lis 01 2023

#365_1: Skryta inwazja szatańskich UFOnautów...


#365_1: Skryta inwazja szatańskich UFOnautów a wymogi strategii obrony instytucji małżeństwa (część 1)

 

Streszczenie: Drogi czytelniku. W niniejszym wpisie #365 i w punkcie #V1 strony "humanity_pl.htm" z jakiej jest on adaptowany omawiam małżeństwo jako jedno z szeregu najistotniejszych zobowiązań życiowych ściśle zdefiniowanych dla ludzi przez Boga, oraz przypominam rewolucyjne nakazy Jezusa dotyczące malżeństwa jakie wraz z innymi nakazami Boga docelowo pozwalają na zupełne wyeliminowanie istnienia zła z naszego "świata materii" zanim Bóg będzie mógł dać nieśmiertelne ciała spełniającym wymagania Jezusa ludziom (tak jak opisują to wersety 13:41-43 z "Mateusza" w Biblii - odnotuj iż ja standardowo cytuję wersety katolickiej "Biblii Tysiąclecia" np. z adresu: http://biblia-online.pl/Biblia/ListaKsiag/Tysiaclecia ). Dobrodziejstwa tych rewolucyjnych nakazów Jezusa wyjaśniam tu na przykładzie efektów zmiany stosunków w jedynie uznawanych przez Boga małżeństwach mężczyzn z kobietami. Tę zmianę stosunków uzyskujemy poprzez strategię usunięcia zmyślnie wprogramowywanego w małżeństwa przez skrycie działające na Ziemi "moce zła" owego dominującego je aż do dzisiejszych czasów jednostronnie wymuszanego chwilowego "brania" cielesnej "przyjemności" oraz zastąpienie tego "brania" przez obustronne i ochotnicze "dawanie". Jak bowiem dowodzą tego logika i praktyka, adoptowanie ochotniczego i obustronnego "dawania" jako strategii działania danego małżeństwa, pozwala aby ową egoistyczną i chwilową "przyjemność" ciała, która charakteryzuje jakość jednostronnych efektów "brania", przetransformować w trwałe duchowe poczucie obustronnej "szczęśliwości i spełnienia" - czyli przetransformować w cudowne jakości, których mieszkańcom naszej cywilizacji coraz bardziej brakuje. Wyjaśnienia tego wpisu #365 zakończę przykładem kwiatu bezpłodnego baobabu z Fot. #V1a poniżej dla omówienia i dla przypomnienia roli "inspiracji" jako fundamentu poznawania i właściwego korzystania z otaczającej nas rzeczywistości, oraz jako sposobu egzaminowania nas przez Boga z poziomu naszej moralności.

 


#V1. Trwałe eliminowanie zła z naszego świata materii polegające na wdrażaniu rewolucyjnych zasad życia nauczanych przez Jezusa i filozofię chrześcijaństwa a nakazujących nam postępowanie dokładnie przeciwstawne do motywacji i zachcianek ludzkich ciał lub emocji wynikających z potrzeb tych ciał, a obejmujące, między innymi, ochotnicze "dawanie" zamiast egoistycznie wymuszanego od bliźnich "brania" (np. patrz Biblia, wersety 20:35 z Dzieje Apostolskie lub 6:38 z Łukasza):


Motto: "Cokolwiek czynisz w swoim życiu zawsze staraj się to czynić w sposób jaki jest przeciwstawny do nakazów twego ciała i nakazów emocji wywodzących się z ciała, a odmieni to twoje życie na nieporównanie szczęśliwsze i bardziej spełnione." (Przykładowo, zamiast "kłamania" zawsze staraj się mówić, pisać, poszukiwać i promować "prawdę" i to nawet jeśli przez niektórych jest ona dezaprobowana i unikają jej poznania - patrz Biblia, np. wersety: 20:16 z Księgi Wyjścia, 19:11 z Księgi Kapłańskiej, 15:2 z Księgi Psalmów, 12:19 z Księgi Przysłów, 13:8 z 2 Koryntian. Zamiast egoistycznego "brania" zawsze staraj się ochotniczo "dawać" - patrz Biblia, np. wersety: 20:35 z Dzieje Apostolskie i 6:38 z Łukasza. Zamiast mściwego "oka za oko i ząb za ząb" zawsze staraj się "wybaczać" lub "nastawiać drugi policzek" - patrz Biblia, np. wersety 5:38-41 z "Mateusza". Zamiast wypełniania tylko niektórych przykazań Boga (np. tylko "NIE zabijaj"), ochotniczo i z miłości do Boga, bliźnich i natury z równą pedantycznością wypełniaj wszystkie 10 przykazań - patrz Biblia, np. werset 11:23 z Łukasza, zinterpretowany dokładniej w #K5 strony "petone_pl.htm" oraz we wpisie #364 do blogów totalizmu. Zamiast wszystko czynić wzdłuż "linii najmniejszego wysiłku moralnego", zawsze staraj się czynić to wzdłuż "linii najwyższego wysiłku moralnego" tak jak wyjaśniam np. w #C1 i #A2.1 strony "totalizm_pl.htm")

 

Powyższe rewolucyjne zasady życia nauczane przez Jezusa i filozofię chrześcijaństwa zakończyły panujący w czasach przed-Jezusowych okres wyłącznie pasożytniczego współżycia międzyludzkiego (patrz strona "parasitism_pl.htm") charakteryzujący się legalizowanym przez ludzkie prawa zwyczajem rabowania od bliźnich przemocą, przekupstwem lub podstępem wszystkiego co oni mają a co komuś dysponującemu siłą lub bogactwem wydawało się przydatne jednak wypracowania tego albo mu się NIE chciało, albo też NIE leżało w jego możliwościach. Po tamtym okresie wyłącznie pasożytniczego współżycia nadszedł trwający nawet i dzisiaj "okres przejściowy", w którym ludzkość stara się wdrażać rewolucyjne nakazy współżycia nauczane przez Jezusa i opisywane w Biblii. Niestety, nadal NIE bardzo jej się udaje pokonanie oporu anty-boskich i żyjących z pasożytowania "mocy zła" jakie opisałem na swych blogach #364 do #359. Do dziś bowiem istnieje wiele powodów dlaczego przez aż tak długo oraz dlaczego z aż tak chwiejnymi wynikami ludzkość niemal bezsukcesowo wdraża te zasady Jezusa. Najważniejsze z tych powodów opisałem już szczegółowo w owych wpisach do blogów totalizmu o numerach od #364 do #359, oraz w publikacjach z jakich wpisy te zostały zaczerpnięte (wpisy te czytelnik może sobie przeczytać np. z "tomu N" mojej gratsowej publikacji [13] upowszechnianej stroną "tekst_13.htm", lub z adresów podanych np. w punkcie #Z2 na stronie "humanity_pl.htm"). Jednym z najznaczniejszych z tych powodów jest wymuszanie siłą na ludzkości obecnej jej sytuacji, kiedy to za pomocą nadrzędnej techniki nakazów telepatycznych i po-hipnotycznych owym "mocom zła" udaje się uzyskiwać aprobatę coraz większej liczby ludzi akceptujących swe przeprogramowanie na upieranie się przy egoistycznym zaspokajaniu swych potrzeb "braniem" wymuszanym na bliźnich lub nawet na mężu czy żonie, coraz zaś mniej ludzi nadal stara się ochotniczo "dawać" w sposób zalecany przez Jezusa i opisany w Biblii. Dlatego w niniejszym punkcie #V1 tego wpisu #365 wyjaśnię dlaczego ochotnicze "dawanie" z miłości do Boga, bliźnich i natury jest nieporównanie korzystniejszym sposobem postępowania zarówno dla każdego indywidualnego człowieka jak i dla całej ludzkości, niż w jakikolwiek sposób wymuszane "branie".

 

Ochotnicze "dawanie" jest jednym z owych nakazywanych nam przez Jezusa i opisanych w Biblii postępowań jakie docelowo służą wyeliminowaniu wszelkiego zła z naszego "świata materii" zanim Bóg zdecyduje się nadać nieśmiertelność wybranym przez Niego ludziom (patrz Biblia, 13:41-43 z "Mateusza"). Niektóre z tych postępowań wyszczególniłem w "motto" do niniejszego punktu #V1. Wdrożenie wszystkich tych postępowań przez dowolną cywilizację jest absolutnie niezbędnym warunkiem aby cywilizacja ta mogła trwać i kwitnąć przez nieskończony okres czasu, bez samo-wysadzenia siebie w powietrze - tak jak z grona przodków ludzkości sami powysadzali siebie w powietrze mieszkańcy planet Nerra oraz Whistheen opisywani w paragrafach numer {5500} i {5450} z podrozdziału #B3 naszego darmowego traktatu [3b] o tytule "Kosmiczna układanka" upowszechnianego stroną "tekst_3b.htm". (A pamiętać tu warto iż posiadając broń jądrową ludzkość właśnie jest już bardzo blisko możliwości wysadzenia samej siebie np. z powodu szaleństwa lub nadmiernego nadęcia własnego "ego" czy ambicji przez któregoś z jej władców.) Jako wyjaśnienie "dlaczego" NIE przestrzeganie tych Jezusowych zasad postępowania zawsze prowadzi do całkowitego upadku, śmierci i zniszczenia, rozważmy mściwą zasadę "oko za oko i ząb za ząb" jaką do dzisiaj praktykuje większość indywidualnych ludzi a także przywódców państw i nawet całych rządów, zamiast praktykować wymagane przez Boga "wybaczanie" lub nawet "nastawienie drugiego policzka". Wszakże jeśli praktykuje się mściwą i pasożytniczą zasadę "oko za oko i ząb za ząb" wówczas wzajemnego pozbywania się owych symbolicznych "oczu" czy "zębów" nigdy NIE ma końca. Jeśli bowiem rozglądniemy się dookoła wówczas zauważymy iż ludzka natura jest taka, że kiedykolwiek ktoś kogoś pozbawi czegokolwiek, wówczas zawsze znajdowane są jakieś wymówki aby temu pozbawiającemu odebrać to z powroterm lub zabrać coś conajmniej równoważnego. W rezultacie widzimy jak NIE tylko indywidualni ludzie, ale także całe rodziny, gangi, a nawet całe narody lub kraje, mają do kogoś głęboką urazę i chęć zemsty, ponieważ kiedyś w przeszłości było im coś odebrane. A odnotować trzeba iż w czasokresie wdrażania tej mściwej zasady "oko za oko i ząb za ząb" praktycznie niemal NIE istnieje taka osoba, rodzina, gang, naród lub kraj, któremu ktoś kiedyś by czegoś nie zabrał siłą, podstępem, lub niesprawiedliwym przekupstwem. Stąd ta chęć zemsty w niektórych przypadkach trwa już stulecia, a czasmi nawet tysiące lat, zaś w obecnej kulturze pasożytniczych wierzeń ludzi może ją skończyć tylko niemal kompletne wymordowanie uczestników którejś ze stron tak mszczących się nawzajem na sobie. (Pamiętać też tu warto, że w przypadku kontynuacji zemsty i wrogich konfrontacji dwóch stron, każda z tych stron ma 50% szansy iż to ona będzie wymordowana doszczętnie. Dlatego zgodniejsze z intencjami Boga, logiczniejsze i eliminujące zło bo prowadzące do obustronnego przetrwania, jest akceptowanie owego nawet i dzisiaj wydającego się być zbyt drastycznie rewolucyjnym zalecenia Jezusa z Biblii aby wybaczać - zamiast np. pozbawiać "oka za oko" - patrz https://www.google.com/search?q=Bible+forgiving+instead+of+eye+for+eye .)

 

Podobnie działają wszystkie z opisywanych w powyższym "motto" zasad postępowania. Przykładowo, w wymuszanym na bliźnich "braniu" zamiast ochotniczego "dawania", branie to będzie wymagało coraz większej siły i bezwzględności wymuszń, ponieważ u strony od której coś jest zabierane będą formowały się i narastały coraz następne powody i sposoby opierania się owemu braniu. Wszakże "branie" jest rodzajem przymuszania, a stąd i rodzajem "zła" - zaś każde zło ma to do siebie iż "zło rodzi zło" (co na przykładzie owoców wyjaśnia Biblia w Mateuszu 7:17-19, Łukaszu 6:43-45 i Jakubie 3:11-12). Aby zilustrować to na uproszczonym przykładzie, rozważmy jak może rozwijać się sytuacja jeśli oboje uczystnicy jakiegoś dzisiejszego małżeństwa działają na zasadzie wymuszonego "brania". Wówczas bowiem np. żona tzw. "dobrego męża" (tj. męża o cechach zgodnych z chińskim przysłowiem stwierdzającym "źli mężowie zawsze mają dobre żony, zaś dobrzy mężowie zawsze mają złe żony" - patrz blog #364) szybko się zorientuje iż z powodu "małżeńskiego monopolu" jaki jej nadają obecne ludzkie prawa (patrz punkt #J2.2.2 z mojej strony "morals_pl.htm" lub ze wpisu #203 do blogów totalizmu), ona może odmawiać wykonywania swych obowiązków małżeńskich i w ten sposób "brać" od swego męża wymuszaną na nim coraz to większą uległość i usługiwanie. Tym zaś "braniem" stopniowo stłamszy u niego "męską" wersję pożądanej przez każdego (szczególnie przez kobiety) ludzkiej cechy po angielsku zwanej "masculine containment" (patrz https://www.youtube.com/results?search_query=masculine+containment+male+providing+woman+with - co można tłumaczyć jako: "męskie powstrzymywanie zła" ponieważ sprowadza się ono do "działań utrzymujących coś szkodliwego pod kontrolą lub w obrębie ograniczen" - po angielsku do "the action of keeping something harmful under control or within limits"). Czym dokładnie to "męskie powstrzymywanie zła" jest, najlepiej oddaje angielskie przysłowie "mój dom jest moim zamkiem" - patrz https://www.google.com/search?q=my+home+my+castle . Znaczy, jest to np. odstraszanie włamywaczy lub gwałcicieli, naprawa wszystkiego co się popsuło, praca wymagająca mięśni i siły, uczenie dzieci porządku poprzez ścisłe wymaganie aby wszystko co wzięte wracało potem na swoje uprzednie i przynależne mu miejsce, utrzymywania dzieci w dyscyplinie, itp. Kiedy zaś tym "braniem" zupełnie już podporządkuje ona sobie swego męża, wtedy typowo żona taka utraci do męża cały szacunek, uznając go za "mięczaka" i "pantoflarza" jaki NIE posiada owej pożądanej "masculine containment". To zaś może skusić ją do znalezienia sobie kogoś innego, kto w jej oczach będzie bardziej "męski". Kiedy zaś i tamtym się znudzi, lub to on jej się pozbędzie, wówczas może poszukać sobie kogoś jeszcze innego - wszakże jak stwierdza przysłowie "na darmowe śliwki zawsze znajdą się amatorzy". W rezultacie liczba jej przeszłych partnerów będzie rosła (co ma wysoce niszczycielski wpływ na jej psychikę, na jej reputację i na zdrowie jej ciała), zaś jej pożycie z mężem równocześnie zaczyna cechować zjawisko małżeńskiego "umotonnienia i przyzwyczajenia" - patrz https://www.youtube.com/results?search_query=umotonnienie+przyzwyczajenie+w+ma%C5%82%C5%BCe%C5%84stwie . To zaś z czasem prowadzi do rozwijania się w niej żeńskiego "narcyzyzmu" - patrz https://www.youtube.com/results?search_query=kobieta+narcyz , czego efektem będą zjawiska opisywane w punkcie #V2 na stronie "humanity_pl.htm" niemal zawsze wiodące do rozpadu małżeństwa, utraty jego dorobku, oraz zapewne i do samotnej strości pełnej goryczy i żalu.

 

Warto tu dodać iż w dawnych czasach znana była też żeńska wersja tej samej cechy - jaką można by nazwać "feminine containment" czyli "żeńskie powstrzymywanie zła". Ale niestety do dzisiaj uległa ona niemal pełnemu wymarciu. Ta cecha powodowała iż do domu z żoną ją posiadającą mężowie z chęcią wracali po pracy, bowiem wiedzieli iż wcale NIE czeka ich tam lawina gderania, narzekania i wyrzutów, a czeka ich miłość, troska, opieka, moralne wsparcie, itp. - tj. to wszystko co kiedyś z kobiet czyniło matki i pielęgniarki z urodzenia, zaś co bardzo dobrze wyrażało stare powiedzenie angielskie o którym pamiętam z czasów mojej młodości iż miało ono także polską wersję jednak obecnie wersji tej NIE ma już w internecie, a które informowało iż "mężowie wznoszą budynki ale żony przemieniają je w domy" - patrz https://www.google.pl/search?q=men+make+houses+women+make+homes .

 

Zdefiniujmy sobie więc tu co takiego Jezus opisywał jako "dawanie" oraz co je różni od chwilowego "brania". Moje analizy tego co Biblia stara się nam przekazać pod nazwą "dawanie" w wersetach z nazwą tą związanych "przyczynowo-skutkowymi łańcuchami", po przetłumaczeniu na dzisiejszy język i wyrażeniu w nowoczesny i bardziej opisowy oraz zrozumiały sposób, pozwalają aby biblijną definicję "dawania" wyrazić np. następująco. "Dawanie jest to postępowanie wynikające z miłości do Boga, bliźniego (albo liźnich), lub natury, a polegające na ochotniczym i celowym przełamaniu w sobie jakichś oporów powodowanych przez potrzeby, nawyki, lub działanie ludzkiego ciała (np. przez tzw. lenistwo), aby wybranego lub wybranych na odbiorcę lub odbiorców tego dawania wzbogacić o doznania zarówno cielesne jak i duchowe jakie wzbudzą lub podniosą w nim/nich wiarę w Boga i w dobre intencje u ludzi." Innymi słowy dawaniem są tylko działania i sytuacje, kiedy to co dajemy wymaga naszego ochotniczego, osobistego i inicjowanego przez nas samych wkładu w co najmniej emocjonalne (a często i fizyczne) pokonanie jakiegoś istniejącego u nas i znacznego oporu, a ponadto często wymaga też wkładu: wysiłku, nauki, umiejętności, wysłuchania, zrozumienia, wiedzy, aktywnego działania, odwagi, itp. Tak rozumianym "dawaniem" wcale NIE jest więc np. przypadek gdy ktoś bogaty (np. milioner) da napiwek kelnerowi albo banknot żebrakowi. Powodem jest tu iż kiedy ma się dużo pieniędzy, danie komuś banknota NIE wymaga przełamania w sobie jakichś znaczących oporów ani włożenia w to np. wysiłku. Za to dawaniem byłoby już np. gdyby ów milioner tę samą sumę dał komuś potrzebującemu, czyje np. poglądy są odmienne niż u niego i kogo np. musiałby najpierw osobiście odnaleźć gdzieś na drugim końcu świata (bo owo przełamanie wewnętrznej niechęci do osoby o przeciwstawnych oglądach, oraz wola i praca włożone w osobiste odszukanie odbiorcy, uczyniłyby to "dawaniem" w definicji Jezusa.) Także "dawaniem" jest np. ochotnicze i osobiste ugotowanie przez żonę ulubionej potrawy (lub nawet całego obiadu) swemu mężowi, kiedy powraca on zmęczony z pracy, nawet jeśli owa gotująca żona sama też jest zmęczona. (Pokonanie jej zmęczenie i osobiste wykonanie oraz wiedza jaką musi włożyć aby potrawa była ulubioną męża, smaczną, oraz aby NIE zawierała psujących zdrowie i skracających życie chemikalii dziś wszechobecnych w puszkach, butelkach i krzykliwych opakowaniach fabrycznie przetwarzanej żywności, jest tym co jej działanie uczyniłoby "dawaniem" zgodnym z ideami Jezusa.) Trzeba tu nadmienić, że małżeństwa jakie działają na zasadzie "dawania" nie powinny też odpowiadać słowem NIE. Odpowiedź NIE też bowiem wywodzi się z wymuszania, a wiec z "brania", czyli ze zła - jak zaś już to podkreślałem powyżej, Biblia stara się nas uczyć iż "zło rodzi zło". Gdyby więc wykonano rzeczowe i obiektywne badania, wówczas zapewne by się okazało iż sporo jeśli nie większość rozwodów wywodzi się właśnie od zbyt częstego odpowiadania słowem NIE. Dlatego, szczególnie w małżeństwie, zaś w ogólności też w reszcie sytuacji życiowych, trzeba uczyć się aby zamiast odpowiedzi "NIE", używać inne (warunkowe) wyrażenia jakie już nie są definitywnym złem, np.: "lepiej jutro, bowiem będzie to już początek naszych wakacji", albo "TAK, ale najpierw spłaćmy naszą obecną pożyczkę", itp. Wszakże Biblia również podkreśla iż dobro ma to do siebie iż "dobro rodzi dobro" (co na przykładzie owoców też wyjaśnia nam Biblia w Mateuszu 7:17-19, Łukaszu 6:43-45 i Jakubie 3:11-12). Niestety pamiętać też trzeba, że w przypadku kiedy w małżeństwie mąż i żona NIE współpracują ze sobą "partnersko" dla szczęścia i dobra swej rodziny np. używając ochotniczego "dawania", a pasożytniczo traktują się nawzajem jako rodzaj wrogów czy przeciwników z którymi koniecznie trzeba wygrać grę "czyje ego jest większe", wówczas mogą swe pożycie małżeńskie zamienić w rodzaj "przedsionka piekła". To dlatego warto włożyć szczególną uwagę, wiedzę i starania NIE tylko we wybranie sobie właściwej osoby na męża lub żonę - tak jak wyjaśniam to poniżej w prawda (#3) , ale także aby jeszcze za młodu przygotować siebie samego do pełnienia "partnerskiej" roli w małżeństwie (a NIE roli wroga czy przeciwnika w życiowej grze).

 

Z kolei bazującą na stwierdzeniach Biblii definicję "brania" można sformułować następująco. "Branie jest to postępowanie wynikające z egoistycznej miłości siebie samego i będące niemal bezwysiłkowe czyli NIE wymagające własnego wkładu pracy, wiedzy, uzgadniania, kompromisowania, itp., a polegające na zaspokajaniu jakiejś potrzeby lub chwilowej zachcianki swego ciała, jakie innemu bliźniemu lub całej grupie bliźnich jest narzucane siłą, władzą, zapłatą, oszustwem, wybiegiem, przestępstwem, itp. - a stąd jakie u tego bliźniego (lub bliźnich) powoduje odczucie bycia przymuszonym, zaś jakiego zrealizowanie wymaga od bliźniego wymuszone na nim/niej pokonanie co najmniej jednego z wewnętrznych oporów istniejących u tego bliźniego." Przykładami "brania" jest np. zatrudnienie za głodową stawkę, odwiedzenie prostytutki, czy protestowane niedawnym ruchem "me too" - patrz https://www.youtube.com/results?search_query=me+too+movement (tj. "ja też" ruch) uwiedzenie swojej sekretarki, albo np. pięknej aktorki - w zamian za co decyzją dokonującego "branie" będzie jej zaoferowana np. podwyżka zarobków lub rola w filmie. Na szczęście, jeśli oboje uczestnicy małżeństwa naprawdę zapragną, wówczas z pomocą Boga i wiedzy nauczanej przez Biblię i Jezusa, mogą każde zło, w tym także i "branie", wspólnym wysiłkiem ich obojga przetransformować w dobro i codzienne szczęście całej danej rodziny. Kluczem jednak do sukcesu jest tu partnerstwo, czyli jak ktoś mądry ładnie to sformułował: "cały ambaras jest aby dwoje chciało naraz" - czyli wysiłek tylko jednego z nich NIE będzie w stanie uzdrowić i uszczęśliwić małżeństwa, chyba że Bóg się włączy i mu dopomoże wymodlonym cudem.

 

W przypadkach kiedy obie związane w partnerstwo strony praktykują owe rewolucyjne zasady nakazywane przez Jezusa i opisane w Biblii sytuacja rozwija się zupełnie inaczej. Przykładowo w małżeństwie oboje będą ochotniczo starali się "dawać", a NIE tylko "brać". Chociaż wielu zapewne to zaszokuje, satysfakcja z "dawania" jest bowiem wpisana w oprogramowanie duszy (patrz strona "soul_proof_pl.htm") zarówno u kobiety jak i u mężczyzny. Stąd przy odpowiednim nastawieniu moralnym i poddaniu się Jezusowej idei wzajemnego "dawania" (patrz Biblia, np. werset 5:21-33 z Efezjan) oboje będą czerpali zarówno cielesną przyjemność i szczęście jak i życiową satysfakcję oraz odczucie spełnienia z tego ochotniczego "dawania". Iż także dla kobiet ochotnicze dawanie jest wysoce satysfakcjonujące potwierdzają to słowa kobiety z tzw. Feminine Latina Schools of Modern Woman (patrz https://www.youtube.com/results?search_query=shorts+Feminine+Latina+Schools+Modern+Woman ) udokumentowane np. na krótkim gratisowym wideo o adresie https://www.youtube.com/watch?v=rLEESVu77gA , gdzie pokazana na nim kobieta i matka synów stwierdza - cytuję: "jako kobieta ja wierzę iż nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż serwowanie przyjemności swoim mężczyznom" (w oryginale angielskojęzycznym: as a woman I believe there's nothing more satisfying than giving pleasure to your men). Tę samą zasadę ilustruje tzw. pomnik o nazwie "Unconditional Surrender" z USA (patrz https://www.youtube.com/results?search_query=Unconditional+Surrender+statue+with+USS+Midway ) - ciekawa historia którego jest szeroko opisana w internecie po wyszukaniu jej angielskimi słowami kluczowymi: Unconditional Surrender . Warto tu też zaznaczyć, że i dla mężczyzny NIE ma większej satysfakcji niż ochotnicze "dawanie" przyjemności swej kobiecie.

 

"Dawanie" zgodne z zaleceniami Jezusa przynosi też wiele innych korzyści jeśli jest praktykowane przez obie strony danego związku. Przykładowo, w przypadku mężów i żon "dawanie" zamiast "brania" przy jednoczesnej obecności obustronnej komunikacji jaka pozwala unikać "dawania" tego co druga strona już NIE pragnie a zastąpienie go "dawaniem" tego co drugiej stronie jest potrzebne, pozwala na zamianę dzisiejszgo małżeńskiego zmagania w rodzaj pasma dozgonnej szczęśliwości obu stron. Ponadto, "dawanie" pozwala na uzgadnianie zmian i wybieranie tego co najlepsze. Jednocześnie umożliwia ono unikanie zgadywania i domysłów jakie prowadzą do błędnych działań.

 

Niestety, oprócz tego co służy dobru, na nasze pożycie wpływają też tzw. "moce zła". Moce te usilnie starają się popsuć wszystko co służy dobru - w tym także i nasze małżeństwo oraz życie rodzinne. Warto więc wiedzieć jakie metody psucia owe "moce zła" najczęściej stosują. I tak wszystkie najważniejsze z nich opisuje Biblia już od około 2000 lat - zaś w praktyce pozostają one ważne aż do dzisiaj. Na pierwszym miejscu w opisach z Bibli stoi "kuszenie" - czyli wabienie nas w uczynienie czegoś co wykorzystuje nasze słabostki zaś kończy się tragedią dla naszego życia. Przykładowo w dzisiejszych czasach najczęstrzym przedmiotem kuszenia są "pieniądze" - czyli jakiś sposób na szybkie i łatwe wzbogacenie się kuszonego. Innym przedmiotem kuszenia jest "seks" - czyli źródło często pozamałżeńskiej przygody. Kolejną metodą "mocy zła" też opisaną w Biblii jednak typowo ignorowaną przez ludzi dzisiejszych czasów choć obecnie nawet częstrzą niż w dawnych czasach, jest tzw. "opętanie" - patrz blog #363 lub #M1 do #M5 z mojej strony internetowej "evil_pl.htm". Problem z "opętaniami" polega na tym iż oderwani od życia kapłani zapominają iż wprawione w oszustwach "moce zła" celowo i umiejętnie pozmieniały nazwy używane w Biblii w traktcie owych około 2000 lat jakie upłynęły od napisania Biblii. Stąd materialne istoty, które w dzisiejszych czasach nasilają swoją tysiące już lat trwającą skrytą inwazję i eksploatację Ziemi oraz ludzkości, w praktyce nadal aż do dziś dokonują "opętań". Tyle iż Biblii będąc najczęściej nazywane demonami, obecnie są już znane pod zupełnie innymi nazwami - tj. popularnie i tradycyjnie jako "UFOnauci" albo "obcy" (po angielsku "aliens"). Jednocześnie ich agenci na Ziemi już pracują nad tym aby ponownie ich przemianować na jeszcze inne nazwy (wszakże "im większą liczbą nazw to samo się opisuje, tym większa konfuzja u ludzi" - np. patrz konfuzja powodowana użyciem w tym samym znaczeniu nazw "totalitarianism" i "totalism" (ten pisany przez "s") - wyjaśniona w punkcie #A5 strony "totalizm_pl.htm"). Na przekór dzisiejszego bycia ignorowanym, "opętanie" jest źródłem znaczącej proporcji pokus i rozpadu małżeństw. Wszakże przez owe 2000 lat jakie upłynęły od czasu napisania Biblii, materialne istoty dokonujące "opętań" (tj. UFOnauci - patrz blog #363) nauczyły się wielu nowych sztuczek jakie czynią dziś opętania znacznie trudniejsze do wykrycia zaś ich działanie bardziej szkodliwe dla ludzi. Kobiety zaś są szczególnie podatne na skryte zostanie "opętanymi" - to stąd też bierze się nazwa "demon narcyzystki" (patrz https://www.youtube.com/results?search_query=demon+of+narcisist ) jaka w dzisiejszych czasach zaczyna być istną plagą niszczącą małżeństwa (po szczegóły patrz punkt #V2 na stronie "humanity_pl.htm") zaś dla obrony przed jaką trzeba wypracować sobie mądrą strategię. Oprócz powyższych, "moce zła" mają też dziesiątki innych metod zamieniania życia w rodzaj przedsionka piekła - wszystkie jakie w dzisiejszych czasach są nam demonstrowane. Ich przykłady obejmują dewaluację pieniędzy i wzrost kosztów życia, niepokoje polityczne i ekonomiczne, wojny, kataklizmy skrycie wywoływane zaawansowaną techniką UFO, zatrucie oceanów, wody pitnej, gleby i żywności, wzrost przestępstw, przeprogramowywanie techniczną telepatią i hipnozą moralności ludzi i zmiana ich obyczajów na niemożliwe dziś do kontrolowania, itd.

 

Małżeństwo jest jednym z najważniejszych i najdłużej trwających naszych zobowiązań życiowych. Przykładowo z małżeństwa NIE odchodzi się na emeryturę - tak jak np. z naszej pracy zawodowej, a Bóg i tradycja nakłada na nas obowiązek aby trwało ono przez całą resztę życia. W wielu kulturach i religiach jest ono stawiane na trzecim miejscu z listy najważniejszych zobowiązań życiowych (zaraz po służbie dla Boga i po obowiązku opieki nad starzejącymi się rodzicami). Oczywiście, będąc jednym z najważniejszych zobowiązań, wymaga ono przygotowania, nauki i fachowości. Tymczasem coraz mniej młodych ludzi uważa iż do życia małżeńskiego trzeba się przygotować. Ponownie w lekceważeniu tego przygotowania wiodą kobiety. Duża proporcja kobiet sądzi, że już im wystarcza iż są kobietami. W rezultacie, jak mawiają Anglicy, tego typu kobiety: bring nothing to the table (patrz https://www.google.pl/search?q=what+woman+brings+to+the+table - tj. "NIE wnoszą niczego do rodzinnego stołu" - odnotuj iż ów symboliczny "stół" to NIE tylko stół dla pożywnienia lub decyzji o mądrym rozdysponowaniu zarobków, ale także rady dla męża, żony i dzieci, idee i pomysły jak rozwiązać problemy rodziny, wzajemne komunikowanie się, uzgadnianie kompromisów w przypadach rozbieżności opinii, wspólne i zgodne wdrażanie w rodzinnym życiu 10 przykazań Boga oraz rewolucyjnych idei Jezusa - np. omawianego tu "dawania" zamiast "brania", itd., itp.) Faktycznie to w dzisiejszych czasach rzadko ktokolwiek z młodzieży jest jakoś przygotowywany przez rodziców do przyszłego małżeństwa - tak jak w dawnych czasach generacje rodziców tradycyjnie czyniły to przez całe tysiąclecia. Tymczasem fakt iż dzisiaj mamy już telefony komórkowe i komputery, wcale NIE powoduje iż esencja realiów i wymagań życiowych też już jest inna niż dawniej. Jak bowiem wielu ludzi z szokiem dziś odkrywa, posiadanie "telefonu komórkowego" czy "komputera" wcale NIE zmienia ani wymagań i postępowań Boga, ani biologii, ani natury, ani też potrzeb życiowych człowieka. Nadal musimy przecież z miłością i troską odnosić się do Boga, bliźnich i natury, zapracować na życie, jeść, zakładać rodzinę, mieć dzieci, prawidłowo wychować swych potomków, zajmować się starzejącymi rodzicami, pochować umarłych i przygotować się na swoje stare lata. Czyli wiedzy i prawd życiowych jakie ludzkość zgromadziła przez tysiące lat istnienia NIE daje się zignorować bez ponoszenia za to bolesnych konsekwencji.

 

Oto więc kilka przykładów bardzo istotnych prawd życiowych, które wspomnianym uprzednio "łańcuchem przyczynowo-skutkowym" są powiązane z małżeństwem i stąd które opiszę poniżej w ponumerowanych punktach od (#1) do (#7) ponieważ warto je poznać już na samym początku życia - czyli kiedy nadal jest się jeszcze kawalerem czy panną:

 

Prawda (#1) Że dla istotnych powodów, szerzej wyjaśnianych m.in. w punkcie #B2 strony "antichrist_pl.htm" lub we wpisie #211 do blogów totalizmu, Bóg wszystkich nas ludzi stworzył jako wysoce niedoskonałych, a stąd popełniających wiele grzechów. (Tymczasem ludzkie prawa i całość życia narodów, krajów i ludzkości są nadal tak formułowane jakby ludzie byli doskonali i NIE popełniali żadnych grzechów - przykładowo, w niemal nic nadal NIE wbudowuje się zabezpieczeń przed działaniem i następstwami najróżniejszych ludzkich niedoskonałości i grzechów - co staje się fatalne np. jeśli na przywódcę narodu zdoła się wślizgnąć wysoce niedoskonały egoista.) To dlatego, jak zwykł mawiać mój ojciec, musimy być gotowi aby uczyć się całe swe życie, a nawet wówczas ciągle umrzemy jako nadal "wiedzący iż praktycznie niemal nic NIE wiemy". Dlatego już od czasu swej młodości trzeba zakładać iż przez cały okres małżeństwa będziemy się nawzajem od siebie uczyli, w tym także uczyli poprawnego "dawania". To zaś wymaga abyśmy nawykli do dyskutowania i komunikowania się nawzajem, do wspólnego podejmowania decyzji przy rodzinnym "stole konferencyjnym", do kompromisów i NIE narzucania drugiej stronie swojej woli lub poglądów, do unikania słowa NIE, do pamiętania iż wszyscy ludzie są równi oraz ilościowo znacząco niedoskonali (choć ich niedoskonałości zwykle ujawniają się w odmiennych niż u nas obszarach i cechach), że każda osoba jest obdarowana przez Boga jakimiś darami generującymi dobro - stąd dobro to kompensuje zwykle jej niedoskonalości, że zarówno żona jak i mąż mają równorzędny wkład w przyszłość i dobro rodziny i potomków, że np. "być bez ojca chowanym" faktycznie powoduje narost znacznych wypaczeń charakteru - o czym ostrzegali nas doświadczeni ludzie w dawnych czasach, itd., itp.

 

Prawda (#2) Że wszystko co materialnego w swym życiu czynimy, począwszy od stawiania każdego swego kroku, porzez podniesienie łyżki swą ręką, a nawet pilotowanie samolotu lub kierowanie samochodem, faktycznie jest wykonywane softwarowo przez Boga, tyle iż Bóg zawsze natychmiastowo odczytuje z naszego umysłu co właśnie staramy się uczynić, potem równie natychmiastowo ale z moralnie dla danej sytuacji wymierzonym fizycznym oporem i efektywnością Bóg to wykonuje jakby swymi własnymi "rękami". Owo natychmiastowe, czyli równoczesne z nami, działanie "rąk Boga" wynika z faktu iż w innym "świecie wirtualnym", w którym żyje Program Boga, (tj. tzw. Duch Święty) ani "czas" ani "upływ czasu" NIE istnieją - po szczegóły patrz np. blogi #345, #346 i #354, lub opisy mojej strony "1985_teoria_wszystkiego.htm" z jakiej te trzy blogi są adaptowane. Dokładne opisy inżynierskie "jak" naprawdę w "świecie materii" dokonywane są "rękami Boga" wszelkie czynności i działania ludzi i wszelkich innych istot (w tym nawet działania wrogów Boga) zawarłem we wpisie #299 do blogów totalizmu oraz w #J5 do #J5g ze swej strony o nazwie "petone_pl.htm".

 

Prawda (#3) Że wybór męża lub żony jest najważniejszą decyzją całego życia. Tymczasem dzisiejszy świat jest pełen źle wychowanej młodzieży jaką coraz częściej opisuje się angielskim wyrażeniem "damaged goods" (patrz https://www.youtube.com/results?search_query=damaged+goods+women ) czyli "uszkodzony towar". Po przykłady poglądów takiej młodzieży oglądnij np. krótkie (tj. mniej niż 6-minutowe) darmowe widea angielskojęzyczne https://www.youtube.com/watch?v=iQTr5YVNV2Q , https://www.youtube.com/watch?v=0w-t-p_XcVI , https://www.youtube.com/watch?v=tHmsuYq-CLE , czy https://www.youtube.com/watch?v=9nmJ0ssGycc . (Warto przy tym wiedzieć, że jeśli sekretnie zarządzający internetem wrogowie Boga i ludzkości, tj. UFOnauci, wykryją z adresu uruchamiającego jakieś wideo iż rozkaz jego uruchomienia pochodzi z mojej strony internetowej lub z mojego bloga, wówczas swą "pętlą sabotażową" (patrz blog #359) mogą spowodować iż widea tego NIE da się uruchomić. Jeśli więc pojawią się takie problemy uruchomienia, wówczas lepiej skopiować adres widea do wyszukiwarki ze swego komputera, poczym je uruchamiać tak jakby samemu się je wyszukało.) To dlatego obecnie coraz potrzebniejsze są wiedza, doświadczenie, nauki i pomoc zarówno Boga jak i rodziców oraz całej rodziny i sprzyjających nam przyjaciół dla uniknięcia życiowego błędu wzięcia sobie takich "damaged goods" za żonę lub męża, zaś wybrania dla współtowarzyszenia nam przez resztę życia kogoś kto postępując zgodnie z Biblią wspólnie z nami będzie się uczył, budował i pomagał utrzymywać szczęście rodzinne i bronić całą rodzinę przed wszelkim złem. To dlatego wybierać trzeba kogoś kto jest najlepszym kandydatem do wspólnego z nami uczenia się jak być spełniającą rewolucyjne idee Jezusa najlepszą kombinacją męża i żony.

 

Prawda (#4) Że każdemu Bóg zawsze najpierw oferuje partnera życiowego jaki z nadprzyrodzoną wszechwiedzą Boga jest najlepiej dobrany dla jego/jej cech i zaplanowanych przez Boga przyszłych losów życiowych. To dlatego pierwsza miłość jest najważniejsza, zaś pierwszy mąż lub żona okazują się być najlepsi. To także dlatego najlepszego kandydata/kę na męża lub żonę często poznaje się jeszcze jako nastolatek, zaś najszczęśliwsze i najtrwalsze małżeństwa po angielsku są opisywane jako highschool sweetheart and her heart-throb (patrz https://www.google.pl/search?q=highschool+sweetheart+and+her+heart-throb ) - czyli jako obiekty pierwszych miłości z czasów szkoły średniej. Jeśli zaś któryś z danej pary wybranej przez Boga na obiekty wzajemnej miłości, albo ze swej własnej winy, albo też z powodu knowań rządzących ludzkością "mocy zła" (tak jak np. to się dzieje ze świętym drzewem Baobab z Fot. #V1ab poniżej) spowoduje rozpad tejże pary lub uniemożliwi jej poznanie się i rozwój miłości, wówczas Bóg każdemu z nich wybiera następnych kandydatów, kierując się jednak mądrym tzw. "prawem drabiny partnerskiej" opisywanym szerzej w #6C z podrozdziału I4.1.1 tomu 5 monografii [1/5] upowszechnianej za darmo stroną "tekst_1_5.htm". Prawo to stwierdza, że: "w przypadku gdy już mieliśmy jednak zmieniamy partnerów, nasz następny partner będzie bardziej moralny od poprzedniego - jeśli w poprzednim partnerstwie my byliśmy bardziej moralni od naszego partnera (a stąd mniej winni rozpadu), albo też będzie mniej moralny od poprzedniego partnera - jeśli w naszym ostatnim partnerstwie my byliśmy mniej moralni od naszego partnera (czyli bardziej winni rozpadu)". Innymi słowy, ten co jest winien rozpadu partnerstwa zaoferowanego nam przez Boga, ląduje w znacznie gorszej sytuacji niż był w tym rozpadniętym partnerstwie. Z kolei ten co był niewinnym owego rozpadu, bo np. aktywnie choć jednostronnie lub bezskutecznie starał się mu zapobiec, ląduje w znacznie lepszej sytuacji.

 

(Cały niniejszy wpis #365 NIE zmieścił się w pamięci tego bloga - stąd jego reszta będzie kontynuowana poniżej jako wpis #365_2)

 

kodig : :