznie przez przestrzeń lub przez czas, wystarczy wówczas zmienić program położenia czegokolwiek w "Omniplanie" z przeciw-świata, zaś ów nowy program natychmiast usytuowi owo coś w innym (wybranym przez nas) miejscu i czasie naszego świata fizycznego i nawracalnego (ludzkiego) czasu.
 
Najpotężniejsze jednak i najbardziej użyteczne możliwości, owo wykorzystywanie programów przeciw-materii odda do użytku ludzkości w działalnościach produkowania i budowania. Przykładowo, gdybyśmy naszymi dzisiejszymi urządzeniami technicznymi zechcieli zbudować dowolną z owych licznych struktur magalitycznych stworzonych przez Boga na użytek pierwszych ludzi, a opisywanych dokładniej np. w (4) z punktu #B2 mojej strony "humanity_pl.htm", czy w punkcie #H1 ze strony o nazwie "god_istnieje.htm" - przykładowo gdybyśmy zechcieli zbudować wielką piramidę z Giza w Egipcie, lub zbudować któryś z niesamowicie precyzyjnych murów megalitycznych o pokrzywionych powierzchniach styku poszczególnych kamieni (najpowszechniej dostępnych do oglądania przez turystów w Peru i w Boliwii), zdjęcie jednego z jakich to murów pokazuję na "Fot. #I1" z mojej strony o nazwie "god_proof_pl.htm", zaś aż cały szereg dalszych podobnych murów megalitycznych pokazuję na wideach "playlist" z "inkaską muzyką" o nazwie "p_12fi.htm" (dostępnej np. pod adresem http://totalizm.com.pl/p_12fi.htm ), wówczas by się okazało, że owych budowli megalitycznych nasza dzisiejsza wiedza i technika wcale NIE jest w stanie powznosić. Tymczasem po zapracowaniu sobie na umiejętność wykorzystywania programów przeciw-materii, wzniesienie takich niesamowicie precyzyjnych budowli z kolosalnych bloków kamiennych wymagałoby jedynie odpowiedniego dobrania programów przeciw-materii, tak aby te najpierw uformowały kamienie w wymagane kształty, potem zaś nakazały owym kamieniom aby one same poleciały w powietrzu i się poustawiały na przynależnych im miejscach murów czy budowli (tj. aby stało się z nimi dokładnie tak, jak liczne lokalne mitologie stwierdzają, że działo się to kiedy owe megalityczne budowle były oryginalnie wznoszone przez nadrzędne istoty powysyłane na Ziemię przez Boga dla zorganizowania i ucywilizowania ludzkości - w rodzaju izraelskiego Melchizedeka, wspominanego w podpisie pod "Tab. #K1" z mojej strony "tapanui_pl.htm", czy w rodzaju egipskiej pary Ozyrysa i jego siostry oraz żony Izydy).
 
Faktycznie istnieje też przeaczany przez oficjalną naukę ateistyczną liczny i dostępny w wielu częściach świata materiał dowodowy, jaki potwierdza, że owe budowle magalityczne zostały powznoszone przez Boga właśnie metodą odpowiedniego programowania przeciw-materii. Tym materiałem dowodowym jest brak wymaganego ubytku objętości kamieni jakoby pozyskiwanych we wszystkich kamieniołomach jakie rzekomo były używane do czerpania materiałów budowlanych dla owych budowli megalitycznych. Niemal wszystkie bowiem kamieniołomy, które oficjalna nauka ateistyczna wskazuje, iż rzekomo czerpano z nich budulec na owe budowle magalityczne, faktycznie wykazują bliski zerowego ubytek oryginalnie zawartej w nich objętości kamieni. Prawie jedyne co z nich kiedyś pozyskano, to owe częściowo poobrabiane i potem porzucone tam kamienie, które moim zdaniem już w dzisiejszych czasach miały posłużyć celowi doskonale wyjaśnionemu w wersetach 1:27-29 z bibilijnej księgi "1 Koryntian" - zacytowanych i zinterpretowanych w punkcie #J7 strony o nazwie "propulsion_pl.htm", plus parę przykładowych kamieni, które owe wcielenia Boga organizujące megalityczne budowle i procesy ucywilizowania użyły dla zademonstrowania lokalnym ludziom jak daje się nakazywać kamieniom aby te latały. Reszta budulca potrzebnego do powznoszenia owych megalitycznych budowli, została zesyntezowana bezpośrednio z przeciw-materii już w miejscach jego użycia - znaczy bez potrzeby jego pozyskiwania z kamieniołomów (jakie to bezpośrednie syntezowanie materii z przeciw-materii jest możliwe i łatwe do zrealizowania przez tych co opanowali już programowanie przeciw-materii).
 
Odnotuj, że niezależnie od owego opisywanego powyżej "posyłania nakazami programów z przeciw-materii - zamiast transportowania czy podróżowania przez przestrzeń lub przez czas", a także niezależnie od owego opisywanego powyżej "materializowania - zamiast produkowania", przyszłe opanowanie przez ludzi programów przeciw-materii w erach technicznych numer 5 i 6 pozwoli ludzkości także na dematerializowanie dowolnych obiektów zamiast ich usuwania, na transformowanie ludzkich ciał zamiast ich leczenia, itd., itp.
 
Zgodnie jednak z wynikami moich badań, różnice pomiędzy piątą i szóstą "erą techniczną" będą aż na tyle zasadnicze, że dzisiejsi moralnie niedoskonali ludzie o nadal śmiertelnych ciałach zapewne otrzymają od Boga pozwolenie tylko na osiągnięcie piątej z tych er technicznych. Wszakże w owej piątej erze ludzie nauczą się jedynie wykorzystywania następstw działania programów jakie już zostały powprowadzane do przeciw-materii przez Boga (a stąd egzekwowaniem jakich Bóg nadal rządzi swą "żelazną ręką"). Stąd dopiero w szóstej "erze technicznej" - która według mojego rozeznania intencji Boga nastąpi już po końcu dzisiejszego świata o śmiertelnej ludzkości a po rozpoczęciu szóstej "epoki historycznej" o już nieśmiertelnej ludzkości (tj. epoki "VI" pokazanej powyżej w "Tab. #J1"), ludzie nauczą się jak sami będą w stanie odpowiednio programować przeciw-materię. Dlatego szósta i ostatnia "era techniczna" zostanie osiągnięta jednie przez owych opisywanych w Biblii, zaś szerzej objaśnionych m.in. w punkcie #I1 mojej strony o nazwie "quake_pl.htm", owych 144 tysięcy starannie wybranych i spełniających rozliczne kryteria "żołnierzy Boga", którzy w tejże szóstej "erze historycznej" otrzymają nieśmiertelne już ciała. Dopiero też w owej szóstej "erze technicznej" ci wybrani ludzie nauczą się jak sami mogą programować "przeciw-materię". Dzięki zaś tej umiejętności dostąpią zaszczytu bycia w stanie dokonywania wielu z działań, które w obecnych czasach jest w stanie dokonywać jedynie wszechmocny Bóg. Aby jednak uzyskać dostęp do tego poziomu boskiego zaufania i ludzkich możliwości, uprzednio muszą oni osiągnąć (i udokumentować Bogu te swe osiągnięcie) ogromnie zaawansowany poziom swej moralności, wierności Bogu, oraz posłuszeństwa w wykonywaniu nakazów i wymagań Boga.
 
Intrygującą obserwacją jaka zdaje się wynikać z porównania obecnego położenia ludzkości w poniższej Tablicy Cykliczności dla Napędów pokazanej jako "Tab. #J4", oraz położenia ludzkości w Tablicy Epok Historycznych pokazanej jako "Tab. #J1", a także wynikać z powyższych moich rozważań, jest że wzrost poziomu ludzkiej moralności od sporego już czasu zdaje się NIE nadążać za planami Boga. Bez zaś osiągnięcia określonego poziomu moralności, Bóg NIE może pozwolić aby ludzkość uzyskała dostęp do potężnych napędów, jakie przez co bardziej niemoralnych z jej przywódców, decydentów, kryminalistów, terrorystów, czy psychopatów, mogłyby zostać użyte w jakichś niezgodnych z planami Boga celach, np. dla uzyskania nieograniczonych zysków, absolutnej władzy, dla podboju, wyniszczania, zemsty, czy wręcz dla zagłady niektórych narodów lub ras. Wygląda wszakże na to, że początkowo Bóg planował iż "ery techniczne" pokazane poniżej w "Tab. #J4" będą się pokrywały z "epokami historycznymi" pokazanymi powyżej w "Tab. #J1". Jednak rozwój moralny ludzkości najwyraźniej zaczął się opóźniać w stosunku do zaplanowanego. Wszakże w obecnej, zaplanowanej jako raczej "krótkotrwała", piątej (w moim obecnym zrozumieniu Biblii prawdopodobnie też zapowiadanej jako już ostatnia) "epoce historycznej" ludzkości, ludzie nadal NIE zasłużyli sobie moralnie na zaszczyt wypracowania wszystkich napędów z aż 4 niemal całych ostatnich "er technicznych". Narazie bowiem ludzkość posiada tylko działające wszystkie napędy z "ery technicznej" numer 1 (tj. napędy z obiegiem siły), oraz wszystkie napędy z "ery technicznej" numer 2 (tj. napędy z obiegiem masy). Od jakiegoś też czasu ludzkość dorobiła się najbardziej prymitywnych napędów pierwszej generacji z "ery technicznej" numer 3 (tj. napędów z obiegiem pola magnetycznego) - czyli dorobiła się "silników elektrycznych", oraz podobnie prymitywnych napędów z "ery technicznej" numer 4 (tj. maszyn perpetuum mobile z obiegiem przeciw-materialnego wiatru) - czyli dorobiła się maszyn perpetuum mobile działających na zasadzie jaka najlepiej jest reprezentowana w Kole Bhaskara. Jednak w owych "erach technicznych" numer 3 i 4 ludzkość NIE zasłużyła sobie jeszcze na osiągnięcie poziomu moralności jaki eliminowałby w niej działanie tzw. "przekleństwa wynalazców" oraz "wynalazczej impotencji" i stąd jaki pozwalałby ludzkości na zbudowanie pierwszej komory oscylacyjnej mojego wynalazku - która to komora będzie kluczowym urządzeniem napędowym dla wszystkich najważniejszych napędów z er numer 3, 4, 5 i 6 (nie mówiąc już o pozwoleniu Boga na zbudowanie przez ludzi tych bardziej potężnych niż już obecnie posiadane, napędów drugiej i trzeciej generacji z trzeciej i czwartej "ery technicznej"). Natomiast dla "er technicznych" numer 5 (tj. dla "maszyn perpetuum mobile wykorzystujących następstwa działania oprogramowania już istniejącego w przeciw-materii"), oraz numer 6 (tj. "maszyn perpetuum mobile wykorzystujących sporządzane przez ludzi nowe oprogramowanie przeciw-materii"), oficjalna nauka ateistyczna nadal celowo blokuje i uniemożliwia ludzkości poznanie prawdy choćby tylko na temat istnienia przeciw-materii i istnienia możliwości ludzkiej ingerencji w oprogramowanie przeciw-materii - znajomość jakiej to prawdy jest absolutnie konieczna dla zapoczątkowania jakiegokolwiek myślenia o wypracowywaniu maszyn, napędów i urządzeń o owych najwyższych dostępnych dla ludzi mocach i możliwościach.
 
W sytuacji aż tak znaczącego opóźniania się moralnego rozwoju ludzkości i jednoczesnej możliwości iż faktycznie istnieje coraz silniejszy nacisk zdarzeń we wszechświecie na plany i działania naszego Boga, warto hipotetycznie porozważać (i przygotować się do) co najmniej dwa z szeregu możliwych kierunków jakie mogą przyjąć dalsze losy ludzkości. Wszakże bez względu na to jak dalej potoczą się te losy, każdy z ludzi będzie nimi jakoś dotknięty na aż szereg najróżniejszych sposobów. I tak, jeśli we wszechświecie szybko narasta jakieś niebezpieczeństwo dla naszego świata fizycznego i Boga, jakie wymuszałoby przyspieszenie procesu szkolenia "żołnierzy Boga" opisywanych w punkcie #B1.1 strony "antichrist_pl.htm", wówczas Bóg będzie dopingowany aby podjąć działania drastycznego przyspieszenia moralnego dojrzewania ludzkości - przykładowo z użyciem niezbyt dla ludzi przyjemnego sposobu opisanego dokładniej m.in. na mojej stronie o nazwie "2030.htm". Jeśli zaś nic NIE nakłania Boga do pośpiechu, wówczas po prostu istnienie naszego obecnego świata może ulec znaczącemu przedłużeniu w stosunku do zaplanowanego jego końca w roku 2656 (po szczegóły patrz punkt #N1 na stronie "quake_pl.htm", oraz "9" z punktu #C4 na stronie "immortality_pl.htm"), tak iż potrzebna Bogu liczba ludzi uzyska niezbędny dla jej zgromadzenia czas, aby przy odpowiednim wychowawczym pokierowaniu przez Boga, stopniowo i bez celowego przyspieszania mogła nabyć wymagany od "żołnierzy Boga" poziom swej moralności, posłuszeństwa i poznania swego stwórcy. Niemniej znaczące przedłużenie istnienia naszego obecnego świata będzie wymagało wprowadzenia co najmniej jeszcze jednej "historyczej epoki" upadku ludzkości - co do której z obecnego stanu ludzkiej (nie)moralności łatwo przewidzieć, że ludzie uczynią ją nawet jeszcze bardziej brutalną i wyniszczającą dla siebie niż jest obecna "epoka neo-średniowiecza". (Odnotuj jednak, że coraz szybszy dzisiaj wrost poziomu "wyniszczania ziemi" i wynikająca z tego wyniszczania raptowna degeneracja ludzkich organizmów i zdrowia, a także niekontrolowany wzrost ludzkiej niemoralności, odchodzenia kapłanów i naukowców od prawdy i od faktycznej wiedzy, głębia ludzkiego zakłamania we wszystkim co oficjalnie i prywatnie się obecnie czyni, itp., razem wzięte zdają się silnie sugerować, iż NIE tylko z przyczyn umiejscowionych poza naszym światem fizycznym, ale także z powodów wyzwalanych przez samych ludzi i przez ich samobójcze zachowania, ciągle w praktyce zapewne ściągnięte zostaną na ludzkość przez samą ludzkość owe zdarzenia jakie ja prognozuję na nadejście podczas tragicznych dla ludzkości lat 2030-tych. Tyle że w przypadku dodania ludzkości dodatkowej ery historycznej i przedłużenia czasu istnienia śmiertelnej ludzkości, owe zdarzenia jakie prognozuję na lata 2030-te zapewne będą mogły nadejść nieco później, oraz będą mogły pochłonąć nieco mniejszy procent ofiar, niż w przypadku istnienia zewnętrznego nacisku na możliwie najszybsze podjęcie drugiej fazy szkolenia "żołnierzy Boga".)
 
 
Tab. #J4: "Tablica Cykliczności w Rozwoju Ziemskich Urządzeń Napędowych" z sześcioma już kolejnymi "erami technicznymi". Copyrights © 2018 by dr inż. Jan Pająk. Tablica ta została opracowana w dniu 17 marca 2018 roku i reprezentuje już czwartą formę owych tablic, jaką wypracowałem w swym życiu.
 
P.S.: Warto odnotować, że w kłamliwym koncepcie starej "monopolarnej grawitacji", przy jakim oficjalna nauka nadal uparcie obstaje, faktycznie NIE jest możliwe jednoznaczne i pełne zdefiniowanie, czym naprawdę jest "życie" (a stąd i np. zgodne z prawdą zaprognozowanie, czy np. ludzie, lub np. przypadek, będą kiedyś w stanie nadać życie np. przyszłym komputerom, lub robotom). Dlatego poniżej przytaczam poprawną (totaliztyczną) definicje pojęcia "życie" - jaka wynika z ustaleń mojej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji, oraz jaka jest zgodna z przytoczoną we wstępie do niniejszego wpisu, a także w P.S. do poprzedniego wpisu #294, totaliztyczną definicją pojęcia "Bóg", a także zgodna z informacjami na temat "życia" zaszyfrowanymi w tekście Biblii - zaś niezależnie potwierdzanymi przez wyniki moich empirycznych badań gromadzonych nieustająco od 1985 roku. Oto dwie wersje (skrótowa i pełniejsza) tej totaliztycznej definicji pojęcia "życie" jakie oryginalnie opublikowałem w punkcie #A0 swej strony o nazwie "god_proof_pl.htm". Wersja skrócona tej definicji będzie jednak w pełni zrozumiała zapewne tylko dla tych z czytelników, którzy uprzednio już poznali wyjaśnienia mojego Konceptu Dipolarnej Grawitacji jak realizacja programów "duszy" steruje losami "ciała" (wyjaśnienie to zaprezentowane jest m.in. w punkcie #C1 ze strony o nazwie "soul_proof_pl.htm"), a także znają wyjaśnienie tegoż konceptu jak działa tzw. "nawracalny czas softwarowy" oraz wyjaśnienie jak z programowalnej "przeciw-materii" formowana jest posłuszna tym programom "materia" - z której potem budowane są "ciała" istot żyjących (oba które to wyjaśnienia są częściowo zaprezentowane m.in. w punkcie #D3 ze strony o nazwie "god_proof_pl.htm" i w opracowaniach tam wskazywanych, poczym dodatkowo są poszerzane m.in. w punkcie #J4 strony o nazwie "propulsion_pl.htm"). Wersję skróconą mojej definicji "życia" można wyrazić np. słowami: "Życie jest to proces posłusznej i zewnętrznie niestopowanej realizacji samoświadomego i samouczącego się programu 'duszy' przez zaprojektowaną dla wykonywania sterowanych tą duszą funkcji życiowych materialną strukturę 'ciała' w którym ta softwarowa dusza rezyduje." Dla pozostałych z czytelników zapewne łatwiej przyjdzie przeanalizowanie i zrozumienie następującej pełniejszej totaliztycznej definicji pojęcia "życie":
 
"Życie jest to realizacja sekwencji rozkazów składających się na samoświadomy i samouczący się program 'duszy', jaka to realizacja powoduje rejestrowane w długoterminowej pamięci, a stąd świadome odbierane, podróżowanie poprzez 'nawracalny czas softwarowy' danego inteligentnie zaprojektowanego podwójnego systemu danej istoty złożonego z jej samoświadomego i samouczącego się programu 'duszy' oraz z materialnej struktury jej 'ciała' - pełna symbioza obu składowych którego to podwójnego systemu jest danej istocie niezbędna do realizowania jej przechodzenia przez czas, stąd który to system musi być unikalnie zaprojektowany specjalnie dla tejże istoty, tak aby optymalnie spełniał on wszelkie wymogi wielokanałowych sprzężeń zwrotnych pomiędzy podprogramami jej 'duszy' (np. procedurami jej pamięci długoterminowej, systemu zarządzania upływem czasu, itp.) oraz materialnymi organami jej 'ciała' (np. tkankami, mózgiem, zmysłami, szkieletem, itp.), a stąd aby ów podwójny system umożliwiał tej istocie wypełnianie wszelkich nałożonych na nią funkcji życiowych."
 
* * *
 
Powyższe wyjaśnienia stanowią adaptację punktów #J1 do #J4 z mojej strony internetowej o nazwie "propulsion_pl.htm" (aktualizacja z dnia 17 kwietnia 2018 roku, lub później). Najnowsza aktualizacja owej strony "propulsion_pl.htm" powinna być dostępna pod adresami:
http://www.geocities.ws/immortality/propulsion_pl.htm
http://totalizm.zensza.webd.pl/propulsion_pl.htm
http://quake.hostami.me/propulsion_pl.htm
http://totalizm.com.pl/propulsion_pl.htm
http://cielcza.cba.pl/propulsion_pl.htm
http://energia.sl.pl/propulsion_pl.htm
http://pajak.org.nz/propulsion_pl.htm
http://totalizm.pl/propulsion_pl.htm
 
Każdą ze stron wymienionych w tym wpisie przez podanie tylko jej internetowej nazwy, czytelnicy mogą sobie odnaleźć i przeglądnąć jeśli do dowolnego z podanych powyżej adresów zamiast nazwy "propulsion_pl.htm" dołączą nazwę tej mojej strony, jaką zechcą przeglądnąć. Przykładowo, jeśli zachcą wywołać sobie i przeglądnąć moją stronę o nazwie "immortality_pl.htm" np. z witryny o adresie http://totalizm.com.pl/propulsion_pl.htm , wówczas wystarczy aby zamiast owego adresu witryny wpisać w okienku adresowym wyszukiwarki następujący nowy adres http://totalizm.com.pl/immortality_pl.htm .
 
Warto też wiedzieć, że niemal każdy NOWY temat jaki ja już przebadałem dla podejścia "a priori" nowej "totaliztycznej nauki" i zaprezentowałem na tym blogu, w tym i niniejszy temat, jest potem powtarzany na wszystkich lustrzanych blogach totalizmu, które ciągle istnieją (powyższa treść jest tam prezentowana we wpisie numer #295). Kiedyś istniało aż 5 takich blogów. Dwa ostatnie blogi totalizmu, jakie ciągle NIE zostały polikwidowane przez licznych przeciwników "totaliztycznej nauki" i przeciwników wysoce moralnej "filozofii totalizmu", można znaleźć pod następującymi adresami:
https://totalizm.wordpress.com
http://totalizm.blox.pl/html
 
Z totaliztycznym salutem,
Dr inż. Jan Pająk
mar 17 2018 #294: Oto wyjaśnienie "dlaczego"...

#294: Oto wyjaśnienie "dlaczego" każde z dziesiątków maszyn "perpetuum mobile" zbudowanych w 2017 roku jest równocześnie "cudem technicznym" dowodzącym iż Bóg istnieje - zbuduj więc sobie chociaż najprostrzy z prototypów tych cudownych maszyn, np. Koło Bhaskara, aby sobie i sceptykom np. móc ilustracyjnie dowodzić istnienie Boga i przy okazji reklamować nim swój sklep czy warsztat

Motto: 'Potwierdzeniem naukowo gwarantującym poprawność i zgodność z otaczającą nas rzeczywistością mojej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji, jest iż NIE tylko formalnie udowadnia ona nam istnienie Boga oraz wyjaśnia bezpośredni związek pomiędzy istnieniem Boga i wszystkim co Bóg stworzył a my znamy (np. związek pomiędzy działaniem maszyn "perpetuum mobile" i istnieniem Boga), ale co nawet ważniejsze, potwierdzeniem tym jest też iż teoria ta wskazuje nam "budulec" (tj. wiecznie ruchliwą i programowalną "przeciw-materię") z jakiego Bóg stworzył wszystko co istnieje w naszym świecie fizycznym, "narzędzia" (tj. boskie "programy", w Biblii nazywane "słowem") jakie Bóg wpisał w każdą drobinkę przeciw-materii i jakimi realizuje On wszystko co się dzieje w naszym świecie fizycznym, "mechanizmy zarządzające" (np. "omniplan", czy sztucznie stworzony przez Boga i skokowo upływający tzw. "nawracalny czas softwarowy", w którym starzeją się wszelkie istoty żyjące, w tym ludzie) jakie to mechanizmy pozwalają Bogu z góry projektować i zarządzać wszystkim co Bóg zaplanował, że ma to mieć miejsce w naszym świecie fizycznym, a ponadto teoria ta wskazuje nam też ogromnie efektywne i jednocześnie NIE łamiące ludzkiej "wolnej woli" "metody działania Boga" (np. "zasada odwrotności", pole moralne, karma, metoda "marchewki i kija", itp.) jakie to metody pozwalają aby co bardziej posłuszne Bogu osoby wychowały się na efektywnych "przysparzaczy wiedzy" - ponieważ dla Boga "wiedza" pełni tę samą funkcję co "posiłki" pełnią dla ludzi, a jednocześnie jakie nadają owym osobom trwałych cech charakteru, które po zaopatrzeniu ich w niezniszczalne ciała pozwolą im przez wieczność konstruktywnie współżyć z innymi podobnymi osobami o nieśmiertelnych ciałach, aby wraz z nimi móc przez wieczność kontynuować "przysparzanie wiedzy".'

 
Jeśli masz umysł otwarty na poznanie prawdy, skłonności majsterkowiczowskie, wymagane narzędzia, materiały, oraz jeśli NIE mieszkasz w Strefie Wolnej od Telekinezy (tj. jeśli NIE mieszkasz na Antarktydzie, w Australii lub Tasmanii, czy w Nowej Zelandii), wówczas zbuduj sobie "cud techniczny" w formie maszyny "perpetuum mobile". Cud ten, dla powodów, które tu wyjaśnię, będzie też wizualnie dowodził ci i przypominał, że Bóg istnieje. Z grupy rozlicznych już zbudowanych w 2017 roku i działających prototypów maszyn "perpetuum mobile", jakie w punktach #J1 i #J2 mojej strony o nazwie "free_energy_pl.htm" opisałem szczegółowo oraz zilustrowałem linkami do ich wideów z youtube.com, do osobistego zbudowania na początek możesz wybrać sobie tę, która leży w twoich możliwościach wykonawczych. Jak bowiem zapewne domyślasz się z histerycznych prześladowań, które na owe maszyny kieruje cała dzisiejsza bojąca się ogólnoświatowej kompromitacji oficjalna nauka ateistyczna, wystraszone nimi rządy, oraz zagrożone w swoich zyskach zachłanne koncerny energetyczne i banki, maszyn takich narazie NIE zdołasz zakupić w sklepach. Najprostrza moim zdaniem, z licznych już zbudowanych i działających "perpetuum mobile", jest wynaleziona w Indiach jeszcze w 1150 roku, poczym budowana od tamtego czasu, maszyna nazywana "Koło Bhaskara" (po angielsku "Bhaskara's Wheel"). Wygląd i działanie jednej z najłatwiejszych do zbudowania wersji technicznych tego koła ilustruje wideo, które w marcu 2018 roku było dostępne dla zainteresowanych osób w youtube.com pod adresem: https://www.youtube.com/watch?v=50Aag0J0Qe4 .
 
Koło Bhaskara
 
Abyś mógł zbudować i uruchomić poprawnie działającą wersję "Koła Bhaskara", wystarczy jeśli masz: totaliztyczne nastawienie do prawdy i moralności (mechanizmy moralne spowodują bowiem, że lenie, niedowiarki, kłamcy i oszuści będą mieli poważne trudności z jego zbudowaniem - patrz moje opisy tzw. "wynalazczej impotencji"), przednie koło z jakiegoś starego i już nieużywanego roweru, co najmniej dziesięć jednakowych półlitrowych, przeźroczystych butelek plastykowych, trochę narzędzi, oraz zacięcie do majsterkowania. Posiadanie tego wszystkiego powinno ci pomóc przetransformować to przednie koło rowerowe w działające "perpetuum mobile" o zasadzie działania "Koła Bhaskara". Po zaś jego zadziałaniu, będziesz NIE tylko miał uciechę pokazując je wszystkim niedowiarkom, zaś po ustawieniu w oknie wystawowym czyjegoś sklepu lub warsztatu - przyciągając mu dodatkowych klientów nieodpartą atrakcją wieczystego ruchu tego koła, ale także będzie ono dla ciebie twoim osobistym dowodem wizualnym, że Bóg istnieje. Przy okazji zilustruje ci ono także, jak bardzo ludzkość jest okłamywana i zwodzona z powodu lukratywnego monopolu instytucji starej "oficjalnej nauki ateistycznej" na badania i na edukację, a stąd jak pilnie ludziom jest potrzebne formalne ustanowienie uczelni bazujących na "a priori" filozoficznych zasadach nowej "nauki totaliztycznej" - jaka to nowa nauka będąc konkurencyjną wobec starej zaczęłaby w końcu rozliczać dotychczasową oficjalną naukę ateistyczną z jej chronicznych kłamstw, oraz przywracać prawdę i respekt do nakazów Boga we wszystkich postępowaniach i stwierdzeniach upowszechnianych w naszej cywilizaji.
 
Ostrzegam jednak abyś NIE podejmował budowy żadnej z maszyn "perpetuum mobile" jeśli mieszkasz w Strefie Wolnej od Telekinezy (TFZ) obejmującej Antarktydę, Australię z Tasmanią, oraz Nową Zelandię. Surowa bowiem kara jaka czeka za złamanie tego zakazu definiowanego w Biblii ogólną nazwą "wyniszczanie ziemi", a opisywana dokładniej w punkcie #J4 strony "free_energy_pl.htm", czyni iż jeśli chcesz posiadać działające maszyny "perpetuum mobile", wówczas raczej emigruj do dowolnego innego miejsca na świecie gdzie ich zakaz NIE obowiązuje, niż zaryzykuj doświadczenie kary, która w obszarze TFZ (tj. Telekinesis Free Zone) grozi budowniczym, dostarczycielom i posiadaczom maszyn generujących odmiany zjawiska "technicznej telekinezy" o nadal niepoznanych przez ludzkość długotermonowych następstwach. W obszarze "TFZ" NIE podlega takiemu ukaraniu jedynie importowanie energii elektrycznej spoza obszaru TFZ, ani badanie, budowanie i posiadanie urządzeń "odnawialnej" energii (po angielsku "renewable" energy) wykorzystujących do generowania energii napędowej zjawiska naturalne, takie jak słońce, wiatr, spiętrzona woda, fale, przepływy i odpływy, grawitacja, różnice temperatur, różnice ciśnień atmosferycznych, itp.
 
Jednym z głównych celów całego niniejszego wpisu jest wyjaśnienie "dlaczego" każda działająca maszyna "perpetuum mobile" jest równocześnie "technologicznym cudem" dostarczającym nam wieczyście ruchomego dowodu na istnienie faktycznego Boga, czyli Boga którego istnienie, działania zarządzające losami każdego obiektu i przebiegiem każdego zdarzenia z naszego świata fizycznego, a także którego niewyobrażalnie ogromna wiedza, moce, możliwości wykonawcze, narzędzia, itp., mogą i powinny być badane, wykrywane, poznawane i dowodzone przez chcących Go dokładnie poznać ludzi - tak jak tego faktycznego Boga ja już zdefiniowałem w punkcie #A0 swej strony o nazwie "god_proof_pl.htm". Innymi słowy, niniejszy wpis wcale NIE stara się potwierdzać istnienia tego spłyconego, wypaczonego i coraz bardziej umistycznianego zrozumienia Boga, jakie typowo wyspekulowują sobie w umysłach dzisiejsi tzw. "wierzący" - tak jak owo błędne zrozumienie Boga przez "wierzących" wyjaśniam w powyższym "motto" i w punkcie #A3 swej innej strony o nazwie "god_pl.htm", ani nie utwierdza on tego coraz bardziej zniekształcanego i zubożanego zrozumienia Boga jakie upowszechniają wśród swych wiernych dzisiejsi skorumpowani i oderwani od życia kapłani - tak jak na bazie ostrzeżeń z Biblii wyjaśniam to w (1) z punktu #T2 i w punkcie #U1 swej strony o nazwie "woda_pl.htm", a punkt ten podpiera dowodowo istnienie faktycznego wszechmogącego Boga szczegółowo zdefiniowanego informacjami zaszyfrowanymi w Biblii oraz niezależnie wyłaniającymi się też z ustaleń mojej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji i z wyników moich empirycznych badań gromadzonych nieustająco od 1985 roku. Swoje wyjaśnienia "dlaczego" rozpocznę tu od przypomnienia, że dotychczasowa oficjalna nauka ateistyczna kłamliwie nam wmawia, iż jakoby żyjemy w świecie w którym panuje monopolarna grawitacja. W takim zaś świecie o monopolarnej grawitacji NIE ma miejsca na Boga. Stąd gdyby taki świat zaistniał i osiągnął poziom rozwoju naszego faktycznie istniejącego już świata o "dipolarnej" grawitacji, wówczas ów "zlepek papierkowych teoryjek" jakimi omamia nas stara oficjalna nauka ateistyczna, miałby tam jakieś prawo bycia poprawnym - tj. byłaby tam jakaś szansa, że ów hipotetyczny świat musiał powstać z niczego, tak jak wmawia nam to "teoria wielkiego bangu", ludzie być może mogliby tam powstać z "małp" na drodze "naturalnej ewolucji", a ponadto działających maszyn "perpetuum mobile" w takim świecie o "monopolarnej grawitacji" NIE dałoby się zbudować. Niestety istnieje cały ocean empirycznego materiału dowodowego, że to co twierdzi oficjalna nauka ateistyczna jest kardynalnym kłamstwem i zwodzeniem ludzi. Część tego materiału dowodowego opisałem na stronie "god_proof_pl.htm". Linki do opisów dalszych rodzajów takiego materiału dowodowego przytoczyłem w punkcie #J3 swej strony o nazwie "free_energy_pl.htm". Mającym zaś związek z niniejszymi opisami przykładem owych kłamstw i zwodzenia jest fakt, że kiedy oficjalna nauka ateistyczna formułowała swoje zaczerpnięte z sufitu "papierkowe prawa termodynamiczne", na świecie istniały już i działały liczne maszyny "perpetuum mobile" (np. "Koło Bhaskara" - jakie wynalezione zostało w 1150 roku). Maszyny te empirycznie już wówczas dowodziły, że papierkowe "prawa termodynamiki" są wyssaną z palca bzdurą i urojeniem. Tyle tylko, że zamiast konstruktywnie przebadać te maszyny, zaś w ten sposób odkryć, że faktycznie w rzeczywistym życiu łamią one owe "papierkowe prawa termodynamiki" i działają, oficjalna nauka ateistyczna wolała wykorzystać niechęć jaką do tych maszyn wykazywali politycy bankietujący za wpływy z podatków, zachłanni sprzedawcy paliw i energii, oraz bankierzy. Krzykliwie więc ogłosiła, że maszyn tych NIE daje się zbudować, poczym zaczęła używać swego autorytetu i wpływów aby blokować i sabotażować przyszłe próby zbudowania następnych z tych maszyn i aby wyniszczać ich potencjalnych producentów. Tamte działania oficjalnej nauki ateistycznej aby blokować wszystko co mogłoby prowadzić do podjęcia kiedyś fabrycznej produkcji maszyn "perpetuum mobile" okazały się aż tak skuteczne, że kiedy po opracowaniu w 1985 roku mojej Teorii Wszystkiego (tj. Konceptu Dipolarnej Grawitacji) jaka mi wykazała, że na przekór tego co twierdzi oficjalna nauka, owe maszyny da się jednak budować zaś po zbudowaniu będą one działały poprawnie, praktycznie od zera zmuszony byłem rozpoczynać wszelkie swoje badania co już nam wiadomo o owych maszynach, oraz swoją późniejszą szeroką kampanię "otwierania oczu", jaka dla dobra całej ludzkości miała na celu odbudowanie u co światlejszych osób wiedzy i pewności iż powinni jednak podejmować próby zbudowania tych maszyn. W tamtym bowiem 1985 roku niemal nikt już NIE podejmował dyskusji na temat maszyn "perpetuum mobile", moi koledzy (inni naukowcy) albo szydzili ze mnie, albo też w popłochu uciekali, jeśli choćby tylko wspomniałem nazwę tych maszyn, nigdzie i nic już się NIE publikowało o owych maszynach, hobbyści w sekrecie pracujący nad owymi maszynami tak starannie się poukrywali, że zajęło mi to całe lata iście detektywistycznej pracy zanim poodkrywałem kim oni są i co dotychczas osiągnęli, zaś najróżniejsi "poplecznicy" oficjalnej nauki ateistycznej bez najmniejszej trudności ani zastanowienia unieważnili aż trzy kolejne moje pracowicie udokumentowane referaty jakie officjalnie wówczas zgłosiłem na międzynarodowe konferencje i w jakich ostrożnie dawałem do zrozumienia, że mój Koncept Dipolarnej Grawitacji o formalnie dowiedzionej poprawności daje nam gwarancję, iż działające maszyny "perpetuum mobile" daje się jednak budować. Tamto sprawdzone wówczas już w działaniu kłamstwo i blokowanie postępu, oficjalna nauka z sukcesem potórzyła również w odniesieniu do Boga, UFO, mojego Magnokraftu, Komory Oscylacyjnej, odkrycia istnienia i działania dwóch odmiennych czasów w naszym świecie fizycznym, Wehikułu Czasu, itp. Wszakże łatwiej jest ludzi okłamywać, niż im wykazać, że są okłamywani! Niestety, to upieranie się oficjalnej nauki ateistycznej przy okłamywaniu ludzkości prowadzi prosto do jej samozagłady. Wszakże jeśli nauka ta NIE odstąpi od upowszechniania kłamstw i blokowania dostępu do prawd - np. tych ujawnianych ludzkości moją Teorią Wszystkiego zwaną Konceptem Dipolarnej Grawitacji, oraz najmoralniejszą nowoczesną filozofią świata opracowaną przez człowieka i zwaną "filozofią totalizmu", wówczas aby prawda mogła w końcu wydostać się z okowów obecnej opresji, ta oficjalna nauka ateistyczna najpierw musi zostać całkowicie zniszczona, zaś w jej miejsce musi zostać oficjalnie ustanowiona nowa "nauka totaliztyczna" konkurencyjna wobec starej, bowiem działająca już na totaliztycznych zasadach zgodnych z prawdą oraz z nakazami i wymaganiami Boga.
 
Na szczęście dla prawdy, w 1985 roku Bóg uhonorował moją pracowitość i naukową sumienność zaszczytem wypracowania i autoryzowania tej do dzisiaj jedynej na Ziemi faktycznej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji. Teoria ta zaś formalnie udowodniła w sposób nadal obowiązujący, że w naszym świecie fizycznym panuje "dipolarne pole grawitacyjne" (a NIE "monopolarne pole grawitacyjne" jakiego działanie w naszym świecie fizycznym wmawia nam oficjalna nauka ateistyczna). W takim zaś świecie o dipolarnym polu grawitacyjnym NIE ma prawa być prawdą wszystko to co oficjalna nauka ateistyczna twierdzi. Stąd faktycznie nigdy w nim NIE było "wielkiego bangu", zaś nasz świat fizyczny został stworzony przez Boga jedynie około 6000 "ludzkich lat" temu. "Budulcem" zaś użytym dla owego stworzenia był dostępny Bogu w całym przeciw-świecie, niewidzialny, nieważki, beztarciowy, wiecznie ruchliwy i programowalny fluid, jaki ja nazywam "przeciw-materią". Jedyną istotą, która faktycznie powstała w wyniku ewolucji, był sam Bóg - z powodów jakie opisałem w tomie 1 swej monografii [1/5]. Ponadto maszyny "perpetuum mobile" w świecie o dipolarnej grawitacji daje się jednak budować, bowiem napędza je "przeciw-materialny wiatr" jaki nieustannie i bezenergetycznie jest formowany przez "samomobilność" owego wiecznie ruchliwego fluidu zwanego "przeciw-materią". Natychmiast więc po uświadomieniu sobie powyższego podjąłem moją wieloletnią walkę o wydobycie prawdy o maszynach "perpetuum mobile" spod naukowej opresji. Ponieważ zaczynałem praktycznie od zera, sam finansowałem te jakoby moje "hobbystyczne" badania z własnych oszczędności, oraz pracowałem nad nimi tylko w wolnym czasie przeznaczonym na odpoczynek, zmuszony byłem pokonywać niezliczone przeszkody zanim zdołałem odnaleźć przykłady już działających maszyn "perpetuum mobile" (które dla pomniejszania mściwości i agresji oficjalnej nauki ateistycznej zaczęto wówczas nazywać odmiennie "urządzeniami darmowej energii") oraz zanim zdołałem się skontaktować i pokorespondować z ich twórcami, a w przypadku maszyn Testatica i Thesta Distatica zanim prywatnie poleciałem do Methernitha w Szwajcarii aby osobiście podyskutować z zespołem rozwojowym owych maszyn. Z upływem czasu udało mi się też stopniowo publikować coraz liczniejsze prywatne monografie, a później także liczne prywatne strony internetowe, które moją wiedzą, radami, wyjaśnieniami, opisami już istniejących przykładów i zasad ich działania, moimi własnymi wynalazkami następnych z tych maszyn, oraz moralną świadomością poprawności czynienia tego co właściwe i potrzebne naszej cywilizacji, zaczęły wspierać tych z hobbystów, którzy podejmowali próby budowy owych maszyn. W tamtych czasach moje publikacje były niemal jedynymi dostępnymi wówczas w świecie nowoczesnymi opracowaniami naukowo wyjaśniającymi zasady działania i przykłady tych maszyn. Ze sporą liczbą hobbystów podejmujących budowę tych maszyn dyskutowałem też korespondencyjnie, wspierając ich w wysiłkach jakie podejmowali. W rezultacie, jak wierzę, moje wysiłki przyczyniły się znacząco do odbudowania wiary iż maszyny te daje się zbudować, oraz do zapoczątkowania w 2017 roku, nowej, czwartej już z kolei "ery technicznej", kiedy to fakt istnienia i działania tych maszyn zaczął stopniowo powracać do zbiorowej świadomości całej ludzkości, oraz kiedy coraz więcej co światlejszych osób zaczęło sobie uświadamiać, że aby chronić ludzkość przed dalszym eskalowaniem chronicznych już kłamstw "oficjalnej nauki ateistycznej", oraz chronić ją przed korumpowaniem tymi kłamstwami kapłanów i decydentów religii oraz polityków, konieczne jest jak najszybsze zastąpienie tej starej nauki przez nową "naukę totaliztyczną" bazującą już na wiedzy o Bogu i na potrzebie "przysparzania wiedzy" w zgodności z boskimi nakazami i wymaganiami.
 
Podsumowując powyższe, powodem dla którego każda działająca maszyna "perpetuum mobile", w tym "Koło Bhaskara", jest dowodem na istnienie Boga, jest iż maszyny te są napędzane owym przeciw-materialnym "wiatrem" - czyli skierowanym na przyspieszaną materię "podmuchem" inteligentnej substancji (fluidu), która istnieje w cztero-wymiarowym przeciw-świecie równoległym do naszego trzy-wymiarowego świata fizycznego, oraz która reprezentuje sobą "ciało" Boga. Z owej przeciw-materii inteligentnie zaprogramowane zostało bowiem przez Boga wszystko co tylko istnieje w naszym świecie fizycznym, w tym np. chleb jaki zjadamy, a także nasze ciała ludzkie - które zgodnie z Biblią są "świątyniami Boga". Istnienie owej wiecznie ruchliwej "przeciw-materii" w której rezyduje Bóg, zaś "wiatr" formowany z której napędza maszyny "perpetuum mobile", odkryłem dopiero ja w 1985 roku dzięki stworzeniu w/w do dzisiaj jedynej na świecie faktycznej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji - której uznanie, niestety, oficjalna nauka ateistyczna uparcie, celowo i skrycie blokuje nawet obecnie. Z kolei sama oficjalna nauka ateistyczna upowszechniła już dowody, że takich maszyn "perpetuum mobile" NIE dałoby się zbudować w owym nieistniejącym świecie, w którym panowałaby "monopolarna grawitacja" (a stąd w świecie, który musiałby być pozbawiony Boga, ponieważ NIE istniałyby tam programowalne zjawiska i mechanizmy jakie dawałyby Bogu władzę i możliwość rządzenia wszelkimi zachodzącymi w nim zdarzeniami). Tymi dowodami oficjalnej nauki są bowiem m.in. jej papierkowe "prawa termodynamiki" - o jakich rzekomej ważności i w naszym świecie o dipolarnej grawitacji, na przekór logiki i empiryki, oficjalna nauka ateistyczna do dzisiaj kłamliwie się upiera. Tyle, że uparcie odmawiając uznania odkrytego dopiero przeze mnie faktu, że grawitacja ma naturę dipolarną, a NIE monopolarną (na przekór wszystkiego nadal uparcie uznawaną przez oficjalną naukę), oficjalna nauka aż do momentu swego samozniszczenia musi uznawać też owe błędne prawa termodynamiki, jakie byłyby prawdziwe tylko w owym nieistniejącym świecie o monopolarnej grawitacji, a stąd jakich ważność ograniczona tylko do tamtego świata stwierdzałaby, że w świecie o monopolarnej grawitacji, w jakim NIE byłoby Boga który z wiecznie ruchliwej i inteligentnej przeciw-materii rozumnie zaprogramowałby naszą nieruchomą i głupią materię, maszyn "perpetuum mobile" NIE dałoby się zbudować. Maszyny te są bowiem w stanie zadziałać jedynie w świecie inteligentnie stworzonym z wiecznie ruchliwej przeciw-materii zamieszkałej przez Boga i mądrze rządzonej programami oraz prawami wszechmogącego i wszechwiedzącego Boga. Skoro więc maszyny te istnieją i działają już co najmniej od 1150 roku, oznacza to iż Bóg istnieje, zaś instytucja oficjalnej nauki ateistycznej wszystkich nas nieustannie i bezczelnie okłamuje oraz zwodzi ze szkodą dla postępu całej ludzkości i dobra każdego z nas.
 
Do dzisiaj moja Teoria Wszystkiego zwana Konceptem Dipolarnej Grawitacji (w skrócie "Kodig") zdołała poustalać zdumiewająco wiele cech owej cudownej wiecznie ruchliwej substancji, zwanej "przeciw-materią", której naturalne cyrkulacje z jednej strony tworzą ów "wiatr" napędzający maszyny "perpetuum mobile", z drugiej zaś strony która to substancja jest też nośnikiem samoświadomych programów naszego Boga, a ponadto jest "budulcem" z jakiego Bóg skonstruował cały nasz świat fizyczny, w tym nasze ciała. (Jest bowiem oczywiste, iż "coś NIE może powstać z niczego" - na przekór iż oficjalna nauka ateistyczna kłamliwie nam wmawia, że podczas "wielkiego bangu" rzekomo z niczego powstał aż cały wszechświat. Za to z czegoś niewidzialnego i programowalnego, tj. z "przeciw-materii", może zostać zaprogramowane wszystko co potem widzimy - tak jak w wersecie 11:3 "Listu do Hebrajczyków" od tysiącleci wyjaśnia nam Biblia.) Przykładowo, teoria ta ustaliła cechy fizykalne przeciw-materii, takie jak jej brak masy, brak inercji, brak tarcia, czy wieczna ruchliwość. Z drugiej zaś strony ustaliła ona też intelektualne atrybuty przeciw-materii, tj. jej zdolność do pamiętania, przechowywania programów, wykonywania tych programów, wykonywania zdalnie przekazywanych jej nakazów myślowych i telepatycznych, komunikowania się za pośrednictwem wibracji telepatycznych, wzajemnej wymiany informacji i programów, itp. W sumie moja "Kodig" ustaliła, że intelektualne cechy i możliwości przeciw-materii są nieco podobne do cech hardware naszych dzisiejszych komputerów. (Faktycznie to każdą "drobinę" przeciw-materii można sobie wyobrażać jako miniaturowy obecny komputer, np. jako mini "lap-top" - tyle, że zdolna jest ona czynić znacznie więcej, niż potrafią czynić nasze komputery.) Moja Teoria Wszystkiego (Kodig) ustaliła też, że lokalne cyrkulacje (tj. "wiry") przeciw-materii formują to co dzisiaj nazywamy "polem magnetycznym", zaś lokalne sprężenia lub rozrzedzenia przeciw-materii, w porównaniu do średniego ciśnienia tej substancji panującego w całym przeciw-świecie, formują to co dzisiaj nazywamy "polem elektrycznym". Kolejnym ustaleniem mojej "Kodig" jest fakt, że średnia gęstość przeciw-materii we wszechświecie NIE ulega zmianom, co dowodzi że wszechświat ma nieskończone rozmiary, czyli NIE ma granic. Wszakże tylko substancja zapełniająca wszechświat nieskończony rozmiarowo NIE jest w stanie zmieniać swojej średniej gęstości - po szczegóły patrz punkt #D4 mojej strony "dipolar_gravity_pl.htm". "Kodig" ustaliła także, iż przeciw-świat ma aż cztery wymiary liniowe, tyle że tworząc nasz świat fizyczny Bóg poświęcił jeden z owych czterech wymiarów aby sztucznie stworzyć skokowy tzw. "nawracalny czas softwarowy" w jakim starzeją się wszelkie istoty żyjące, w tym ludzie. Stąd nasz świat fizyczny ma jedynie trzy wymiary liniowe, plus ów skokowy i nawracalny "czas ludzki" reprezentujący segmenty owego czwartego wymiaru liniowego przeciw-świata. To dlatego nasz świat fizyczny najlepiej opisuje analogia filmu w kinach, w którym to filmie zmiany zachodzące w naszej fizycznej trzy-wymiarowej rzeczywistości są odzwierciedlane na dwu-wymiarowych klatkach filmowych, podczas gdy skokowy ruch kolejnych klatek filmowych reprezentuje upływ czasu w owej "filmowej rzeczywistości" - po więcej szczegółów w tej sprawie patrz opisy tzw. "omniplanu" w moich opisach "Kodig" - np. z #C4 strony "immortality_pl.htm". Moja Teoria Wszystkiego zdołała ustalić też aż cały szereg faktów na temat najmniejszej "cząsteczki elementarnej" (drobinki) z jakiej uformowana jest przeciw-materia. Przykładowo, z analizy pojemności informatycznej owej cząsteczki, "Kodig" zdołała oszacować, że w naszym świecie fizycznym proporcje wymiarów jednej drobinki przeciw-materii do wymiarów jednej drobinki materii, muszą się mieć w przybliżeniu tak jak proporcje wymiarów jednej drobinki materii mają się do wymiarów całej naszej galaktyki - po szczegóły patrz punkt #C3 z mojej strony o nazwie "immortality_pl.htm". "Kodig" ustaliła także, że elementarna cząsteczka (drobinka) przeciw-materii musi zawierać w sobie więcej niż jeden poziom pamięci, w każdym z których to poziomów przechowywane są odmienne naturalne programy, jakie sterują zachowywaniem się tej cząsteczki oraz jej kooperacją z otaczającymi ją cząsteczkami. (Ile dokładnie w każdej cząsteczce jest takich poziomów pamięciowych, tego narazie moja "Kodig" NIE zdołała wypracować naukowo - aczkolwiek podpowiadają nam to stare religie, zaś niedowodowo potwierdzają preferencje Boga w używaniu liczby 12.) Najważniejszy zaś z owych poziomów pamięciowych zajmowany jest przez samoświadomy program naszego Boga - jaki to program zawarty jest w każdej cząsteczce elementarnej przeciw-materii objętej obrębem naszego świata fizycznego, w tym w każdej cząsteczce formującej ciało ludzkie (to więc stanowi potwierdzenie informacji z Biblii, że nasze ciała są "świątyniami Boga"), czy formującej np. materię naszego chleba powszedniego i atomy wina (to więc stanowi też potwierdzenie informacji z Biblii, że m.in. chleb symbolicznie reprezentuje ciało Boga, zaś wino - krew Jezusa). Moja "Kodig" ustaliła także, iż istnieją co najmniej dwie odmienne kategorie drobin przeciw-materii, mianowicie (1) "drobiny wzbudzone grawitacyjnie" oraz (2) "drobiny niewzbudzone grawitacyjnie" (te drugie prawdopodobnie stwarzają to co oficjalna nauka nazywa "ciemną materią" - "dark matter" zawartą w przestrzeni kosmicznej). Niestety, narazie "Kodig" NIE zdołała jeszcze ustalić, czy różnice pomiędzy owymi dwoma kategoriami drobin przeciw-materii są jedynie softwarowe (tj. czy drobiny te w sensie fizykalnym są identyczne, a jedynie zawierają odmienne programy wprowadzone do nich przez Boga dla zdefiniowania ich zachowań), czy też różnice te są hardwarowe - tj. czy poszczególne kategorie drobin przeciw-materii różnią się między sobą swymi cechami fizykalnymi. Ustalenie tego zapewne więc pozostawię przyszłym badaczom "Totaliztycznej Nauki". Ponieważ cały ocean owych cech przeciw-materii został wyczerpująco wyjaśniony w licznych moich stronach internetowych i monografiach - łącznie z opisami "jak" poszczególne z tych cech zostały poustalane oraz "jakie fakty potwierdzają", że ustalenia te są poprawne, tutaj NIE będę już spraw tych ponownie omawiał. Dla naukowej rzetelności wskażę tu tylko najważniejsze i zupełnie niezależne od wyników moich empirycznych badań źródło potwierdzające poprawność owej gigantycznej wiedzy jaką mój "Kodig" już zdołał nam udostępnić o przeciw-materii. (Aż dziw bierze, że Bóg pozwolił wszystko to poustalać zaledwie jednemu "hobbyście" nieustannie prześladowanemu przez oficjalną naukę i inne instytucje, oraz przez złośliwe prywatne osoby, tj. mi. Wszakże oficjalnej nauce poustalanie tej gigantycznej wiedzy i prawdy zajęłoby co najmniej kilkaset lat, tysiące naukowców, oraz kosztowałoby miliardy dolarów.)
 
We wszelkich sprawach, w tym także w sprawach naukowo rzetelnego, racjonalnego, pozbawionego przesądów i histerii, oraz zgodnego z prawdą potwierdzania lub weryfikowania cech przeciw-materii, niestety, oficjalna nauka ateistyczna wypięła już swój tyłek zarówno do mojej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji, jak i do prawd o otaczającej nas rzeczywistości, które to prawdy owa teoria pomogła mi już poustalać. Nie ma więc najmniejszych szans, aby jeszcze przed czasem doprowadzenia się obecnej oficjalnej nauki ateistycznej do samozagłady, któryś z zawodowych naukowców oficjalnie przeprowadził jakiekolwiek badania nastawione na rzeczowe potwierdzanie poznanych już do dzisiaj przez mój "Kodig" cech przeciw-materii. (Odnotuj, że "oficjalna nauka ateistyczna" celowo wytworzyła na naszej planecie taki klimat intelektualny i takie tradycje negowania, że praktycznie każda instytucja lub osoba badająca cokolwiek co wynika z mojej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji, lub wynika z mojej filozofii totalizmu, z definicji będzie reprezentowała już NIE ją, a nową "Naukę Totaliztyczną". Stąd samozadana śmierć obecnej "oficjalnej nauki ateistycznej" będzie zapoczątkowana z chwilą, kiedy ktokolwiek i gdziekolwiek podejmie oficjalne badania tego co stwierdza moja "Kodig".) Na szczęście dla prawdy i postępu ludzkości, okazuje się, że najróżniejsze z cech przeciw-materii są już doskonale potwierdzane przez oryginalne (tj. przez NIE skorumpowane jeszcze dzisiejszymi trendami) wersje praktycznie wszystkich religii. Interesujące jest przy tym, że każda ze znanych religii jakby uzupełniała inne religie w coraz szczegółowszym potwierdzaniu cech przeciw-materii. Przykładowo chrześcijaństwo, a ściślej wersety Biblii (księża są już bowiem na to zbyt skorumpowani i oderwani od życia), potwierdzają że przeciw-materia pozostaje dla ludzi niewidzialna, oraz że jest programowalna - tj. że stanowi ona nośnik programów. Przykładowo werset 11:3 z w/w bibilijnego "Listu do Hebrajczyków" stwierdza - cytuję: "... słowem Boga światy zostały tak stworzone, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych." (Odnotuj, jak wynalazek komputerów nam ujawnił, że "słowo" to także "informacja", "algorytm", oraz "program" - po szczegóły patrz (5) z punktu #C12 na mojej stronie o nazwie "biblia.htm".) W chrześcijańskiej Biblii jest też zaszyfrowana informacja, że samoświadoma i myśląca składowa naszego Boga (tj. "Duch Święty") wyewoluowała się w przeciw-materii równocześnie ze swoim bratem - którego potem w obronie własnej zmuszona była unicestwić. Sporą część naszej obecnej wiedzy o przeciw-materii potwierdza też starożytna religia Greków. Przykładowo, to wszakże z niej wywodzi się słowo "chaos" jakie informuje m.in. o wiecznej ruchliwości przeciw-materii. Mnie jednak najbardziej fascynują potwierdzenia cech przeciw-materii jakie zachowały się do naszych czasów w mitach mówionej przed-chrześcijańskiej religii odizolowanych od reszty świata nowozelandzkich Maorysów. Nie tylko podają one jak w przeciw-materii fazami przebiegało stopniowe samo-wyewoluowanie się samoświadomej składowej Boga (tj. "Ducha Świętego"), ale także dosyć szczegółowo opisują one elementarną cząsteczkę (drobinę) przeciw-materii i jej zawartość programową. Przykładowo, stwierdzają one, że każda elementarna cząsteczka (drobina) przeciw-materii przechowuje w sobie równocześnie aż 12 zupełnie odmiennych programów, zapamiętywanych na 12 odmiennych jej poziomach pamięciowych, oraz że każdy z tych programów dana "drobinka" może realizować w tym samym czasie. (Tj. każda drobina jest jakby odpowiednikiem aż 12-procesorowego komputera, każdy zaś z tych procesorów równocześnie, chociaż w doskonałej synchronizacji z pozostałymi precesorami, realizuje wymienny program jaki zapamiętywany jest i przechowywany w odrębnie przyporządkowanej mu pamięci. Najdoskonalsze ludzkie komputery mają więc jeszcze daleką drogę do przebycia zanim osiągną one poziom doskonałości drobinek przeciw-materii.) Na najwyższym zaś, tj. dwunastym, poziomie pamięciowym każdej drobinki, zawarty jest najważniejszy dla niej program Boga. (Tak dla porównania, to pamięci wszystkich dzisiejszych ludzkich komputerów zawierają tylko jeden poziom pamięciowy, tj. każda jednostka ich pamięci jest w stanie zapamiętać tylko jeden program, lub tylko jeden fragment programu, zaś w przypadku komputerów wieloprocesorowych każdy z tych procesorów korzysta z tego samego, bo jedynego, poziomu pamięci. Stąd gdyby nasze komputery miały już samoświadome programy, wówczas co bardziej wojownicze lub leniwe z tych programów mogłyby atakować i rabować swych towarzyszy, zamiast kooperować z nimi w pokoju.)
 
W niniejszym wpisie, a także w punkcie #A0 mojej strony o nazwie "god_proof_pl.htm", aż kilkakrotnie podkreślam też, że przeciw-świat ma cztery wymiary liniowe, rozciągłość wszystkich jakich to 4 wymiarów NIE posiada w nim granic - tj. jakie w obu swych kierunkach rozciągają się tam w nieskończoność. To moje podkreślenie, że istnieje tam dodatkowo liniowy "czwarty wymiar", na dodatek do owych trzech wymiarów liniowych znanych w naszym świecie fizycznym (tj. na dodatek do np. "szerokości - X", "wysokości - Y", oraz "grubości - Z"), zapewne jest dużym szokiem informacyjnym dla ludzi ogłupionych nonsensami dzisiejszej oficjalnej nauki. Ponieważ zaś moja Teoria Wszystkiego zwana Konceptem Dipolarnej Grawitacji jest w stanie rzucić sporo światła na naturę owego liniowego czwartego (nieznanego w naszym trzy-wymiarowym świecie) wymiaru przeciw-świata, zdecydowałem że po raz pierwszy w swoich publikacjach skrótowo wyjaśnię tu kierunek jego przebiegu. (Dotychczas unikałem jego wyjaśniania z powodu szyderstw i obelg jakie nawet bez wyjaśniania tej niemal niemożliwej do zrozumienia przez mierne umysły sprawy, kierowały na mnie najróżniejsze upośledzone indywidua, a także z powodu potencjalnych szkód jakie naszej cywilizacji mogłyby wyrządzić próby kłamliwego adoptowania wiedzy w tej sprawie do oficjalnie wyznawanego błędnego konceptu monopolarnej grawitacji starej nauki ateistycznej.) Moje badania ujawniły już, że niezależnie od teoretycznych wskazań Konceptu Dipolarnej Grawitacji, poprawna empiryczna wiedza na temat przebiegu i cech owego liniowego "czwartego wymiaru" przeciw-świata wyłania się też z aż szeregu źródeł. Pierwszym (1) relatywnie powszechnie już znanym naukowym z tych źródeł jest "symetryczność natury w/g Louis'a DeBroglie". Przykładowo zgodnie z nią, wszystkie zasady jakie istnieją w jednym naturalnym systemie, są symetrycznie powtarzane w pokrewnym do niego innym naturalnym systemie. Stąd, dla przykładu, jeśli trzy liniowe osie wymiarowe prostokątnego układu współrzędnych naszej trzy-wymiarowej rzeczywistości (tj. osie: X, Y i Z), w systemie dwu-wymiarowym muszą być reprezentowane przez aż dwa odmienne układy współrzędnych, tj. przez proporcjonalnie odwzorowany układ prostokątny o osiach X i Y, oraz przez ściskająco, lub rozprężająco (zależnie od kierunku) zdeformowany układ biegunowy z jedną osią R i kątem jej nachylenia "fi", owa symetryczność DeBroglie'go nas informuje, że cztery liniowe wymiary przeciw-świata w naszych trzech wymiarach są reprezentowane przez dwa układy wymiarowe, mianowicie przez proporcjonalnie odwzorowany układ prostokątny o trzech osiach X, Y i Z, oraz przez ściskająco, lub rozprężająco (zależnie od kierunku) zdeformowany układ biegunowy z osią R i kątem "fi". Drugim (2) powszechnie znanym źródłem tej samej informacji z jakim czytelnik też zapewne miał sporo do czynienia, jest analogia "perspektywy" i zasada jej symulowania. Analogia ta stwierdza, że jeśli np. w naszym trzy-wymiarowym świecie jeden z wymiarów (tj. głębia lub grubość), który nie występuje w systemach dwu-wymiarowych (np. na zdjęciach), jest tam reprezentowany przez pozornie deformowaną wymiarowo "perspektywę" (czyli przez pozorne zbieganie się wszystkiego w jednym punkcie), wówczas to co u nas zbiega się w jednym punkcie (czyli "dipolarna grawitacja") faktycznie wskazuje kierunek wymiarowo oddeformowanego (tj. pozbawionego już owej pozornej deformacji występującej w "perspektywie") przebiegu owego nieznanego u nas czwartego wymiaru liniowego przeciw-świata. (Odnotuj, że powyższy fakt daje nam wiele do myślenia w aż całym szeregu odmiennych spraw.) Trzecim (3) dość powszechnie dostępnym źródłem wiedzy na temat owego liniowego "czwartego wymiaru" przeciw-świata są opowiadania osób z tzw. "po-śmiertnymi doświadczeniami" - tj. osób które umarły, poczym ponownie powrócily do życia. Z badań jakie ja na nich prowadziłem wynika, że sporo z tych osób widziało lub nawet doświadczyło ów czwarty liniowy wymiar przeciw-świata i relatywnie dokładnie potrafi go opisać. Jeśli zaś osoba jaka z nimi rozmawia NIE należy do kategorii "sam tym NIE byłem poszkodowany ani NIE daje się z tego wycisnąć nawet grosza, więc wszystko to bujda, w którą NIE warto wierzyć ani zawracać nią sobie głowy", a należy do owej coraz rzadszej na Ziemi kategorii "mądrej głowie dość po słowie", wówczas poprzez właściwe wypytywania może się dowiedzieć ogromnie ciekawych rzeczy o owym "czwartym wymiarze". Podsumowując informacje dosyć konsystentnie wyłaniające się ze wszystkich znanych mi źródeł, z których powyżej skrótowo zaprezentowałem tylko mały ich fragment (źródeł tych jest bowiem znacznie więcej - np. rozważ tzw. OBE, "contactees", uprowadzenia do UFO, stare i jeszcze niepowypaczane religie, itp. - każde zaś z nich kryje w sobie aż tyle wiedzy, że możnaby zapełnić nią rozległą monografię), owym liniowym "czwartym wymiarem" przeciw-świata, jest wymiar którego przebieg możnaby słownie opisać jako "zagłębianie się" przy dążeniu w dół, oraz "wyłanianie się ponad" przy podążaniu w górę. Warto tu dodać, że z innych źródeł wiemy także (np. patrz punkt #D4 na mojej stronie "dipolar_gravity_pl.htm", oraz patrz też wersety 3:24-5 z bibilijnej "Księgi Barucha"), iż każdy z owych czterech liniowych wymiarów przeciw-świata rozciąga się w nieskończoność w obu kierunkach. To zaś wprowadza niewypowiedzianie istotne konsekwencje do wielu dziedzin życia, np. do filozofii, religii, światopoglądów, nauk fizycznych, astronomii, inżynierii, komputerów, itp., otwierając w każdej z nich istną "puszkę Pandory" - na jaką jeśli rzucą się wyznawcy monopolarnej grawitacji, wówczas swoimi fałszowanymi spekulacjami (podobnymi do papierkowych "praw termodynamiki") będą mogli wyrządzić ludzkości nieopisaną ilość szkód, na dodatek do szkód które już powyrządzali uprzednimi kłamstwami.
 
Tym zaś z czytelników, kórzy są zaintrygowani dlaczego zamiast np. móc kupić w najbliższym sklepie, nadal trzeba budować samemu maszyny "perpetuum mobile" wynalezione co najmniej ponad 800 lat temu i z sukcesem budowane przez całe stulecia, krótko wyjaśnię też tu ową dziwną nieprawidłowość. Mianowicie powodem jest, iż ludzkość nadal znajduje się pod dobrze kamuflowaną opresją i niewolą aż całego szeregu potężnych wyzyskujących ją i dominujących mocy zła o ludzkim pochodzeniu, cztery z których to mocy zła są w pełni świadome, iż pozwolenie aby maszyny "perpetuum mobile" zaczęły być seryjnie budowane, uniemożliwiłoby dalsze skryte kultywowanie ich zachłanności, korupcji, wyzysku, monopolu, opresji, kłamania, niemoralności, itp. Stąd te cztery moce zła czynią wszystko co leży w ich miażdżących możliwościach, aby uniemożliwić fabryczne budowanie i łatwy zakup maszyn "perpetuum mobile". To one także stanowią mechanizm, który z ukrycia jest w stanie narzucać blokadę na wszelkie inne wynalazki, odkrycia, teorie i ustalenia empiryczne, jakie wnoszą potencjał aby wydźwignąć ludzkość na wyższy poziom świadomościowy - w tym blokadę na rozwój i upowszechnianie mojej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji, oraz najmoralniejszej nowoczesnej filozofii świata opracowanej przez człowieka i zwanej filozofią totalizmu. Pierwsza (1) z tych mocy to "oficjalna nauka ateistyczna" i jej "poplecznicy". Wszakże po upowszechnieniu się maszyn "perpetuum mobile" kłamstwa tej nauki zostaną ujawnione, zaś cała dotychczasowa oficjalna nauka ateistyczna będzie skompromitowana i prawdopodobnie całkowicie odsunięta od lukratywnego monopolu na badania i na edukację, w których zastąpi ją nowa "Nauka Totaliztyczna" - poczym zapewne ta dogłębnie wypaczona stara nauka upadnie i zaniknie. Druga (2) moc to "rządy wszystkich krajów świata" i ich "poplecznicy". Rządy te obecnie czerpią ogromne zyski z podatków za energię - jakie mogą potem dowolnie zużyć metodami dobrze ukrywanej przed społeczeństwem korupcji. (Przykładowo w Nowej Zelandii aż 50% ceny benzyny stanowi podatek - patrz wiadomości poranne, TVNZ 1, 2018/3/2, nadane około 7:45 rano.) Z kolei podatek od paliw i energii w każdym kraju świata jest potem kumulatywnie powiększany mechanizmami podatku od podatku, od podatku, od podatku, ..., itp. Przykładowo, w każdym z produktów mechanizm tego kumulatywnego powiększania zaczyna się od podatku za energię, który potem jest zwiększany podatkiem za surowce - który jest dodatkowo powiększany zakumulowanym już w nim podatkiem za energię, potem - podatkiem za gotowe produkty, w których dodatkowo zakumulowany jest już podatek za surowce i podatek za energie, potem podatek GST (VAT), itd., itp., poczym do tego wszystkiego dodają się ukryte wersje podatków, też w jakimś fragmencie zawierające w sobie podatek za energię, takie jak najróżniejsze "ubezpieczenia", opłaty za posiadanie mieszkań, domów i ogródków, opłaty drogowe i transportowe, licencje i opłaty za używanie, dostęp i pozwolenia, opłaty pocztowe, bankowe, celne i importowe, opłaty za przedszkola, edukację, szpitale, medykamenty i pobyt w domach starców, itd., itp. W sumie niektórzy szacują, że w dzisiejszych państwach świata od 70% do 80% tego co ich narody wypracują, jest potem w sposób ukryty rekwirowane przez rządy w formie podatku, od podatku, od podatku, ..., itp., poczym rządy marnotrawią te sumy różnymi metodami swojej ukrytej korupcji, udawanych starań o rzekome bezpieczeństwo, lukratywnego życia dyplomatycznego, itp., niemal nic NIE dając swym narodom z powrotem. (Odnotuj, że np. w czasach średniowiecza, zabierane było jedynie około 10% - czyli tzw. "dziesięcina".) Jeśli jednak ludzie uzyskają łatwy dostęp do maszyn "perpetuum mobile" drugiej i trzeciej generacji generujących użyteczną dla ludzi nadwyżkę energii napędowej (po ich szczegóły patrz opisy z punktów #J1 i #J2 ze strony o nazwie "free_energy_pl.htm"), wówczas dotychczas ukrywane przed narodem odbieranie mu tak dużej proporcji jego dorobku życiowego stanie się już niemożliwe. Trzecią (3) eksploatującą ludzkość z tych mocy są "korporacje i kartele energetyczne" oraz ich "poplecznicy". Kartele te żyją z produkcji i sprzedaży paliw i mocy napędowych. Po upowszechnieniu się więc maszyn "perpetuum mobile" drugiej i trzeciej generacji, utracą one swój business i pobankrutują. Zanim jednak ich bankructwo nastąpi, będą one całą swą mocą i wszelkimi dostępnymi im sposobami blokowały postęp wiedzy i produkcji tych maszyn. Czwartą (4) zaś eksploatującą ludzkość mocą zła są "banki" i ich "poplecznicy". Banki bowiem żyją kosztem ludzi używających pieniądze. Jeśli zaś energia będzie za darmo, wówczas zaniknie też większość sytuacji życiowych, kiedy potrzeba za coś płacić pieniędzmi. Główne banki więc stopniowo wtedy poupadają. Czyli w rzeczywistym życiu to zachłanność i prywata oficjalnej nauki, rządów, koncernów energetycznych i banków (a NIE prawa natury) blokuje rozwój maszyn "perpetuum mobile". Prawa natury są jedynie kłamliwie używane przez owe cztery moce zła, jako wygodne kłamstwo i "zamydlanie ludziom oczu" pozwalające im szerzyć na Ziemi coraz większe ubóstwo, ucisk, zniewalanie i eksploatację zwykłych ludzi.
 
We wszystkich opisanych powyżej czterech mocach zła blokujących rozwój maszyn "perpetuum mobile", a tym samym i rozwój cywilizacyjny całej ludzkości, władza tych mocy nad ludźmi, a stąd i zdolność blokowania przez nie wszystkiego co tylko moce te uznają za sprzeczne z ich mrocznymi interesami, jest poszerzana przez ludzi jakich ja tu nazywam "poplecznicy". "Poplecznicy", to po prostu ludzie którzy świadomie lub nieświadomie zostali albo przekupieni, albo też ogłupieni i omamieni przez te cztery moce zła, aby pomagać im w uniemożliwianiu innym osobom dostępu do prawdy (w tym przypadku - do maszyn "perpetuum mobile" wszystkich trzech generacji). Przykładami takich popleczników mogą być (1) osoby, które uwierzyły w kłamstwa "oficjalnej nauki ateistycznej", że maszyn "perpetuum mobile" jakoby NIE daje się zbudować, poczym jako szefowie, koledzy, czy tylko "opluwacze", aktywnie utrudniają oni podjęcie budowy owych urządzeń osobom, które na kłamstwach tych już się poznały. Mogą być nimi też (2) np. policjanci, którzy na rozkaz jakiegoś kacyka stojącego na czele swego "rządu" strzelają do bezbronnych kobiet i dzieci demonstrujących swój apel o naprawę panoszącej się korupcji, biedy, ucisku i wyzysku. Kolejnym z przykładów mógłby być (3) pracownik, a ściślej dyrektor, "elektrycznej korporacji", który na międzynarodowym kongresie w Tasmanii wycofał z wygłoszenia mój referat "Premises for the feasibility of motors utilizing principles of telekinesis" (tj. "Przesłanki realności budowy silników wykorzystujących zasadę telekinezy"), a także mogłyby być też władze uniwersytetu w jakim pracowałem w 1990 roku, które odwołały swą uprzednią zgodę na mój wyjazd na ów międzynarodowy kongres naukowy ANZAAS w Tasmanii oraz swoje dofinansowanie mojego w nim udziału, ponieważ ignorancko uznały iż mój referat jest jakoby "sprzeczny z istniejącą wiedzą" - tak jak ów faktycznie zaistniały przypadek celowego zablokowania postępu wiedzy i podjęcia prób budowy wynalezionego rok wcześniej "ogniwa telekinetycznego" opisałem w podrozdziale LA2.4.3 z tomu 10 mojej monografii [1/5]. Przykładem (4) mogą tu też być sami wynalazcy, którzy wprawdzie zbudowali już działające maszyny "perpetuum mobile" dowolnej generacji, jednak uwierzyli w kłamstwa "banków" oraz w podszepty własnej chciwości, że jeśli utrzymają w sekrecie najistotniejsze dane techniczne swoich maszyn, wówczas zdołają w ten sposób kiedyś zarobić mnóstwo pieniędzy. Widząc jak sprzeczne z tym co nakazuje Bóg i Biblia, są postępowania owych "popleczników" i ich mocodawców, trudno się już dziwić, iż nieodwołalnie nadchodzi na Ziemię to co opisałem na swej stronie o nazwie "2030.htm".
 
Przed nadejściem lat 2030-tych, jedynym sposobem aby ludzkość sama zaczęła wyzwalać się spod wyzysku powyższych czterech mocy zła, które blokują dostęp zwykłych ludzi do darmowej energii, jest czynienie tego co ja czynię już od 1985 roku - mianowicie publikowanie i udostępnianie każdemu prawdy za darmo, tak aby inne zainteresowane osoby mogły poznać wszystko co ja sam wiem na temat każdej prawdy jaką już zdołałem dociec, w tym prawdy o maszynach "perpetuum mobile". Im szybciej i więcej badaczy tych maszyn zrozumie ten fakt, tym szybciej nastąpi awans cywilizacyjny ludzkości. Na szczęście sporo ludzi już zaczyna działać w tym kierunku. To dlatego już obecnie wiemy jak praktycznie niemal każdy majsterkowicz może sobie łatwo zbudować własną maszynę "perpetuum mobile" pierwszej generacji, w formie "Koła Bhaskara", zaś demonstrowaniem jej działania może przekonywać siebie i innych o kłamstwach oficjalnej nauki oraz o fakcie istnienia Boga - motywując w ten sposób coraz więcej majsterkowiczów do podejmowania budowy i rozwoju jeszcze bardziej użytecznych dla ludzi maszyn "perpetuum mobile" drugiej i trzeciej generacji. Wszakże aż kilka konstrukcji maszyn "perpetuum mobile" drugiej generacji (tj. silników na magnesy stałe) już zostało generalnie poznanych. Ta zaś druga generacja, tak jak opisałem to w punktach #J1 i #J2 swej strony "free_energy_pl.htm", jest już zdolna do wygenerowania znacznych nadwyżek użytecznej mocy napędowej wystarczającej do zaopatrywania w elektryczność całych domów, warsztatów i małych fabryczek - chociaż, niestety, narazie ich wynalazcy utrzymują w sekrecie ich dokładną konstrukcję, parametry, oraz sposób dostrajania. Ich wadą narazie jest też dosyć spora złożoność, koszta i wymogi wykonawcze. Niemniej osoby posiadające dobrze wyposażone warsztaty lub fabryczki, już obecnie mogą sobie wypracować brakujące szczegóły tych silników na magnesy stałe, poczym je budować na użytek własny, swej rodziny, oraz przyjaciół - NIE czekając aż naukowcy, rządy, korporacje i banki udzielą w tej sprawie swoich przyzwoleń. Z moich publikacji wiadomo już także jakie podzespoły składają się na niemal równie łatwą do zbudowania jak "Koło Bhaskara", moją baterię telekinetyczną, będącą już "perpetuum mobile" trzeciej generacji - zdolną do generowania nieograniczonych nadwyżek energii elektrycznej. Moje publikacje wyjaśniają też jakie są funkcje i działania tych podzespołów. Teraz jedynie trzeba aby ktoś zbudował jeden prosty prototyp owej "baterii telekinetycznej" i opublikował do użytku zainteresowanych najlepsze parametry pracy i najkorzystniejsze połączenia elektryczne jej podzespołów, oraz łatwy sposób wzajemnego "dostrajania" do siebie jej podzespołów - a niemal każdy masterkowicz o totaliztycznym światopoglądzie będzie mógł ją sobie łatwo już zbudować, uzyskując w ten sposób niekontrolowany przez nikogo dostęp do nieograniczonych ilości elektrycznej energii napędowej. W sumie więc, postępowanie jakie dalekowzroczne osoby powinny nadal uparcie promować, polega na motywowaniu coraz więcej majsterkowiczów aby samemu budowali oni sobie te urządzenia na użytek własny, swych rodzin i przyjaciół, oraz aby natychmiast po poznaniu jakichkolwiek nowych prawd na ten temat publikowali uzyskaną w ten sposób wiedzę, NIE licząc iż obecna oficjalna nauka ateistyczna, rządy, korporacje, oraz banki, łatwo porzucą swe ukryte cele i sposoby postępowania, śpiesząc się np. z wydawaniem wszystkim zezwoleń na otwarcie produkcji fabrycznej i sprzedaży tych cudownych maszyn. Wszakże z losów wynalazcy "grzałki sonicznej", opisywanej na całej mojej stronie "boiler_pl.htm", oraz np. głównie w punkcie #E5, a dodatkowo także w punktach #E6 i #E7, z mojej strony "free_energy_pl.htm", już wiadomo, że opisywane powyżej cztery moce zła, są w stanie blokować komuś przez całą resztę życia pozwolenie na podjęcie fabrycznej produkcji dowolnej z maszyn "perpetuum mobile". Stąd tylko osoba lub grupa o wyjątkowym uporze i mocy moralnej, będzie w stanie przebić się jakoś przez ową blokadę.
 
P.S.: Oto skrótowa definicja pojęcia "Bóg", jaka wynika z informacji zaszyfrowanych w tekście Biblii oraz niezależnie wyłaniających się też z ustaleń mojej Teorii Wszystkiego zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji i z wyników moich empirycznych badań gromadzonych nieustająco od 1985 roku - jaką to skrótową definicję razem z jej pełną wersją przytoczyłem w punkcie #A0 swej strony o nazwie "god_proof_pl.htm":
 
'Bóg jest to obecnie jedyny myślący, analityczny, dociekliwy, twórczy i samoświadomy "Program" o nadrzędnych i nieograniczonych możliwościach wykonawczych, który samo-wyewoluował się w pamięci "przeciw-materii" z odrębnego cztero-wymiarowego "przeciw-świata", dla którego to Programu "wiedza" i "informacja" spełnia tę samą funkcję jaką dla ludzi spełnia "pożywienie" i "napoje", stąd który to Program uruchomił nigdy nie kończące się "przysparzanie wiedzy", najpierw poprzez takie przeprogramowanie zachowań zajmowanej przez siebie przeciw-materii, że została ona zamieniona w "budulec" z którego stworzył (czytaj "zaprogramował") cały nasz trzy-wymiarowy świat fizyczny, wszystkie zjawiska tegoż świata, oraz wszelkie zamieszkujące ów świat istoty - w tym zdolnych do myślenia ludzi, potem zaś także poprzez zaprogramowanie "narzędzi" softwarowych jakie temu Programowi pozwalają na precyzyjne projektowanie i sterowanie każdym zdarzeniem i losami każdego obiektu oraz każdej istoty z naszego świata fizycznego, a ponadto który to Program wypracował też zestaw wzorców, praw, nakazów i wymagań, udostępnił go ludziom w Biblii, zaś obecnie surowo nadzoruje jego wypełnianie, jaki to zestaw powoduje, że niektóre osoby pedantycznie przestrzegające tych wzorców, praw, nakazów i wymagań, są w stanie dokonywać przysparzania wiedzy, oraz że dzięki temu przestrzeganiu stopniowo nabywają one trwałych cech charakteru jakie czynią je nadającymi się do otrzymania wiecznie żyjących ciał pozwalających im konstruktywnie współżyć przez wieczność z innymi osobami o podobnie niezniszczalnych ciałach oraz przysparzać wraz z nimi wiedzę przez nieskończenie długi okres czasu.'
 
* * *
 
Powyższe wyjaśnienia stanowią adaptację punktu #D3 (dokumentowanego linkiem do wideo już zbudowanego i pracującego prototypu "permetum mobile" zwanego "Koło Bhaskara"), a częściowo także "wstępu" i punktu #A0, z mojej strony internetowej o nazwie "god_proof_pl.htm" (aktualizacja z dnia 15 marca 2018 roku, lub później). Najnowsza aktualizacja owej strony "god_proof_pl.htm" powinna być dostępna pod adresami:
http://www.geocities.ws/immortality/god_proof_pl.htm
http://totalizm.zensza.webd.pl/god_proof_pl.htm
http://quake.hostami.me/god_proof_pl.htm
http://totalizm.com.pl/god_proof_pl.htm
http://cielcza.cba.pl/god_proof_pl.htm
http://energia.sl.pl/god_proof_pl.htm
http://pajak.org.nz/god_proof_pl.htm
http://totalizm.pl/god_proof_pl.htm
 
Każdą ze stron wymienionych w tym wpisie przez podanie tylko jej internetowej nazwy, czytelnicy mogą sobie odnaleźć i przeglądnąć jeśli do dowolnego z podanych powyżej adresów zamiast nazwy "god_proof_pl.htm" dołączą nazwę tej mojej strony, jaką zechcą przeglądnąć. Przykładowo, jeśli zachcą wywołać sobie i przeglądnąć moją stronę o nazwie "dipolar_gravity_pl.htm" np. z witryny o adresie http://totalizm.com.pl/god_proof_pl.htm , wówczas wystarczy aby zamiast owego adresu witryny wpisać w okienku adresowym wyszukiwarki następujący nowy adres http://totalizm.com.pl/dipolar_gravity_pl.htm .
 
Warto też wiedzieć, że niemal każdy NOWY temat jaki ja już przebadałem dla podejścia "a priori" nowej "totaliztycznej nauki" i zaprezentowałem na tym blogu, w tym i niniejszy temat, jest potem powtarzany na wszystkich lustrzanych blogach totalizmu, które ciągle istnieją (powyższa treść jest tam prezentowana we wpisie numer #294). Kiedyś istniało aż 5 takich blogów. Dwa ostatnie blogi totalizmu, jakie ciągle NIE zostały polikwidowane przez licznych przeciwników "totaliztycznej nauki" i przeciwników wysoce moralnej "filozofii totalizmu", można znaleźć pod następującymi adresami:
https://totalizm.wordpress.com
http://totalizm.blox.pl/html
 
Z totaliztycznym salutem,
Dr inż. Jan Pająk